Takie wyliczenia przekazał agencji UNIAN niezależny ukraiński ekspert wojskowy Dmitrij Tymczuk – dyrektor Centrum Badań Wojskowo-Politycznych oraz koordynator grupy „Informacyjny sprzeciw”.

„Wzdłuż naszej granicy naliczyliśmy 83 tys. żołnierzy wszystkich rosyjskich zgrupowań” – powiedział Tymczuk.

„Za mało prawdopodobne uważamy wykorzystanie sił zbrojnych Białorusi, dlatego że prezydent Łukaszenka bardzo niechętnie patrzy na rosyjską interwencję na Ukrainie. Uderzenie na Czernihów też jest mało prawdopodobne, zgrupowanie na tym odcinku liczy około 4 tys. ludzi. Interwencja wojskowa może mieć miejsce tylko w formie operacji desantowej i zajęcia określonych strategicznie ważnych obiektów i niewielkich terytoriów. W naszej opinii podstawowym kierunkiem jest Donieck” – ocenił ekspert.

Jednocześnie Tymczuk uważa, że pełna rosyjska interwencja jest mało prawdopodobna, ponieważ „nie widzimy proporcji w rodzajach wojsk. Kiedy atakuje oddział zmechanizowany, to powinien być przykryty obroną przeciwlotniczą, powinno zostać użyte lotnictwo wojsk lądowych. Czegoś takiego nie widzimy. Dlatego skłaniamy się do opcji, że Rosjanie, jeśli będą prowadzić kolejną operację, to według scenariusza zastosowanego na Krymie”.

„Miejscowi separatyści i podesłane kozaczki zajmują organy władzy, a potem zwracają się do Rosji i tu pojawiają się albo rosyjskie wojska zmechanizowane, które działają dokładnie, albo też pojawiają się «zielone ludziki», które zaczynają działać jako miejscowa samoobrona lub inne formacje” – ocenił ekspert.

Unian.net/KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply