Co najmniej 14 z 60 reportaży napisanych przez renomowanego niemieckiego dziennikarza Claasa Relotiusa zawierało zmyślone historie lub opowiadało o zmyślonych bohaterach. – ujawnił w środę największy niemiecki tygodnik “Der Spiegel”, dla którego pisał Relotius. Jak zauważył ukraiński bloger Anatolij Szarij, niemiecki reporter pisał również o Ukrainie, opowiadając m.in. wydarzeniach na kijowskim Majdanie, które nigdy nie miały miejsca.

Relotius pracował dla niemieckiego tygodnika od 2011 roku. Za swoje reportaże dostał szereg niemieckich i międzynarodowych nagród, m.in. European Press Prize a CNN uznał go trzy lata temu za Dziennikarza Roku. Został zdemaskowany przez Juana Moreno, kolegę z redakcji, który pisząc wspólnie z Relotiusem artykuł o patrolach na granicy USA z Meksykiem nabrał podejrzeń do rzetelności Niemca i własnym sumptem zebrał dowody jego fałszerstw. Moreno dotarł m.in. do rzekomych informatorów Relotiusa, którzy poświadczyli, że nigdy go nie spotkali. Początkowo Relotius nie przyznawał się do winy i Moreno “przeszedł piekło”, ponieważ podejrzewano go o spiskowanie przeciw bardziej utytułowanemu koledze. W końcu jednak oszust uległ pod ciężarem dowodów i przyznał się do winy.

Według “Der Spiegel” co najmniej 14 z 60 reportaży napisanych przez Relotiusa zawierało zmyślone historie lub opowiadało o zmyślonych bohaterach. Zmyślił on m.in., że widział na granicy amerykańskiej odręcznie malowany napis “Zakaz wstępu dla Meksykanów”. Konfabulacje mają znajdować się także w artykułach o jemeńskim więźniu w Guantanamo, porwaniu irackich dzieci przez ISIS czy o amerykańskim futboliście Colinie Kaepernicku. Reporter najczęściej pisał, że spotykał się ze swoimi informatorami osobiście, podczas gdy opierał się na wypowiedziach dla innych mediów. Ponadto istniejącym osobom wkładał w usta fikcyjne wypowiedzi, aby uatrakcyjnić swoje artykuły.

Dziennikarz-oszust przyznał się do konfabulacji i złożył wypowiedzenie. “Der Spiegel” powołał wewnętrzną komisję, która ma sprawdzić jego cały dorobek. Redakcja tygodnika od środy zajmuje się przepraszaniem oszukanych osób, w tym jurorów, którzy przyznawali Relotiusowi nagrody.

Jak zauważył znany ukraiński bloger Anatolij Szarij, w dorobku Relotiusa znajduje się także kuriozalny tekst o Ukrainie z 2016 roku pt. “Bestechen verboten” (Przekupywanie zabronione), dostępny na stronie Reportagen.com. Niemiecki reporter opisał w nim “jedną noc z życia ukraińskich policjantów” – Dmitrija i Walerii. Według Szarija Relotius twierdził, że przed rozpoczęciem służby jadą oni na kijowski Majdan i oddają cześć poległym krzycząc “Sława Ukrainie-herojam sława”.

CZYTAJ TAKŻE: Historia jednej dezinformacji

“Noc po nocy jadą tutaj, na Majdan Niezależności, gdzie przed dwoma laty na tym samym bruku wybuchła przemoc. Dmitrij i Waleria byli tam, ramię w ramię demonstrując z tymi, którzy wkrótce mieli paść martwi. Wciąż pamiętają sceny jak z wojny, płonące domy, zakrwawione twarze, obrazy, które poszły w świat. Krzyki ich przyjaciół i zapach trupów – niczego nie zapomnieli. Tutaj stara fontanna, przy której został zastrzelony ojciec z dzieckiem na ręku. Tutaj zniszczony mur, przed którym padły dziesiątki zamordowanych przez snajperów, rozjechany przez czołgi” – pokazuje Szarij fragment reportażu Relotiusa wymieniając konfabulacje zawarte w tekście – m.in. fikcyjną historię zabitego ojca z dzieckiem na rękach czy czołgi, które miały pojawić się na Majdanie. Rozbawienie ukraińskiego blogera wywołał również patos, z jakim Relotius opisywał pracę ukraińskich policjantów oraz jego opisy wyglądu ukraińskiej stolicy.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Stephen F. Cohen: Mity o Majdanie, w które wierzy Zachód

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Kresy.pl / wyborcza.pl / rp.pl / YouTube

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply