Zdaniem dziennikarza śledczego z tygodnika „Do Rzeczy”, Cezarego Gmyza, naciski byłego rzecznika rządu PO-PSL Pawła Grasia spowodowały, że Jan Kulczyk doprowadził do zwolnienia naczelnego „Faktu”. Z kolei na kolegiach redakcyjnych gazety miał pojawić się „nadzorca z Niemiec”, który pilnował zmiany linii redakcyjnej gazety.

Według nagrań, których stenogramy opublikował tygodnik „Do Rzeczy”, Paweł Graś naciskał na zmarłego biznesmena Jana Kulczyka, aby doprowadził do zwolnienia redaktora naczelnego Faktu. Powodem mało być atakowanie rządu, a także Donalda Tuska i jego córki. Kulczyk w kwietniu 2014 obiecał Grasiowi, że wpłynie na Ringier Axel Springer Polska. Kilka tygodni później naczelny gazety, Grzegorz Janowski, który stworzył ją od podstaw, został zwolniony. Później, na miesiąc przed wyborami, usunięto także dwóch zastępców redaktora naczelnego. Ponadto, w skutek interwencji Kulczyka na kolegiach redakcyjnych rzekomo pojawił się przedstawiciel niemieckiego wydawcy, określany jako supervisor.

Zdaniem dziennikarza śledczego „Do Rzeczy” Cezarego Gmyza, Jan Kulczyk miał bardzo dobre znajomości wśród niemieckich elit politycznych. Jak twierdzi, po zwolnieniu Jankowskiego, w redakcji pojawił się „nadzorca z Niemiec”. Miał nim być Peter Prior, który według dziennikarza brał udział w kolegiach redakcyjnych i konsultował się z nowym naczelnym. „Zmiana linii redakcyjnej dziennika, po tych konsultacjach była widoczna gołym okiem: zajęto się najeżdżaniem na opozycję i ograniczono krytykę rządu” – mówił Gmyz na antenie TVP Info.

Podczas rozmowy Graś żalił się, że rząd PO-PSL zwrócił się o pomoc do Angeli Merkel, która jedna odmówiła.

TVP.Info / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply