Rosyjskie kobiety oddają na sprzedaż swoje włosy. Rosja stała się głównym dostawcą naturalnych ciemnoblond włosów na Zachód. Okazuje się, że kraj ten jest jedynym europejskim państwem, od którego można nabyć ludzkie włosy, niezbędne dla szynionów, peruk i modnego w ostatnim czasie przedłużania włosów.
Opowiedział o tym redakcji gazety „Moskowskij Komsomolec” Aleksiej Kuzniecow, współwłaściciel spółki zajmującej się przetwarzaniem ludzkich włosów na materiał do zabiegów ich przedłużania.
– W Europie zakup włosów kosztuje zbyt drogo – opowiada Aleksiej. – Na przykład w Polsce i Czechach, gdzie również jest dużo blondynek, kobiety żądają za swoje włosy taką cenę, że kupowanie ich jest po prostu nieopłacalne. W końcu są to kraje należące do Unii Europejskiej, w których wynagrodzenia znacząco różnią się od rosyjskich. Na Białorusi kupno i sprzedaż włosów są ustawowo zakazane, a w Rosji można kupić włosy za rozsądną cenę, co niestety jest jednym ze wskaźników naszego zacofania.
Jakie kraje są głównymi nabywcami włosów z Rosji?
– Nasze włosy są wysoko cenione w Europie, Ameryce i Izraelu. Jakościowo są dużo lepsze niż chińskie i hinduskie, które w ostatnim czasie zalały rynek. W odróżnieniu od nich, nasze włosy są wysokiej jakości – bardzo zdrowe i żywe. Oczywiście kosztują też dwu-, trzykrotnie drożej, dlatego też na rosyjskie włosy mogą sobie pozwolić głównie zamożne europejskie damy. Jest duże zapotrzebowanie na naturalne ciemnoblond włosy, ponieważ ponad pięćdziesiąt procent kobiet przedłużających włosy to blondynki.
Włosy, które są następnie sprzedawane do Europy lub do ekskluzywnych moskiewskich salonów urody, zbierane są w całej Rosji. Największy magazyn włosów obecnie znajduje się w Mosalsku, mieście usytuowanym w zachodniej części obwodu kałuskiego. Znajduje się w nim mnóstwo szufladek z ludzkimi włosami, głównie jasnego koloru.
– Najlepiej skupować włosy w głębi Rosji – twierdzi Aleksiej. – W Moskwie i innych wielkich miastach praktycznie nie można dostać długich włosów, które nie byłyby zniszczone przez farbowanie lub środki chemiczne, a poza tym we wsiach żądają za nie mniej. Dlatego też nasi pracownicy jeżdżą jak najdalej od cywilizacji i już na miejscu informują o tym, że można do nich przyjść oddać włosy i otrzymać za nie pieniądze. Za warkocz o długości szesnastu cali (trochę ponad czterdzieści centymetrów – krótszych nie biorą) płacą około pięćdziesięciu dolarów.
Bardzo często przynoszone są także warkocze babć i matek, które dziesiątki lat były przechowywane w kufrach. Ludzie nie mają tam nic innego do sprzedania, więc przynoszą to, co mają. I zazwyczaj są to bardzo dobre włosy, o wiele lepszej jakości niż włosy współczesnych kobiet. A to, że nie są dopiero co obcięte, nie ma żadnego znaczenia. Włosy nie mają terminu ważności. Na ogół nie ma sensu skupować włosów ponownie w tej samej miejscowości. Za drugim razem praktycznie niczego nie da się zebrać.
Zanim włosy zostaną podzielone na kosmyki do przedłużania włosów, szyniony lub peruki, zostają poddane dokładnej obróbce. Są gotowane, aby były miękkie i błyszczące, farbowane, jeśli zajdzie taka potrzeba, a także odkażane w specjalnych pomieszczeniach. W zasadzie wszystko to wykonuje się ręcznie i jest to dość kosztowny proces.
Jak opowiada Aleksiej, rozkwit tego biznesu w Rosji przypadł na środek lat dziewięćdziesiątych. Wtedy to pojawiły się u nas pierwsze ogłoszenia o kupnie-sprzedaży ludzkich włosów. Do pierwszych zbiórek nawet w Moskwie tworzyły się ogromne kolejki ludzi pragnących sprzedać swoje włosy. Od tamtej pory czasy się jednak zmieniły i jest coraz mniej dawców.
– Nawet teraz w moskiewskich salonach urody dziewięćdziesiąt procent włosów do przedłużania pochodzi z Chin. W końcu są one dwa razy tańsze. Nie jest wykluczone, że wkrótce za nasze włosy również będzie się płacić zawrotne sumy. Wówczas będziemy kupować i sprzedawać chińskie i hinduskie włosy, zwłaszcza że nowoczesne technologie pozwalają z włosów dowolnego odcienia zrobić kolor blond.
Magdalena Szymańska/mk.ru/Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!