Federacja Przemysłu Niemieckiego ostrzega, że zamknięcie granic Niemiec z Czechami i Tyrolem może mieć poważne konsekwencje, grożąc załamaniem się łańcuchów dostaw w całej Europie już w najbliższym czasie.

Jak informowaliśmy, w miniony weekend Słowacja przywróciła kontrole na swoich granicach i wprowadziła obowiązek kwarantanny po przyjeździe do kraju. Swoje granice zamknęli też Niemcy, mocno zaostrzając kontrole w obawie przed przeniesieniem wirusa z Czech lub Austrii. Z tego powodu wiele ciężarówek utknęło w korkach. Ponadto, zamknięte granice i ograniczenia w podróżowaniu spowodowały osłabienie międzynarodowego ruchu towarowego i poważnie zaszkodziły niemieckiemu przemysłowi.

Federacja Przemysłu Niemieckiego (BDI) ostrzega, że zamknięcie przez Niemcy granic z Czechami i Tyrolem może mieć poważne konsekwencje. Dyrektor BDI, Joachim Lang powiedział, że „istnieje duże ryzyko, że łańcuchy dostaw załamią się w całej Europie w ciągu najbliższych kilku dni”. Zaznaczył, że to przez „chaotyczne warunki, które prowadzą do dużej niepewności w firmach co do sytuacji podażowej i dostępności pracowników”.

Szef BDI wezwał rząd w Berlinie do przestrzegania przepisów dotyczących tzw. zielonych pasów, zalecanych przez UE w celu utrzymania swobodnego przepływu towarów. Jego zdaniem, „przejścia graniczne powinny pozostać otwarte dla wszystkich pojazdów towarowych”.

Dyrektor generalny niemieckiego Federalnego Stowarzyszenia Spedycji i Logistyki, Frank Huster powiedział, że branża ta „jest zdenerwowana”, a rząd Niemiec stosuje przesadne środki reagując na kolejne mutacje koronawirusa. Jego zdaniem, decyzje o zaostrzeniu kontroli granicznych podjęto „w pośpiechu”, nie dając niemieckim firmom czasu na przygotowanie się.

Według gazety „Der Spiegel”, powołującej się na relacje policji, na kontrolowanych przejściach granicznych brakuje zarówno personelu, jak i sprzętu”. Z kolei dziennik „Handelsblatt” pisze, że restrykcje odczuwają szczególnie największe niemieckie przedsiębiorstwa przemysłu motoryzacyjnego, jak np. Bosch czy Continental. Łącznie mają one blisko 70 lokalizacji w Czechach i na Słowacji, które zostały dotknięte nowym zakazem wjazdu.

Media zwracają uwagę, że dotąd Europa Środkowo-Wschodnia była postrzegana jako tzw. lokalizacja “best cost” dla przemysłu motoryzacyjnego, dzięki czemu Polska, a także Czechy, Słowacja, Bułgaria i Rumunia miały duże znaczenie ekonomiczne, dzięki możliwości taniej produkcji części do samochodów. Jednak z powodu obecnych, zaostrzonych kontroli, przewaga lokalizacyjna stała się wadą. Z tego względu np. Continental już informuje o „opóźnieniach w dostawach”, a problem się rozszerza.

Kłopoty pojawiają się też na granicy włosko-austriackiej. W rejonie przełęczy Brenner, jak podano, ruch w kierunku północny niemal ustał z powodu decyzji władz Tyrolu, które nie chcą dopuścić, by region ten stał się „parkingiem Europy”. Chcą one z wyprzedzeniem kontrolować pojazdy już w rejonie przełęczy, żeby zmniejszać ruch ciężarówek z Włoch i zapobiec korkom i załamaniu ruchu w dolinie rzeki Inn.

Efektem opisanych wyżej czynników jest to, ze ciężarówki jadące z Włoch na północ jeżdżą do Niemiec kilkusetkilometrowym objazdem przez austriacką prowincję Salzburg.

PAP / bankier.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply