MSZ Białorusi krytykuje zaplanowany na dziś IV Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce, twierdząc, że honorowania ich, a w szczególności kpt. Romualda Rajsa „Burego”, to prowokacja mająca na celu stworzenie napięcia i konfliktów na tle narodowo-religijny, między Białorusinami a Polakami. Mińsk oczekuje też, że polskie władze zakażą tego rodzaju inicjatyw szczeblu ustawodawczym.

W piątek, w przeddzień IV Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce, MSZ Białorusi zabrało w tej sprawie głos, krytykując to wydarzenie, jego organizatorów i apelując o zakazanie ich na przyszłość. Na oficjalnej stronie ministerstwa zamieszczono odpowiedź Anatolija Głaza, szefa Departamentu informacji i dyplomacji cyfrowej MSZ Białorusi na pytanie agencji informacyjnej „BiełTA”. W zapytaniu zaznaczono, że Hajnówka to „miejscu zwartego zamieszkania etnicznych Białorusinów w Polsce” oraz, że „mimo sprawiedliwego przeciwdziałania władz lokalnych”, które chciały zablokować marsz, w sobotę „może odbyć się radykalnie prawicowa akcja”.

Głaz odpowiedział, że białoruskie MSZ traktuje to „delikatnie mówiąc, z wielką przykrością”. Szczególnie na tle niedawnej „obiektywnie znaczącej wizyty” w Polsce delegacji białoruskiej na czele z Przewodniczącym Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego Republiki Białoruś, izby wyższej białoruskiego parlamentu, Michaiłem Miasnikowiczem.

Przypomnijmy, że podczas swojej wizyty Miasnikowicz odwiedził wieś Zaleszany, aby uczcić ofiary ataku oddziału żołnierzy NZW z oddziału kpt. Romualda Rajsa „Burego” z 1946 roku. Tego rodzaju gest to kolejna oznaka zaostrzenia kursu białoruskiej polityki historycznej wobec Polski. Do niedawna władze Białorusi nie interesowały się białoruską mniejszością narodową na terytorium Polski. Wcześniej, 31 stycznia bieżącego roku przedstawiciele dyplomatyczni Białorusi po raz pierwszy wzięli udział w rocznicowych uroczystościach w Zaleszanach upamiętniających atak z 1946 roku. W 2017 roku Parlament Białorusi wypowiedział się przeciwko marszowi ku czci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce. Rok temu MSZ Białorusi oświadczyło, że marsz Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce to „sztuczne wzniecanie nienawiści pomiędzy Białorusinami i Polakami”, a „Bury” to zbrodniarz wojenny.

Przeczytaj także: Na konferencji organizowanej przez IPN przyjęto rezolucję przeciw Marszowi Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce

Przedstawiciel MSZ Białorusi ostro skrytykował też samego „Burego”, jak i jego formację:

„Formacja bandycka pod kierownictwem zbrodniarza wojennego Romualda Rajsa, znanego pod pseudonimem „Bury”, którego planują wsławiać nacjonaliści podczas tak zwanego marszu „żołnierzy wyklętych”, w 1946 roku dokonała krwawego rajdu na Podlasiu, w wyniku którego spalono pięć wsi oraz zamordowano 79 cywilnych mieszkańców regionu. Takich zbrodniarzy nie można utożsamiać z walką o niepodległość Polski, ich działalność ma cechy ludobójstwa. Z tego powodu występowaliśmy i występujemy przeciwko gloryfikacji oraz upamiętnieniu Romualda Rajsa i jego żołnierzy”.

Zdaniem Głaza, dzisiejszy marsz „w mieście, w którym zwarcie mieszkają etniczni Białorusini, w tym potomkowie tych, którzy zginęli przez „Burego”, – to prowokacja, skierowana na stworzenie napięcia, konfliktów na narodowym, religijnym oraz historycznym tle między Białorusinami a Polakami”.

– Mamy nadzieję, iż przedstawiciele władz oraz obywatele Polski zdołają dać należytą ocenę podobnym akcjom, wystąpić przeciwko ich przeprowadzeniu oraz nie dopuścić zorganizowania takich przedsięwzięć w przyszłości, zakazując je na szczeblu ustawodawczym – podkreślił przedstawiciel MSZ Białorusi. Tłumaczenie odpowiedzi Głaza na język polski zamieszczono na stronie białoruskiej ambasady w Polsce.

Dziś, w sobotę 23 lutego o godzinie 13:00 rozpocznie się IV Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce. Jest on organizowany przez środowiska narodowe. Zdecydowanym przeciwnikiem tej inicjatywy jest burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak, który podobnie jak rok temu próbował zablokować przemarsz i wydał zakaz organizacji marszu. Twierdził m.in., że rok temu na marszu część uczestników rzekomo propagowała totalitarny ustrój państwa. Sąd parę dni temu uchylił tę decyzję uznając, że nadrzędne w tym wypadku jest prawo do zgromadzeń.

29 stycznia 1946 r. w czasie akcji oddziału Narodowego Zjednoczenia Wojskowego pod dowództwem kpt. Romualda Rajsa „Burego” w Zaleszanach zginęło 16 osób w tym siedmioro dzieci. Prokurator Instytutu Pamięci Narodowej Dariusz Olszewski, który m.in. pod naciskiem środowisk białoruskich i postkomunistycznych wszczął śledztwo w tej sprawie, ocenił te działania w ustaleniach końcowych śledztwa jako mające cechy ludobójstwa. W swoim postępowaniu oparł się jednak głównie na zeznaniach świadków pochodzenia białoruskiego, nie uwzględniając zeznań 3. Brygady Wileńskiej NSZ. Ponadto, prokurator Olszewski zignorował wydany wyrok Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego z 1995 roku, który unieważnił wyrok śmierci na Romualda Rajsa, uzasadniając, że „walczył o niepodległy byt państwa polskiego”, a wydając rozkazy dotyczące m.in. pacyfikacji białoruskich wsi, działał w sytuacji „stanu wyższej konieczności”.

W innej opinii pracownicy IPN ocenili, że pacyfikacja była spowodowana względami politycznymi, a nie narodowościowymi, to jest posądzeniem mieszkańców Zaleszan o współpracę z władzami sowieckimi. Po agresji Armii Czerwonej w 1939 r. Podlasie zostało włączone do Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Niektórzy polscy historycy uważają, że akcja oddziału NZW była wymierzona w mieszkających w Zaleszanach współpracowników organów bezpieczeństwa zaś pozostałe osoby miały zginąć przypadkowo.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE:

Telewizja Biełsat wyprodukowała film oskarżający Żołnierzy Wyklętych o ludobójstwo na Białorusinach

Historyk broni pamięci o Rajsie „Burym”

Należy zaznaczyć, że Miasnikowicz podczas wizyty w Polsce udzielił wywiadu Polskiej Agencji Pracowej, w którym twierdził, że władze białoruskie nie szykanują polskich organizacji i nie utrudniają działania polskiej oświacie na Białorusi. Jednocześnie przewodniczący izby wyższej białoruskiego parlamentu dał wyraz swojej negatywnej ocenie szkół polskich sugerując, że mogą one przyczyniać się do stymulowania emigracji etnicznych Polaków z Białorusi do Polski. Miasnikowicz sugerował też, że Białorusi w Polsce mają mniejsze prawa niż Polacy na Białorusi.

Przeczytaj: Prezes Związku Polaków na Białorusi: Władze niszczą polskie szkolnictwo

Historycy o Zaleszanach

Jak zwracał wcześniej uwagę w rozmowie z Kresami.pl dr Wojciech Muszyński, historyk, pracownik naukowy IPN i redaktor naczelny półrocznika naukowego „Glaukopis”, mieszkańcy pacyfikowanych wsi na Podlasiu wcale nie byli bezbronnymi ofiarami. – Wieś Zaleszany i inne, o które zahaczył rajd III Wileńskiej Brygady „Burego”, to były wsie których mieszkańcy mieli broń. Oficjalnie za zgodą lokalnych władz reżimu warszawskiego. Gdy pojawił się tam oddział kpt. Romualda Rajsa „Burego” – doszło do walk. Ludność miejscowa niechętna podziemiu niepodległościowemu wystąpiła przeciwko niemu zbrojnie– mówi. Dr Muszyński przypomina o relacjach osób z tych wsi, według których mężczyźni, gdy słysząc o pokazaniu się partyzantów chwytali karabiny i wyskakiwali z chałupy– i wielu już nie wróciło, bo zginęli w walce.

Oznaczało to więc, że mieszkańcy tych wsi legalnie posiadali w domach broń. Ze świecą szukać polskich wsi w tym okresie, gdzie koło stołu czy pieca stał karabin. Za posiadanie broni wszędzie dostawało się wyrok śmierci. Chłopi miewali ukrytą broń – ale trzymanie jej na wierzchu dowodzi, że cieszyli się szczególnymi względami MO lub UB– mówi dr Muszyński.

Tam nie ginęły przypadkowe osoby, zabite w wyniku konfliktu narodowościowego między Polakami a Białorusinami. Tłem konfliktu była kolaboracja z reżimem komunistycznym i Sowietami– zaznacza historyk.

Podkreślał to także znany historyk Leszek Żebrowski, ekspert w zakresie polskiego podziemia niepodległościowego i jego formacji zbrojnych (w tym NZW), który również zaznaczał w rozmowie Kresami.pl, że pacyfikowane przez „Burego” wsie były uzbrojone. Zaprzecza twierdzeniom, że dochodziło do jakiegoś bezczeszczenia zwłok. To wszystko zostało dawno wyjaśnione. Pokazano, że jest to nieprawdziwa propaganda, która jednak ma się bardzo dobrze i nic się w tej kwestii nie zmieniło– mówi Żebrowski. Jego zdaniem duże znaczenie ma również powtarzanie tego w mediach.

Obaj historycy nie zgadzają się również z tezą, jakoby oddział „Burego” dokonał zbrodni na tle narodowo-religijnym. Przytaczają szereg faktów, któremu temu przeczą. Dr Muszyński zaznacza, że w oddziale „Burego”, będącym częścią partyzantki narodowej, przynajmniej 20-30 proc. żołnierzy było wyznania prawosławnego. Ponadto, co najmniej dwóch oficerów Rajsa, Mikołaj Kuroczkin i por. Władysław Jurasow, było prawosławnymi, a to właśnie ten drugi miał odpowiadać za pacyfikację wsi Szpaki. Fakt, że sam był wyznania prawosławnego nie przeszkadzało mu karać swoich pobratymców w wierze za, w jego przekonaniu, zdradę ojczyzny– mówił dr Muszyński.

To nie miało ani podłoża narodowego, ani religijnego– zaznacza Żebrowski. – 3 Wileńska Brygada kpt. Romualda Rajsa „Burego” w sporej części składała się z żołnierzy prawosławnych, Białorusinów. Oni z tych powodów nie robiliby takich rzeczy– dodaje.

mfa.gov.by / Radio.bialystok.pl / Kresy.pl

11 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Aelian
    Aelian :

    “Bury” bohaterem faktycznie byl. Ale i postacia tragiczna podobnie jak i wielu “Wykletych”. Bialorusini sa nam jednak potrzebni… oraz jedyni z sasiadow z ktorymi nie mamy “kosy”. Nie jestem ani uczestnikiem marszu (choc chcialbym) ani organizatorem. Jednakze jezeli moge cos dodac od siebie -jezeki ktos z organizatorow to przeczyta… moze do tego marszu lub szerszej uroczystosci moznaby zaprosic lokalna spolecznosc i kogos z przedstawicieli Minska np ambasadora, konsula etc. Zmienic charakter uroczystosci na takie, ktore podkreslilyby tragedie “Burego” i ludzi ktorzy stracili wtedy zycie z wyjasnieniem powodow i okolicznosci. Nie cieszyc sie z odwetu karanego smiercia lecz smucic z faktu iz ten kto byl przyjacielem zamienil sie we wroga. Potrzeba nam sojusznikow na Wschodzie. Wrogow wszedzie mamy az za nadto. Lukaszenka coraz bardziej rozpaczliwie szuka alternatywy dla Putina…

  2. AlexWolf
    AlexWolf :

    To jest jeden z przykładów, że Polska jest zniewolona, wszyscy dookoła, na czele z żydami i polskojęzycznymi judaszami mówią Polsce i Polakom co mają robić a czego nie robić itp itd. Oby nadszedł czas przebudzenia zanim będzie za późno, bo wtedy będzie już tylko możliwe płacz i zgrzytanie zębów.

    • lp
      lp :

      @AlexWolf Zgadzam się całkowicie, niestety powszechna ignorancja nie napawa nadzieją na to przebudzenie o którym piszesz. Musi wydarzyć się coś takiego co wstrząśnie sumieniami milionów i oby nie była to wojna.

      • Aelian
        Aelian :

        @lp Jest to paskudna perspektywa… lecz mysle, ze tylko wojna swiatowa moze wyzwolic polski potencjal uginajacy sie obecnie pod jarzmem niemieckim, ruskim(!!) i USraelskim. Niebezpieczne to moze byc jak cholera bo grozi przy dzisiejszych technologiach calkowitym unicestwieniem Polakow, a tego bysmy nie chcieli. Czyz nie? Jednak upadek mocarstw, odwrocenie sojuszy moze byc zbawienne. Jednak… w Bogu nadzieja