Wiceminister obrony Tomasz Szatkowski odpowiedział na interpelację Tomasza Rzymkowskiego i Bartosza Jóźwiaka (Kukiz’ 15) w sprawie rzekomej obecności polskich komandosów w Donbasie.
Posłowie skierowali interpelację po tym jak w mediach pojawiła się, pochodzącą od Andrzeja Rozenka byłego posła związanego z tygodnikiem „NIE” Jerzego Urbana, informacja o tym, że w Donbasie po stronie ukraińskiej walczą polscy komandosi. W interpelacji Rzymkowski i Jóźwiak zawarli poniższe pytania:
1. Czy potwierdza Pan Minister informacje prasowe, że w Donbasie na Ukrainie przebywają polscy komandosi wraz z oficerem wywiadu? Jeżeli tak, to czy decyzję tę podjął Prezydent Rzeczypospolitej i kto skierował do niego wniosek w tej sprawie: Rada Ministrów czy Prezes Rady Ministrów (tylko takie możliwości przewiduje art. 3.1 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o zasadach użycia lub pobytu Sił Zbrojnych RP poza granicami państwa).
2. Jeżeli potwierdza Pan doniesienia prasowe o pobycie polskich komandosów w Donbasie na Ukrainie, to czy powiadomiono o tym sojuszników z NATO? Jaki jest stosunek naszych sojuszników do tej decyzji? Proszę o podanie celu pobytu polskich żołnierzy na Ukrainie.
3. Jeżeli doniesienia prasowe o pobycie polskich komandosów na Ukrainie są prawdziwe, to czy ministerstwo bierze pod uwagę możliwość wywołania tą decyzją konfliktu militarnego z Rosją?
W opublikowanej 12 października na stronie Sejmu odpowiedzi na interpelacji minister Szatkowski tłumaczy, że z Jednostki Wojskowej Komandosów został wydzielony komponent Wojsk Specjalnych (…) został skierowany, w celu szkoleniowym, w rejon miejscowości Kropywnyćkyj (do dnia 14 lipca br. pod nazwą Kirowohrad), leżącej w odległości ok. 500 km od Doniecka i ok. 700 km od Ługańska. Komponent realizuje szkolenie ok. 50-osobowej kompanii ze składu 3. Pułku Wojsk Specjalnych Ukrainy w zakresie taktyki małych pododdziałów piechoty, szkolenia strzeleckiego i medycyny pola walki.
W szkoleniach ukraińskich wojsk specjalnych brali także udział wojskowi m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Litwy i Estonii. Decyzję o wysłaniu polskich wojskowych podjęło MON, a nie Prezydent RP.
Misja polskich wojskowych miała zakończyć się zgodnie z terminem określonym w decyzji kierującej ich na Ukrainę – tj. z dniem 8 października br.
Szatkowski podkreśla, że misja była wyjściem naprzeciw potrzebom strony ukraińskiej. Podjęcie decyzji o pobycie omawianego komponentu na terytorium Ukrainy umożliwiło posiadanie przez Siły Zbrojne RP odpowiedniego potencjału szkoleniowego.
kresy.pl/ sejm.gov.pl
Szkolą banderowców na własną zgubę.
Naszą. Oni zwieją za wodę.
Szkolą banderowców na własną zgubę.
Szkolą banderowców na własną zgubę.
Szkolą banderowców na własną zgubę.
Szkolą banderowców na własną zgubę.
Czyli nie ma dymu bez ognia. A czy Minister Obrony moze podjąc decyzję o wysłaniu wojska za granicę? Teraz wysłał kompanię, a póżniej wyśle dywizję. Ale nie widzę tu odpowiedzi na pytanie, czy odbyło się to za wiedza i zgoda sojuszników z NATO, a także na pytanie 3, to juz drobiazg.
To nie jest misja ‘polskich’wojskowych,a co najwyżej polskojęzycznych najemników,bo żaden POLSKI żołnierz nie ma prawa moralnego szkolic upaińców potomków bandytów z upa.Ja nie uznaję ich za żołnierzy,podobnie tych z 6 batalionu (spadachroniarze0 czy 21 pułku strzelców podhalańskich jak się nie mylę.Krótko wszystkich tych którzy szkolą neobanderowców.
Nie mówi o moralnym prawie, bo jest rozkaz, “solidarność” między Ukraińcami przed większym złem i chyba jakaś kasa – bez niej nie jak. Uznajesz ich za żołnierzy, czy nie uznajesz, a swoje stanowiska, pensję i dostęp do broni mają. Więc będą dalej robić swoje, lub co im każą.