Georgette Mosbacher, ambasador USA w Polsce, napisała na Twitterze, że Polska “mogłaby przyjąć” potencjał nuklearny NATO, którego Niemcy chcą pozbyć się ze swojego kraju.

Na początku maja informowaliśmy, że w Niemczech socjaldemokraci wywołali dyskusję ws. wycofania z Niemiec amerykańskiej broni jądrowej. Obie strony sporu przywoływały m.in. argumenty związane z Polską i możliwością zabiegania Warszawy o rozlokowanie w naszym kraju takiej broni w systemie Nuclear Sharing.

Ambasador USA napisała na Twitterze, że jeśli Niemcy chcą “zmniejszyć potencjał nuklarny i osłabić NATO, to być może Polska – która rzetelnie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, rozumie ryzyka i leży na wschodniej flance NATO – mogłaby przyjąć ten potencjał i u siebie”. Mosbacher skomentowała w ten sposób artykuł autorstwa ambasadora USA w Niemczech.

Przed upadkiem żelaznej kurtyny Niemcy znajdowały się na pierwszej linii potencjalnego konfliktu nuklearnego. Tak więc Niemcy i ich sojusznicy z NATO zebrali się, aby wzmocnić odstraszanie nuklearne Sojuszu poprzez sojuszniczy podział nuklearny – kluczowy wspólny projekt, który chronił bezpieczeństwo Niemiec i wzmocnił NATO jako najbardziej udaną wielostronną instytucję bezpieczeństwa na świecie – napisał Richard A. Grenell, ambasador Niemiec w USA.

Dalej zwrócił on uwagę, że zagrożenia dla pokoju w Europie nie są “anachronizmem”, czego dowodzić ma “inwazja Rosji na Ukrainę, gromadzenie przez Rosję na peryferiach Europy nowych pocisków zdolnych do przenoszenia broni jądrowej oraz nowe możliwości Chin, Korei Północnej i innych”.

Wedle Grenella sojusznicy oczekują, że Niemcy pozostaną “potęgą pokoju” (jak określił swój kraj minister spraw zagranicznych Heiko Maas) i zamiast osłabiać solidarność, która “stanowi podstawę odstraszania nuklearnego NATO” będą dalej inwestować w potencjał nuklearny NATO.

Nadszedł czas, aby przywódcy polityczni Niemiec, szczególnie w SPD, jasno stwierdzili przez to zaangażowanie, że Niemcy stoją ze swoimi sojusznikami w jednym szeregu – napisał Grenell. Przypomniał, że w 2016 r. w Warszawie podczas szczytu NATO stwierdzono: „Podstawowym celem zdolności nuklearnych NATO jest zachowanie pokoju, zapobieganie wymuszeniom i powstrzymywanie agresji”. Stany Zjednoczone “konsekwentnie potwierdzają te cele odstraszające”.

Uczciwa ocena zagrożeń, przed którymi stoimy, jest niezbędna dla naszego partnerstwa. Nasi sojusznicy w Polsce i krajach bałtyckich wiedzą, że te zagrożenia nie są reliktem zimnej wojny, wszyscy sojusznicy muszą to zrozumieć (…) To nie jest anachroniczne podejście. Choć wszyscy mamy nadzieję na świat wolny od broni nuklearnej i pracujemy nad stworzeniem takich warunków, zagrożenia, przed którymi stoimy my i nasi sojusznicy, nie zmniejszyły się w ostatnich miesiącach lub latach – stwierdził ambasador USA w Niemczech.

Jeśli Niemcy chcą być prawdziwą potęgą pokoju, teraz jest czas na solidarność. Czy Niemcy poniosą tę odpowiedzialność, czy też usiądą i będą czerpać korzyści ekonomiczne z bezpieczeństwa zapewnianego przez innych Sojuszników? – napisał Grenell.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Obecnie system NATO Nuclear Sharing opiera się na bombach typu B61. Są one rozlokowane w kilku bazach w Niemczech, Belgii, Włoszech, Turcji i Holandii. Jest ich łącznie mniej niż 200. Bomby są własnością USA, ale część z nich mogłaby być w wypadku konfliktu przekazana państwom uczestniczącym. Duża część samolotów uczestniczących w Nuclear Sharing, jak niektóre F-16 oraz niemieckie samoloty Tornado będą niedługo musiały zostać wycofane z linii i zastąpione. Takie kraje jak Włochy, Belgia czy Holandia w ramach tego pozyskują F-35A, dostosowane do przenoszenia broni jądrowej. Jednak przyszłość Niemiec w tym programie jest niepewna, gdyż rozważana do pozyskania Eurofightery nie mogą przenosić bomb B61, a zakup F-35 nie wchodzi w grę. Stąd rozważane są zakupy niewielkiej liczby myśliwców Super Hornet, co jednak spotyka się w Niemczech z krytyką, przy możliwym podjęciu starań o pozyskanie np. F-15 lub integrację z bronią jądrową Eurofighterów.

W bazie Bundeswehry Buechel na terenie Nadrenii-Palatynatu według niepotwierdzonych danych znajduje się 20 sztuk amerykańskiej broni z głowicami atomowymi. Chodzi o bomby typu B61. Ich siła rażenia jest kilkukrotnie większa niż zrzuconej w 1945 roku na Hiroszimę. Decyzja o użyciu tej broni należy do strony amerykańskiej.

Parę lat temu pisaliśmy, że Waszyngton planuje modernizację swojego arsenału znajdującego się w Niemczech. Pierwsze nowe bomby zmodernizowane do wersji B61-12 miały być gotowe w marcu 2020 roku. Cały program przezbrajania ma zostać zrealizowany do 2024 roku. W Niemczech rozmieszczone zostaną bomby B61-12. Rozmieszczenie tych pocisków w Niemczech ma być elementem polityki odstraszania skierowanej przeciwko agresywnej polityce Kremla w Europie Wschodniej.

Czytaj więcej: Nowa amerykańska bomba jądrowa przeszła pierwszy lotniczy test kwalifikacyjny

Kresy.pl / de.usembassy.gov

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply