Co piąta firma zatrudnia Ukraińców

Najnowsze badanie polskiego rynku pracy pokazuje wzrost liczby polskich przedsiębiorstw zatrudniających pracowników z Ukrainy.

Dystrybucję pracowników Ukrainy w Polsce sprawdzono w ramach badania Barometr Imigracji Zarobkowej przeprowadzonego przez agencję Personnel Service, Państwową Służbę Zatrudnienia Ukrainy oraz organizację Pracodawcy RP. O jego wynikach pisze portal radia RMF FM. Świadczą one o tym, że już 25% polskich przedsiębiorstw zatrudnia co najmniej jednego obywatela Ukrainy. Tym samym przedsiębiorstw wykorzystujących do pracy Ukraińców było o 10% więcej niż na początku bieżącego roku.

Według badania pracownicy z Ukrainy pojawiają się najczęściej w sektorze rolniczym, przemyśle przetwórczym oraz sektorze usług turystycznych. Badanie sygnalizuje też, że większe firmy są bardziej skłonne poszukiwać pracowników za wschodnią granicą. Wolę ściągnięcia w ciągu najbliższego roku siły roboczej z Ukrainy zadeklarowali przedstawiciele 17% przedsiębiorstw, w tym 30% dużych firm, 25% średnich i 15% małych. Ale nawet wśród najmniejszych form odsetek zatrudniających Ukraińców wzrósł dwukrotnie – z 9% do 18%. Ich zarobki wahają się zasadniczo w przedziale 2,5 do 3,5 tys. złotych

Krzysztof Inglot, Prezes Zarządu Personnel Service twierdzi, że coraz częstsze zatrudnianie Ukraińców w Polsce wiąże się z nowymi przepisami uchwalonymi przez Prawo i Sprawiedliwość, które stworzyły specjalny, łatwy tryb zatrudniania cudzoziemców do pracy sezonowej. “Tylko w I półroczu 2018 roku złożono aż 157 tys. tego typu oświadczeń” – informuje Inglot, stwierdzając, że Ukraińcy oczekują wydłużenia okresu “legalnej pracy w ramach uproszczonej procedury zatrudniania”.

Od czasu przejęcia pełni władzy przez obóz Prawa i Sprawiedliwości Polska jest wprost zalewana przez imigrację zarobkową. W 2014 r. do Polski, na podstawie ułatwionego trybu sześciomiesięcznego zatrudnienia wyłącznie na podstawie oświadczenia pracodawcy składanego w urzędzie pracy, przyjechało do Polski 373 tys. obywateli Ukrainy. W 2015 roku było ich już 763 tys., w roku 2016 – 1,3 miliona, a w roku 2017 ponad 1,7 mln. Zatrudniać w ten sposób można obecnie obywateli Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Ukrainy, ale około 95% korzystających z oświadczeń pracodawców stanowią corocznie Ukraińcy.

Czytaj także: Na progu imigracyjnej katastrofy: skończymy jak Niemcy, Francuzi i Brytyjczycy?

rmf24.pl/kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. KazimierzS
    KazimierzS :

    Po drugie : jeżeli chcemy odzyskać Lwów, a wysiedlić z niego na wschód kilkadziesiąt procent obecnych mieszkańców mniej lub bardziej zaangażowanych w banderyzm i stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa RP, to potrzebujemy mieć część ludności pochodzenia ukraińskiego nastawionej bardzo pozytywnie do Polski lub najlepiej już mocno spolonizowanej.
    Po pierwsze : POLSKA WYMIERA. Czy szanowna redakcja zna jakoweś na to lekarstwo? Ja znam: wrócić do Boga. Ale redakcja nie zamieszcza artykułów o katolicyzmie (jakże ważnej części tożsamości kresowej), więc niech (owszem – informuje, ale) za bardzo nie piętnuje imigrantów z Kresów południowo-wschodnich. Imigrantów – czyli ludzi, nie mylić z państwem Ukraina – bo tu rzeczywiście trochę należy uświadomić rodaków o powstającym wielkim zagrożeniu dla Polski.

    • jwu
      jwu :

      @KazimierzS Wielkie zagrożenie to jedno,a druga sprawa wygląda tak ,że Niemcy w pasie przygranicznym z Polską wybudowali wiele nowych firm,których obsady osobowe stanowią w 80% Polacy.I stąd takie zapotrzebowanie na Ukraińców po polskiej stronie granicy.W sumie nie ma co się dziwić 1.2 tys.Euro na rękę w Niemczech to nie 3,5 tys.zł.brutto w Polsce.

    • grodkresowy
      grodkresowy :

      @KazimierzS
      A co to znaczy “spolonizowanej”? Niespolonizowani też mogą dobrze mówić po polsku. Kartę Polaka można kupić. I jaka jest gwarancja, że ci spolonizowani są przyjaźni Polsce?
      Już lepsi są repatrianci z Kazachstanu (nasz ukochany rząd wiadomo jak o nich myśli) albo katolicy z Filipin.
      Katolicyzm nie poprawia ani nie poprawi dzietności. KK sprzeciwia się aborcji i antykoncepcji, ale nie mówi, ile powinno się mieć dzieci.