Jeden z dwóch członków załogi zestrzelonego wczoraj przez turecki samolot rosyjskiego Su-24 twierdzi, że przed zestrzeleniem nie odebrał żadnego komunikatu ostrzegawczego ze strony tureckiej armii.

Jeden z pilotów którzy katapultowali się z ostrzelanej rosyjskiej maszyny został ranny jeszcze w czasach opadania na spadochronie, a następnie dobity przez operujących przy tureckiej granicy rebeliantów. Drugi mimo ostrzału bezpieczenie wylądował i uciekł wrogom. Został odnaleziony przez syryjskich żołnierzy wysłanych w ramach misji ratunkowej i ewakuowany do rosyjskiej bazy w prowincji Latakia.

W rzeczywistości nie byliśmy w żaden sposób uprzedzeni. Ani drogą radiową, ani wizualnie. Nie było żadnego kontaktu ze stroną turecką. Dlatego też kierowaliśmy się na syryjskie cele w normalnym reżimie.

“Trzeba uświadomić sobie, jaką prędkość osiągają samoloty bombowe, a jaką myśliwce F16. Jeśli by nas choć uprzedzono, to oni mogliby się ujawnić, obierając równoległy kurs. A tak niczego nie mogliśmy zrobić. I do tego rakieta wypuszczona w naszą stronę poraziła ogon samolotu zupełnie nieoczekiwanie. Nawet jej nie dostrzegliśmy, w przeciwnym razie moglibyśmy dokonać manewr przeciwrakietowy” – uratowany pilot powiedział dziennikarzom.

forsal.pl/pl.sputniknews.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply