Zdaniem posła Lewicy Roberta Kwiatkowskiego jest szereg powodów uzasadniających pozyskanie przez Polskę własnych samolotów wczesnego ostrzegania i dowodzenia AEW&C.

Na początku roku poseł Lewicy Robert Kwiatkowski wystosował do ministerstwa obrony narodowej interpelację w sprawie „potrzeby zakupu samolotów AEW&C (Airborne Early Warning & Control) dla polskich Sił Powietrznych w świetle doświadczeń wynikających z sukcesów Azerbejdżanu podczas inwazji na Górski Karabach, najnowszych trendów na światowym rynku zbrojeń lotniczych czy programu H-X Finlandii”.

Poseł podkreśla, że brak wyspecjalizowanych maszyn AEW&C w Polsce znacznie redukuje nasze możliwości systemu obrony powietrznej. Zaznacza, że zasadniczo nizinna rzeźba terenu Polski ogranicza horyzont obserwacji radiolokacyjnej zapewnianej przez naziemne stanowiska radiolokacyjne, co kolei zmusza nas do posiadania znacznej liczby radarów naziemnych, jednocześnie redukując nasze możliwości obserwacji przestrzeni powietrznej potencjalnego przeciwnika. Zwraca uwagę, że wzbudza to niepokój analityków, gdyż taka sytuacja umożliwia przeprowadzenie, w pewnym zakresie, niespodziewanego ataku na nasze terytorium, szczególnie z użyciem pocisków manewrujących.

Kwiatkowski pisze też, że w Wojsku Polskim brakuje dronów wyspecjalizowanych w prowadzeniu rozpoznania i obserwacji. Uważa też, że opieranie się wyłącznie na sojuszniczych, ciężkich maszynach Boeing E-3 AWACS, które stacjonują w Niemczech, nie jest optymalne i powoduje znaczne ograniczenia ws. czasu reakcji na zagrożenia.

Poseł Lewicy zaznacza, że w ostatnich latach „radykalnie” wzrosły zagrożenia w basenie Morza Bałtyckiego, jakim przeciwdziałają samoloty AEW&C. W ten sposób określa rozbudowywanie potencjału zbrojnego przez Rosję, wymieniając np. obecność systemów Iskander-M w obwodzie kaliningradzkim czy wyposażanie rosyjskiej Floty Bałtyckiej w okręty przenoszące rakiety manewrujące „Kalibr” i stacjonujące stosunkowo blisko Polski.

„W zaistniałych okolicznościach, nie dziwi, że zainteresowanie maszynami typu AEW&C w Europie i na świecie nie słabnie, a wprost przeciwnie stale rośnie. Związane jest to nie tylko z nowymi zagrożeniami jak coraz liczniejsze rakiety manewrujące, ale także szersze zastosowanie samolotów o właściwościach stealth (…), ale także coraz doskonalszych BSL (rosyjskie drony stealth „Ochotnik”) czy amunicji krążącej. Do tego dochodzi rosnąca uniwersalność zastosowania takich maszyn (…)” – pisze Kwiatkowski. Zwrócił też uwagę na znaczne zaawansowanie technologiczne i wykorzystywanie radiolokatorów z elektronicznym skanowaniem fazowym typu PESA lub AESA, łatwiejszych do zainstalowania także na mniejszych i tańszych samolotach.

„Obecnie nawet małe, dyspozycyjne maszyny mogą być ich nosicielami, co znacząco zmniejsza koszty pozyskania i eksploatacji tych samolotów w stosunku do droższych i wyspecjalizowanych platform pasażerskich lub transportowych, jakimi są np. natowskie Boeing E-3 Sentry” – pisze poseł. Dodał też, że samolot AEW&C jest integralnym elementem systemu wielozadaniowego samolotu bojowego, co pokazuje finalizacja fińskiego programu HX. Chodzi o sprzężoną propozycję Szwecji, która oferuje Finom swoje samoloty bojowe JAS-39 C/D Grippen wraz z samolotami wczesnego ostrzegania GlobalEye. Są one oparte na cywilnej konstrukcji Bombardier Global 6000, wyposażonej w w radar AESA Erieye ER, zdolny do śledzenia (także w warunkach przeciwdziałania radioelektronicznego) naziemnych celów ruchomych, statków powietrznych i rakietowych pocisków manewrujących. Poseł proponuje zastosowanie podobnego rozwiązania w Polsce, dla zwiększenia możliwości naszych F-16.

Przeczytaj: Szwedzki Saab z kontraktem wartym 1 mld dol. na kolejne samoloty GlobalEye dla ZEA

Poseł zwrócił też uwagę na ostatnie doświadczenia wyniesione z wojny azerbejdżańsko-armeńskiej w Górskim Karabachu. Według niego, „analiza przebiegu różnych konfliktów w ciągu ostatnich kilku lat wskazuje, że strona dysponująca maszynami AEW&C zawsze wygrywa starcia powietrzne, nawet gdy posiada same maszyn bojowe o nieco gorszych charakterystykach niż przeciwnik. (…) samoloty AEW&C są kluczowym elementem skutecznego wykorzystania dronów uderzeniowych oraz amunicji krążącej”. Zwraca uwagę na informacje świadczące o tym, że strona azerska była wspierana przez zaawansowane tureckie samoloty E-7A AEW&C, które krążyły 30-40 km od granicy z Armenią. Miały one służyć np. do wykrywania pojazdów opancerzonych na dystansie około 200 km, dzięki zastosowaniu radaru MESA.

„W najnowszej literaturze fachowej specjaliści wyrażają opinie, że tureckie samoloty E-7A rozpoczęły rozpoznanie lotnicze obszaru Armenii Górskiego Karabachu na kilka miesięcy przed rozpoczęciem inwazji Azerbejdżanu na samozwańczą republikę Arcach. Tym samym Sztab Generalny armii tureckiej miał na swoich mapach lokalizację ormiańskiej ciężkiej broni w Górskim Karabachu. Uzupełnienie owej mapy następowało sukcesywnie już trakcie wojny i znalazły się na niej posiłki rozmieszczone tam przez Armenię. Bezspornie dowództwo armii tureckiej miało na mapie pełną lokalizację całej ormiańskiej broni ciężkiej, w tym zamaskowanej, w Górskim Karabachu na początku do końca działań wojennych. Opublikowane w Internecie filmy wideo pokazują również, że na sugestię Turcji armia azerbejdżańska zorganizowała strefy dyżurowania z wykorzystaniem bezzałogowych statków powietrznych, na wzór tego, co robiło wojsko amerykańskie w Iraku czy w Afganistanie. W celu skrócenia czasu reakcji i szybkiego zniszczenia wykrytego celu w strefie dyżurowania stale znajdowały się azerskie drony rozpoznawcze i szturmowe gotowe do interwencji na polu boju. Przed zaatakowaniem ormiańskich celów w Górskim Karabachu, azerbejdżańskie drony szturmowe otrzymywały współrzędne tych celów do stref patrolowania, wysyłane przez samolot E-7A AEW&C, krążący 30 km od granicy z Armenią. Efekt był morderczy. Przeszło 200 zniszczonych czołgów i ok. 300 dział, oraz unicestwienie ormiańskiej OPL. Tę wojnę wygrały drony, amunicja krążąca i samoloty AEW&C” – zaznacza Kwiatkowski.

Zwracając się do szefa MON, poseł Lewicy przypomina, że „póki co w Polsce zdolności w tym zakresie zapewnia natowska flota samolotów AWACS stacjonująca w Niemczech”, zaś Polska nie posiada autonomicznych zdolności tego typu.

„Czy użyte w mojej interpelacji informacje i argumenty są przedmiotem analiz MON i czy w związku z najnowszymi międzynarodowymi trendami modernizacji sił zbrojnych, resort rozważa zakup samolotów AEW&C, w tym w już dostępnych wersjach na lekkich, relatywnie tanich samolotach dyspozycyjnych, na potrzeby polskich Sił Powietrznych?” – pyta Robert Kwiatkowski.

Czytaj także: Ukraińcy zaczynają prace nad własnym samolotem AWACS [+GRAFIKA]

sejm.gov.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply