Starcia w rejonie Doniecka

W wyniku walk w okolicach wsi Piski, niedaleko lotniska w Doniecku, zginęło sześciu żołnierzy batalionu „Azow”, a trzech zostało rannych.

Informację opublikował na portalu społeczności owym dowódca batalionu, Andrij Bielecki. Wczoraj w wyniku ataku separatystów na lotnisko w Doniecku zginęło trzech żołnierzy ukraińskich. Separatyści mieli stracić 14 ludzi.

unian.info / ukrinform.ua / Kresy.pl

15 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

      • ruskiagent
        ruskiagent :

        Niestety, bardziej realistyczna jest sytuacja odwrotna: że jeden podły putinowski najeźdźca przed swoją śmiercią zabije 50ciu bojców Niezwyciężonej Armii Ukrainy, Również Niezwyciężonej Gwardii Narodowej Ukrainy i Przesławetnych Swymi Licznymi Zwycięstwami Batalionów Ochotniczych. Ale wbrew czczej gadaninie Ukraińców i ich sojuszników, niepopartej żadnymi dowodami(a podobno Amerykanie mają satelity z takimi aparatami, że jak się położy na ziemi talerz z zupą, to fotografia z tych satelit będzie tak dokładna, że można na niej zobaczyć jaka to zupa), żadna rosyjska inwazja nie nastąpiła, na co najlepszym dowodem jest to, że front jest pod Donieckiem, a nie pod Lwowem. Niestety, są tam tylko miejscowi powstańcy, wspierani pieniędzmi i bronią przez Rosję, regularnych oddziałów Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej tam nie ma. Te zapewnienia o “ruskiej inwazji” są tak samo podparte dowodami jak twierdzenia rosyjskich mediów o polskich najemnikach walczących po stronie ukraińskiej. Ale gdyby taka inwazja nastąpiła, to Polska miałaby jedne państwo istniejące czysto teoretycznie, a którego władza w praktyce ogranicza się do Kijowa i przyległych wiosek mniej.

        • tutejszym
          tutejszym :

          ruskiagent: 30.12.2014 19:58 Piszesz Pan: “Niestety, są tam tylko miejscowi powstańcy, wspierani pieniędzmi i bronią przez Rosję, regularnych oddziałów Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej tam nie ma.” No to nie martw się Pan, siły zbrojne FR są i tłuką się z Ukraińcami regularnie. A że bez dystynkcji, jako odmiana “zielonych ludzików” to bez znaczenia. Giną nie wiedząc za co i po co, idą do więzienia odmawiając wykonania rozkazów. Bo FR każe im się bić na ukraińskiej ziemi w ramach “tajnej misji”. FR opłaca też oddziały rosyjskich najemników, żołnierzy po odbytej służbie wojskowej. Płaci im (obiecuje) 2500 $ miesięcznie. Pierwszą pensję dostają, potem różnie. Ktoś z FR robi na tym olbrzymie finansowe przekręty. Miejscowi jak i kozacy spieprzają przy każdym wystrzale, biją się tylko Rosjanie. Jest tam mało ciekawie, FR nie ma pomysłu co dalej, Ukraina proponuje FR pomoc w znalezieniu sposobu wyjścia obu stron z twarzą. Jest portal http://media-w-rosji.blogspot.com polecam go Panu. Ostatnio przeczytałem na nim ciekawy dla mnie wywiad: “Rozmowa z Jewgienijem Łaktionowem, uczestnikiem walk w Kotle Izwarińskim” i “Sceny z życia z Donieckiej Republiki Ludowej”. Polecam Panu, może obaj trochę ochłoniemy w swoich krańcowych poglądach. Pozdrawiam.

          • ruskiagent
            ruskiagent :

            A ja dla przeciwwagi podam zaś adres pewnego bloga, na którym owszem, jest sporo propagandy, ale i jest wiele świadectw, wywiadów i filmów uczestników tamtejszych wydarzeń, dużo różniących się od tych podanych przez Pana: https://adnovumteam.wordpress.com/ oraz starsze wpisy na innym serwerze http://adnovum.neon24.pl. A z tymi “najemnikami” to sprawa wygląda tak: sporo, liczy się nawet 30% oddziałów powstańczych stanowią ochotnicy z Rosji, którzy przyjechali tam z własnym umundurowaniem i oporządzeniem(a jest to w większości umundurowanie i oporządzenie armii rosyjskiej, tyle że starszych wzorów i wycofane już z jednostek liniowych, można je bez problemu nabyć nawet w Polsce, a w Rosji tym bardziej), i którzy to ochotnicy dostają od republik noworosyjskich broń i wyżywienie, a także opiekę medyczną w wypadku odniesienia ran. Ich wysoką wartość bojową, wyższą od miejscowych stanowi to, że większość z tych ochotników służyła niegdyś w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, oraz walczyła w Czeczenii czy w Gruzji, a niektórzy mogą się pochwalić nawet takim szlakiem bojowym jak Striełkow, mianowicie: Naddniestrze, Jugosławia, obie Czeczenie i Gruzja. A co do oficerów, to większość oficerów powstańczych została zwerbowana w Rosji, często jako ochotnicy, ale i również w sposób następujący: “Kilku smutnych oficerów z GRU przychodzi do koszar, i wchodzi do kwatery dowódcy baterii haubic z ofertą nie do odrzucenia: Lejtancie Iwanow, składacie dzisiaj wymówienie służby w armii i zostajecie ochotnikami w armii DRL, będziecie szkolić tam miejscowych w obsłudze artylerii. Jakieś pytania? Nie? To dobrze, jutro wyjeżdżacie”. Najemników tam nie ma, a jeśli są, to opłacani są nie przez wywiad rosyjski, tylko przez różnych oligarchów, mających nadzieję na zrobienie w Donbasie po wojnie interesów. A co do odwagi miejscowych, to oni, jako dowodzeni przez ochotników z Rosji pozycje trzymają, jak wiadomo nic tak nie podnosi morale jak świadomość bronienia własnych rodzin, oraz doświadczony żołnierz w oddziale. Wielu miejscowych walczy już od maja, i oni stają na czele nowo formowanych jednostek, jednolicie umundurowanych i wyposażonych w dawne poradzieckie wyposażenie. A jeśli chodzi o Kozaków, to właśnie przez swoje niedoświadczenie na początku więcej z nich było szkody niż pożytku, przez to że widząc chmary czołgów ukraińskich po prostu uciekali, ale teraz doświadczenie Kozaków wzrosło, i takich ucieczek się nie odnotowywuje.