Putin twierdzi, że ignorowanie roli Związku Radzieckiego w wyzwoleniu niemieckich nazistowskich obozów zagłady, takich jak Auschwitz, i niezaproszenie żyjących członków rodzin żołnierzy radzieckich na rocznice wyzwolenia było haniebnym czynem.

Jak przekazała agencja prasowa Reuters, Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że ignorowanie roli Związku Radzieckiego w wyzwoleniu niemieckich nazistowskich obozów zagłady, takich jak Auschwitz, i niezapraszanie żyjących członków rodzin żołnierzy radzieckich na rocznice wyzwolenia było haniebnym czynem.

„To taka dziwna, haniebna rzecz do zrobienia” – powiedział Putin rosyjskiej telewizji państwowej w wywiadzie opublikowanym w niedzielę.

„Możecie traktować głowę państwa rosyjskiego, mnie, w dowolny sposób – nikt nie prosi o żadne zaproszenie. Ale gdybyście o tym pomyśleli, moglibyście być o wiele bardziej subtelni”.

Putin powiedział, że jeśli żołnierze radzieccy, którzy brali udział w wyzwoleniu obozów, nie mogli zostać zaproszeni ze względu na stan zdrowia lub wiek, to przynajmniej ich rodziny mogłyby zostać zaproszone na wydarzenia upamiętniające rocznicę wyzwolenia.

Zobacz też: Nowacka stwierdziła na międzynarodowej konferencji, że “polscy naziści” zbudowali obozy zagłady. MEN pisze o “przejęzyczeniu”

27 stycznia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Tego dnia w 1945 roku został wyzwolony niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau.

KL Auschwitz był największym z niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i ośrodków Zagłady. Życie straciło tu ponad 1,1 mln mężczyzn, kobiet i dzieci.

Zobacz też: Król Karol III pominął Polaków w wystąpieniu o ofiarach Auschwitz – reakcja szefa gabinetu Prezydenta RP

“Bezpośrednim powodem utworzenia obozu była powiększająca się liczba aresztowanych masowo Polaków i przepełnienie istniejących więzień. Pierwszy transport Polaków dotarł do KL Auschwitz 14 czerwca 1940 r. z więzienia w Tarnowie. Początkowo miał to być kolejny z obozów koncentracyjnych, tworzonych przez nazistów już od początku lat trzydziestych. Funkcję tę Auschwitz spełniał przez cały okres swego istnienia, także gdy – od 1942 r. – stał się równocześnie jednym z ośrodków „Endlösung der Judenfrage” (ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej) – nazistowskiego planu wymordowania Żydów zamieszkujących okupowane przez III Rzeszę tereny” – czytamy na stronie Muzeum KL Auschwitz.

Kresy.pl/Reuters

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Piotrx
    Piotrx :

    To Związek Sowiecki rozpętał wespół z narodowo-socjalistycznymi Niemcami II WS. Stworzył i rozbudował u siebie sieć obozów koncentracyjnych w których więził i eksterminował miliony ludzi, a Niemcy brali w tym zakresie przykład właśnie od nich.

    „Kłamstwa oświęcimskie” – Grzegorz Braun
    Uważam Rze HISTORIA” styczeń 2015

    Polacy nie powinni bezkrytycznie powielać narracji fabrykowanych na potrzeby sowieckiej propagandy wojennej – bo jeszcze się do­czekamy, że nas ogłoszą głównymi fałszerzami tej historii.

    Kiedy na terenie niemieckiej fabryki śmierci Auschwitz-Birkenau trwać będą uroczyste obchody 70. rocznicy tzw. wyzwolenia, pad­nie wówczas wiele słów aż nadto oczywistych. Mowa będzie o naj­większej zbrodni w dziejach ludzkości i o tym, że pamięć ofiar jest konieczna, by nie powtórzyło się nigdy… Co właściwie? Ano, to wiadomo w ogólności: Hitler, wojna, Zagłada – a o szczegółach nikt nie wspomni, jak zwykle, bo są one niezręczne dla wszystkich bez wyjątku uczestników takich spektakli hipokryzji w międzynarodowej obsadzie.

    Do tych krępujących szczegółów należy m.in. urządzenie przez so­wieckich „wyzwolicieli” łagru 22 (na terenie Auschwitz I od wiosny do jesieni 1945) i łagru 78 (do wiosny 1946 – na odcinkach B1a i B1b w Birkenau). Temu zresztą zawdzięczamy zachowanie infrastruktury obozowej w tak znacznych rozmiarach – inaczej ludziska byliby roze­brali baraki do ostatniego, na opał w ciągu pierwszej powojennej zimy. Że było później co wpisać na listę światowego dziedzictwa Unesco – to dzięki czujności płk. NKWD Masłobojewa, który trzymał tu pod strażą najmniej 25 tys. ludzi, nominalnie niemieckich jeńców, ale wśród nich także Polaków ze Śląska, którzy sukcesywnie ekspediowani byli do ła­grów w głąb ojczyzny światowego proletariatu.

    Tego typu faktografia – łatwo ewokująca wspomnienie oczywistej symetrii obu systemów: narodowego i międzynarodowego socjalizmu -jest skutecznie eliminowana z pola widzenia turystów i pielgrzymów odwiedzających muzeum oświęcimskie, a także przybywających tam mężów i żon stanu. Ci ostatni do woli używają więc zmanipulowanej pamięci historycznej do legitymizowania swych współczesnych reżimów i ich aktualnej polityki. Np. przywódcy Rosji, prawi dziedzice NKWD i innych zbrodniczych organizacji, bez żenady powołują się na zasługi w „zwycięstwie nad faszyzmem” – z pominięciem, rzecz jasna, inicjatywy Sowietów w rozpętaniu II wojny światowej i ich zgodnej w tym dziele kooperacji z założycielami KL Auschwitz.

    Sowietom zawsze potrzebna była wizja zła absolutnego, przy którym nikt nie ośmieli się pytać o GUŁag, czy jakiś Katyń. Czemuż jednak tę zakłamaną, idealizującą Armię Czerwoną i rozgrzeszającą Stalina wer­sję dziejów XX wieku uparli się wiecznie żyrować wszyscy inni bywal­cy oświęcimskich ceremonii? To proste: cały aktualny porządek świata opiera się na wersji historii podyktowanej przez zwycięzców II wojny światowej Przy czym zauważyć trzeba, że do tego klubu dołączają dziś na bezczelnego sami Niemcy, już od lat 60. chętnie dzielący się z inny­mi odpowiedzialnością za „nazizm”.

    To jednak nie jedyny smutny paradoks: oto kultywowanie stalinow­skiej wersji II wojny światowej włączyło do swej oficjalnej agendy pań­stwo położone w Palestynie – po spotkaniu Peres-Miedwiediew w sierpniu 2009 r. dowiedzieliśmy się, że obie strony zgodnie potępiają negowanie Holokaustu na równi z negowaniem wyzwolicielskiej roli Armii Czerwo­nej. Tak więc kwestionowanie stalinowskiej wersji historii podciągnięte zostało pod „kłamstwo oświęcimskie”. A że nie chodziło tu o chwilową tylko „mądrość etapu” – o tym przekonaliśmy się trzy lata później, gdy Peres z Putinem dokonali uroczystego odsłonięcia imponującego pomnika wdzięczności A.Cz. wzniesionego właśnie w Izraelu.

    Najwyraźniej nie przeszkadza tani nikomu faktyczna rola Sowietów w fałszowaniu pamięci II wojny światowej – np. fakt przetrzymywania przez nich zabranych w 1945 r. ksiąg oświęcimskich, co przez dziesiątki lat skutkowało monstrualnym przeszacowaniem liczby ofiar niemieckiego ludobójstwa w Auschwitz-Birkenau. Wszak jeszcze kiedy w 1979 r. Jan Paweł II wygłaszał w Oświęcimiu przejmujące kazanie, wspominał tu o „śmierci czterech milionów ludzi z różnych narodów”. Dopiero ponad dekadę później muzemu oświęcimskie oficjalnie skorygowało tę liczbę do „ok. 1,1 miliona ofiar” – po tym, jak pewnemu francuskiemu badaczowi po raz pierwszy udostępniono w Moskwie niemieckie rejestry obozowe. Nb. figuruje tam pono 69 tysięcy zgonów – liczba nadal porażająca, wszak rady­kalnie różna od wcześniejszych norymberskich szacunków. Ten dysonans poznawczy prowizorycznie załatano właśnie na przełomie lat 80. i 90., kie­dy to jeden z ówczesnych „autorytetów moralnych” zasiadających w radzie muzeum stwierdzić miał podobno, że przecież „mniej niż milion” być nie może. I tak to „naukowo” ustaloną liczbę podał do wiadomości publicznej ówczesny kierownik działu historyczno-badawczego dr Franciszek Piper. Specjalistyczna wiedza tego ostatniego została nb. spopularyzowana przez amerykańskiego Żyda-rewizjonistę, który zarejestrował kamerą wi­deo objaśnienia dr. Pipera, że prezentowana zwiedzającym „komora ga­zowa” w Auschwitz I jest w istocie tylko rekonstrukcją, czy, jak kto woli, dekoracją zaaranżowaną ex-post, już po wojnie (sic – kto ciekaw, łatwo znajdzie w sieci: David Cole interwievs Dr. Franciszek Piper in Auschwitz).

    Żeby uniknąć nieporozumień: wśród ofiar niemieckiego ludobójstwa autor niniejszych uwag wspomina także i własnych krewnych – wśród nich śp. Aleksandra Stawiskiego (ur. 1926, zm. w Auschwitz 1943). Otóż właśnie w imię pamięci rzeczywiście pomordowanych nie należy tu to­lerować politycznej propagandy – ani postsowieckiej, ani żadnej innej. Celem musi tu być wyłącznie prawda, bo tylko ona może nas wyzwolić autentycznie – a nie tak, jak nie przymierzając Sowieci oświęcimiaków. Uwolnienie Polski od mimowolnej roli żyranta cudzych kłamstw i matactw, to imperatyw pilny i oczywisty. Skalę trudności zwiększają licz­ne pouczające przypadki, z których tu wspomnijmy tylko inicjowany przez GWiazdę śmierci lincz na śp. Dariuszu Ratajczaku. Jeśli jednak polscy hi­storiografowie, badacze i popularyzatorzy sami nie zabiorą się za ostateczne rozminowanie tego pobojowiska historii, jakim pozostaje Auschwitz-Birke­nau – wówczas łacno okazać się może, że w zawłaszczanej przez innych pamięci Oświęcimia to dla nas zarezerwowano znów rolę kozła ofiarnego.