Mam wrażenie, że większość rodzimych konstrukcji militarnych, w tym ppk Pirat, miałaby po drodze do armii łatwiej, gdyby pochodziła z importu – uważa wiceprezes Mesko. Mimo pozytywnych wyników testów poligonowych, armia nie wykazuje zainteresowania tą bronią.

Jak pisze „Rzeczpospolita”, opracowane przez należącą do PGZ spółkę Mesko we współpracy z Ukraińcami lekkie, naprowadzane laserowo granatniki przeciwpancerne Pirat, sprawdziły się podczas testów poligonowych. Mimo tego, polska armia nie wykazuje nimi zainteresowania. Tym samym, nie może ruszyć seryjna produkcja.

Przemysław Kowalczuk, szef PIT- Radwar i wiceprezes Mesko zapewnił w rozmowie z „Rz” o gotowości do niezwłocznego dokończenia projektu i wdrożenia systemu Pirat. Zaznaczył, że ministerstwo obrony zainwestowało w projekt kilkanaście milionów zł.

Jednocześnie, Kowalczuk nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego chwalona i nagradzana na branżowych wystawach broń wciąż nie wyszła poza etap prototypu.

„Mam nieodparte wrażenie, że większość rodzimych konstrukcji militarnych, w tym Pirat miałaby po drodze do armii łatwiej, gdyby pochodziła z importu” – oświadczył. Dodajmy, że latem 2020 roku zapowiadano możliwość uruchomienia produkcji seryjnej w 2021 roku.

„Jeśli armia zechce zmienić i doprecyzować swoje oczekiwania wobec Pirata jesteśmy gotowi na zasadnicze modyfikacje zestawu, w tym np. wprowadzenie układu naprowadzania pocisku w wiązce laserowej, co umożliwi istotne zwiększenie zdolności bojowej Piratów – czyli przebijalności powyżej 450 – 500 mm stali pancernej już za warstwą dodatkowej osłony reaktywnej” – zadeklarował Janusz Noga, szef Centrum Rozwojowo – Wdrożeniowego Telesystem Mesko.

Ppk Pirat to rakieta produkowana w Mesko S.A. przy udziale CRW Telesystem-Mesko, jak również ukraińskiego biura konstrukcyjnego Łucz. Jest lekką, przenośną rakietą przeciwpancerną krótkiego zasięgu (do 2,5 km) samonaprowadzającą na laserowe promieniowanie odbite od celu, odpalaną z ramienia lub z uniwersalnego, modułowego stanowiska do wykrywania, śledzenia, identyfikacji oraz wskazywania celów (CLU – opracowanego przez CRW Telesystem-Mesko oraz PCO S.A.), zawierającego wyrzutnię z tripodem. W systemie zastosowane zostało precyzyjne naprowadzanie na odbity promień laserowy oświetlający cel, który pocisk rakietowy atakuje z tzw. „górnej półsfery” co, jak podkreśla producent, gwarantuje bardzo wysoką skuteczność bojową. Rakieta jest wyposażona w głowicę kumulacyjną (może być użyty inny typ głowicy bojowej). Pirat jest przeznaczony do zwalczania wzrokowo obserwowanych celów naziemnych i powietrznych o dowolnej porze dnia i nocy, w tym: mobilnych celów opancerzonych, mających pancerz kombinowany rozproszony lub monolityczny, w tym z pancerzem reaktywnym; małowymiarowych celów typu: punkt umocniony, czołg w okopie, obiekt lekko opancerzony i śmigłowiec.

Według PGZ, system Pirat wpisuje się w oczekiwania wielokrotnie wyrażane przez Siły Zbrojne RP m.in. w kontekście programu Pustelnik, w którym „niezmiennie pozostaje głównym proponowanym przez nas [PGZ – red.] rozwiązaniem”. Na początku 2022 r. pisaliśmy, że projekt jest finalizowany i trwają już przygotowania do uruchomienia zdolności produkcyjnych w kolejnym roku, co zapowiadano już wcześniej. Gabriel Nowina-Konopka, wiceprezes Zarządu MESKO S.A. mówiła, że liczy na to, iż „ze względu na osiągane parametry i rozwój krajowego potencjału produkcyjnego, PIRAT będzie rozwiązaniem pierwszego wyboru dla Sił Zbrojnych RP”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jednocześnie, system Pirat jest odpowiednikiem prostszych pod względem konstrukcyjnym niemieckich granatników RGW 90, norweskich jednorazowych wyrzutni M-72 Nammo (kupowanych dla WOT), czy zaawansowanych amerykańskich systemów ppk Javellin. Polski pocisk ma być zarazem trzy razy tańszy od jednego Javelina.

Przypomnijmy, że parę lat temu w mediach zwracano uwagę, że decyzja o pozyskaniu amerykańskich ppk Javelin to zakup bez przetargu i bez konkretów dla polskiego przemysłu. Podkreślano też, że może to być zagrożenie dla opracowywanego, polskiego systemu ppk Pirat oraz, że w Polsce produkuje się podobne pociski przeciwpancerne na licencji izraelskiej.

W ogólnikowej odpowiedzi na interpelację poselską, MON bronił bezprzetargowego zakupu od USA systemów przeciwpancernych „Javelin” i informował, że realizowana jest faza analityczno-koncepcyjna programu „Pustelnik”, w ramach której rozpatrywany jest polski pocisk Pirat.

– Nie wiem, czy „Pirat” ze swoimi możliwościami, może być konkurencyjny dla najlepszych systemów. Ale wydaje mi się, że my, Polacy, Polska, powinniśmy pomyśleć o rozwijaniu swoich rodzimych systemów. Tym bardziej, że mamy doświadczenie z ppk. Mesko ma pewne rozwiązania jeśli chodzi o Spike’a, mają je wojskowe instytuty techniczne, które się tym zajmują. W tej chwili już stać nas na to, żeby coś sfinalizować – mówił portalowi Kresy.pl gen. Waldemar Skrzypczak.

Przeczytaj więcej: Gen. Skrzypczak dla Kresy.pl: zamiast kupować Javeliny powinniśmy rozwijać własne systemy przeciwpancerne

Ponadto, jesienią ub. roku podczas posiedzenia senackiej Komisji Obrony Narodowej, przedstawiciel ministerstwa obrony poinformował, że prowadzone są rozmowy w sprawie możliwości produkcji w Polsce amerykańskich przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) Javelin.

Sprawa wywołała poruszenie wśród analityków i komentatorów wojskowych i branży obronno-zbrojeniowej. Pojawiły się opinie krytyczne, w których zwracano uwagę, że w Polsce produkowana jest już znaczna część komponentów pocisków przeciwpancernych Spike, opracowanych przez Izrael. Wyrażono też obawy, czy uruchomienie w naszym kraju produkcji ppk Javelin nie przyczyni się do opóźnienia lub zarzucenia prac nad polskimi lekkimi i średnimi systemami ppk Moskit i Pirat.

Do tych pytań odniósł się rzecznik Agencji Uzbrojenia, ppł Krzytof Płatek. Twierdził, że ewentualne pozyskanie zdolności w zakresie produkcji ppk Javelin nie oznacza rezygnacji z takich polskich projektów, jak Pirat. Jego zdaniem, ten ostatni „mógłby odnaleźć się jako niższy poziom obrony przeciwpancernej”.

rp.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. r2d2
    r2d2 :

    W pierwszej kolejności powinniśmy rozwijać własne zdolności produkcyjne, później jak wesprzeć te możliwości komponentami z zagranicy. Dopiero w ostatniej fazie rozglądać się za rozwiązaniem zewnętrznym i najlepiej produkowanym w Polsce.
    Istnieje ryzyko że dostawca odmówi dostaw np. ze względów politycznych.
    Własne zdolności są nieocenione także pod względem zysków z eksportu i rozwoju własnych kadr naukowo badawczych.