Kandydat Komunistycznej Partii Białorusi Siergiej Syrankow publicznie oświadczył, że popiera swojego oficjalnego konkurenta, obecnego przywódcę państwa Aleksandra Łukaszenkę.
Przywódca Partii Komunistycznej Siergiej Syrankow kilkakrotnie oświadczył, że nie spodziewa się zwycięstwa. Najpierw w radiu, 15 stycznia przyznał się do popierania Łukaszenki, stwierdzając, że jego „siła woli i polityka” uratowały Białoruś „przed drogą państw nadbałtyckich, a tym bardziej Ukrainy.” Przyznał, że białoruscy komuniści „nie tylko rozumieją nieuchronność zwycięstwa Aleksandra Grigoriewicza, ale także je popierają” – jak przytoczył w czwartek białoruski, emigracyjny portal opozycyjny Zierkało.
Syrankow wyraził to samo stanowisko podczas telewizyjnej debaty 20 stycznia — “Wszyscy w tym studiu wiedzą, że Aleksander Łukaszenka wygra. Główną intrygą jest to, kto zajmie drugie miejsce, od tego zależy przyszłość naszego kraju” – powiedział komunista, dodając, że jego partia jest gotowa zaangażować się w „pogłębianie socjalistycznych przemian” wspólnie z Aleksandrem Łukaszenką.
Takie stanowisko wydało się dziwne redakcji Zierkała. Podszywając się pod zwykłą Białorusinkę, dziennikarka portalu zadzwoniła do szefa grupy inicjatywnej Siergieja Syrankowa, jego partyjnego towarzysza Dmitrija Miroszniczenki. Mężczyzna ten od ponad trzech lat kieruje Wydziałem Organizacyjno-Partyjnym Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Białorusi.
“Siergiej Syrankow oświadczył, że popiera Aleksandra Łukaszenkę i zasadniczo nie spodziewa się zwycięstwa. Moi rodzice i ja na przykład myśleliśmy o głosowaniu na niego. Ale po takich oświadczeniach nie jest już jasne – dlaczego? I dlaczego w ogóle tak to brzmi, skoro kandyduje na prezydenta?” – Zierkało zacytowało pytanie dziennikarki.
“Chodzi o to, żeby pokazać drugie miejsce – stwierdził Miroszniczenko. — Zająwszy drugie miejsce, będziemy starali się promować program naszej partii na najbliższym Wszechbiałorsukim Zgromadzeniu Ludowym”.
“Jednak po co kandydować, skoro jest pewien, że nie wygra?” – nie dawała za wygraną dziennikarka. “Nie wygra, to nie wygra, nic strasznego. Znasz tę praktykę: zazwyczaj, jeśli [kandydat] zajmie drugie miejsce w wyborach, to zwycięzca zaprasza [go] i słucha. Przyjrzyj się programowi, który zaproponował zdobywca drugiego miejsca. I zgodnie z tym bierze stamtąd pewne rzeczy i wykorzystuje je. Ot, na co liczymy” – odpowiedział Miroszniczenko.
Jak tłumaczył – “Nasze pierwotne hasło brzmiało „Nie zamiast, ale razem”, rozumiesz? W jakim celu idziemy na wybory? Jeśli przeczytałaś nasz program, to jest on w zasadzie zgodny z programem Aleksandra Grigoriewicza [Łukaszenki]. Chodzi o to, że w niektórych kwestiach staramy się wzmocnić prezydenta. Oznacza to, że nasz program jest bardziej lewicowy, bardziej socjalny, bardziej socjalistyczny”.
“I myślisz, że cię posłuchają, tak?” – dopytywała dziennikarka. “No cóż, mamy taką nadzieję.” – odpowiedział komunista.
Wybory prezydenckie odbędą się na Białorusi 26 stycznia. Oprócz Łukaszenki i Syrankowa wystartują w nich Oleg Gajdukiewicz, z Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi, Aleksandr Chiżniak z Republikańskiej Partii Pracy i Sprawiedliwości i Anna Konopacka, dawna opozycjonistka, która teraz prezentuje lojalność wobec systemu.
Czytaj także: Litwa nie uzna “paszportów” wydawanych przez bialoruską opozycję
news.zerkalo.io/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!