W maju Facebook zadebiutował ze swoją nową usługą grupowego czatu wideo Messenger Rooms. Wciąż jednak nie wiadomo jakie dane użytkownika firma będzie przechowywała, gdy ten zdecyduje się skorzystać z jej usługi. Sprawę opisał The Intercept.

Ostatnie miesiące to okres związanej z pandemią koronawirusa izolacji, w związku z czym rozmowy internetowe zastąpiły w wielu przypadkach kontakt osobisty. Główny beneficjent tej zmiany, Zoom, miesiącami pełnił rolę worka treningowego dla obrońców prywatności, więc Facebook szybko zapewnił użytkowników, że „zbudował Messenger Rooms z myślą o prywatności” i że „nie oglądamy ani nie słuchamy połączenia audio lub wideo”.

Obecnie, ponad tydzień po wprowadzeniu nowej usługi na rynek i ponad miesiąc po deklaracji Facebooka ws. ochrony prywatności w Messenger Rooms, nie można dokładnie ustalić jakie informacje zostaną zebrane o użytkowniku jeśli ten zdecyduje się na korzystanie z produktu.

Dostępne informacje nt. Messenger Rooms zawierają bardzo niewiele szczegółów o jego funkcjonowaniu. Zapewniono jedynie, że „audio i wideo z Rooms nie będą wykorzystywane do celów reklamowych”. Na pytania w tym zakresie firmia odpowiedziała wymijająco.

Nie jest jasne co Facebook robi z metadanymi związanymi z połączeniami wideo – z kim się rozmawia, kiedy, skąd itd. Nie wiadomo jakie metadane firma przechowuje i komu je udostępnia. Zobowiązanie Facebooka, że nie bedzie “oglądał i słuchał” rozmów nie jest żadną gwarancją, ostrzegają eksperci ds. prywatności.

Messenger Rooms jest usługą dedykowaną do pełnienia bardziej “intymnej” roli w życiu niż Zoom. Reklamowany jest jako „nowy sposób spędzania czasu z przyjaciółmi i rodziną poprzez grupowe rozmowy wideo, kiedy nie możesz być razem osobiście”. Aby uspokoić użytkowników pod koniec kwietnia Facebook przedstawił na blogu rodzaje danych, które firma będzie gromadzić.

Przynajmniej kilka z nich. Znalezienie pełnej listy tego, w jaki sposób Facebook będzie śledzić twoje sesje czatu wideo – i jak te dane mogą być wykorzystane – jest niemożliwe, bo jeśli taka lista istnieje, to nie jest udostępniana opinii publicznej i prasie. Korporacja zapewnia tylko standardowy zestaw informacji, podobnie jak w przypadku innych aplikacji, tj. hipotetyczne przykłady danych, które mogłaby gromadzić, ale nie wyczerpujące wyliczenie tego, co gromadzi.

Podstawowe pytanie brzmi: czy Facebook będzie monitorować moje czaty wideo w sposób, w jaki monitoruje resztę mojego życia? Jedyna odpowiedź pochodzi z bloga firmy: „Niezależnie od tego, czy korzystasz z pokoi za pośrednictwem konta na Facebooku, czy dołączasz jako gość, nie oglądamy ani nie słuchamy twoich połączeń audio lub wideo”.

Obietnica ta wciąz pozostawia szerokie pole działania w temacie zbierania metadanych, może bardziej abstrakcyjnych, ale wciąż bardzo intymnych informacji o rozmowach użytkowników. We wpisie na blogu stwierdzono tylko, że Facebook może zbierać informacje „jak nazwa pokoju i kto w nim jest” oraz że może udostępniać te informacje „zewnętrznym dostawcom, którzy pomagają nam robić takie rzeczy, jak przeglądanie i rozwiązywanie problemów zgłaszanych przez użytkowników”.

Jakie inne “informacje” Facebook mógłby “udostępnić” swoim partnerom? Kim są “zewnętrzni dostawcy”? Co jeszcze, oprócz nazwy pokoju, może być śledzone? Za pośrednictwem e-maila rzecznik Facebooka odmówił udostępnienia pełnego wykazu tego jakie metadane Messenger Rooms oraz komu są udostępniane oraz jak długo są przechowywane. Wskazał tylko kilka dokumentów korporacyjnych – w żadnym z nich nie można odnaleźć takiego wykazu.

Polityka danych Facebooka i warunki korzystania z usługi zapewniają jedynie ogólny podgląd na jego działania. Dotyczy ona  także udostępniania zdjęc na Instagramie czy jakichkolwiek treści na platformie komunikacyjnej WhatsApp.

Ani polityka danych, ani warunki świadczenia usług nie wspominają o pokojach Messenger Rooms z nazwy. Zamiast tego znaleźć można w nich ogólne informacje o tym, jakigo rodzaje dane Facebook zastrzega sobie prawo do przechowywania.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

„Polityka danych na Facebooku”, kanoniczny dokument firmy w zakresie pytań dotyczących gromadzenia informacji, opiera się głównie na szeroko uogólnionych stwierdzeniach („Zbieramy informacje o tym, jak korzystasz z naszych Produktów”) przerywanych nieznacznie zawężonymi przykłady („takie jak rodzaje treści, które przeglądasz lub z którymi się angażujesz”).

Ogólna polityka danych Facebooka sprzeczna jest więc z deklaracjami firmy. We wspomnianym dokumencie stwierdzono: „Zbieramy treści, wiadomości i inne informacje, które podajesz, gdy korzystasz z naszych Produktów” oraz „Nasze systemy automatycznie przetwarzają treści i wiadomości, które Ty i inni przekazujecie, aby przeanalizować kontekst i ich treść”.

Chris Hoofnagle, profesor prawa na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, wyjaśnił, że twierdzenie Facebooka, że ​​nie będzie podłsuchiwał w Messenger Rooms, utrudniłoby takie działania w przyszłości, ale nie uniemożliwiło. „Gdy Twoja organizacja przyzwyczai się do korzystania z Facebooka, Facebook może zmienić zasady, a większość ludzi z niego nie zrezygnuje ze względu na koszty transakcyjne” – powiedział.

Profesor zwrócił uwagę, że dzisiejsze metody inwigilacji wyglądają zupełnie inaczej niż w XX wieku. „Co oznacza oglądanie / słuchanie?” pyta Hoofnagle. „Większość użytkowników nie może nawet wyobrazić sobie, że [uczenie maszynowe] może „oglądać” film, identyfikować tagi, próbować zrozumieć ruch warg i tak dalej”.

Podobnie niejednoznaczną postawe w zakresie ochrony prywatności przyjmują także inne korporacje. Podobnie do tematy podchodzi Google, Zoom, Webex czy Skype.

CZYTAJ TAKŻE: Trump: Facebook, Twitter i Google są kontrolowane przez radykalną lewicę. Trzeba to zmienić

Kresy.pl / The Intercept

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply