Poniższy list Jadwiga Żurkowa nadesłała do polskich gazet ukazujących się w Wilnie. Słowa szczerego ubolewania nad sytuacją, jaka zaistniała ostatnio między Polakami i Litwinami bardzo ją boli, jak boli tych, którzy zmuszeni byli wyjechać do Polski porzucając swe ojczyste strony na Ziemi Wileńskiej.

Jadwiga Żurkowa z domu Borkowska mieszka dziś w Giżycku. Z zawodu jest lekarzem okulistą i jest też prezesem Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna.

W najtrudniejszym okresie, w czasie wojny rodzina państwa Borkowskich mieszkała w Pikieliszkach i była świadkiem wielu wydarzeń. Nie może zapomnieć, jak przybyły w roku 1939 do Pikieliszkiej Szkoły kierownik — Litwin, aby wykorzenić wszystko, co polskie, spalił na stosie w obecności mieszkańców bibliotekę szkolną, była świadkiem jak 15 grudnia tegoż roku został faktycznie zamknięty Uniwersytet Stefana Batorego, profesorowie Polacy zostali robotnikami najniższych kwalifikacji, a co poniektórzy znaleźli swój wieczny odpoczynek w Ponarach. W rodzinie państwa Borkowskich są byli studenci i wykładowcy tej uczelni. Gdy rodzina wyjeżdżała, małej Jadwisi była wręczona doniczka z begonią. Chroniono ją jako relikwię, bo w tej doniczce była ziemia wileńska.

Nie, nie chciałaby żyć tymi wspomnieniami, ale sytuacja dzisiejsza zmusza zwrócić się do Braci Litwinów z przedświątecznymi refleksjami.

***

„Nadchodzi czas Bożego Narodzenia. Będziemy dzielili się opłatkiem, który jest symbolem pamięci, miłości i przebaczenia. Opłatkiem dzielą się tylko Polacy i Litwini. Jest to jeszcze jeden dowód na związki naszych narodów. Nasi przodkowie — konfederaci barscy, powstańcy listopadowi i styczniowi zesłani na Sybir czy emigranci polityczni na Zachód otrzymywali od swoich bliskich opłatek, który przybliżał rozłączone rodziny, przypominał bliskich, dodawał nadziei, był symbolem pojednania.

Chciałabym z okazji Bożego Narodzenia wyciągnąć do Was, Bracia Litwini, rękę z opłatkiem i marzę, aby w Waszych rękach nie zabrakło opłatka dla mnie.

Jednak męczy mnie, że zatraciliście się w swojej niechęci do nas. Nie podniesiecie znaczenia Litwy ani nie nauczycie patriotyzmu swego społeczeństwa, utrzymując ich w przeświadczeniu, że od Polaków działa się im krzywda na przestrzeni wieków. Przecież nasze narody miały wspólne zarówno zwycięstwa, jak i dotkliwe klęski. Macie pretensje do Jagiełły, że poszedł na układ z Polską. A gdyby poszedł z Rusią, czy to byłoby lepsze? Dzięki związkowi z Polską staliście się częścią zachodniej Europy i mogliście korzystać z jej dorobku kulturalnego i cywilizacyjnego.

Waszym głównym problemem jest niechęć do języka polskiego i polonizację waszych elit. Czy macie takie same pretensje do Anglików, których język zaczyna dominować w świecie, na Litwie również?

Mówicie, że w latach 1919-39 Wilno było pod okupacją Polski. Czy należy rozumieć, że przedtem Wilno było rządzone przez Litwinów? Polacy na Ziemi Wileńskiej stanowili przeważającą większość od wieków. Czy można więc ich nazwać okupantami?

W roku 1920 przyłączyliście się do bolszewików, wysłaliście swoich synów do walki — o co? Gdyby bolszewicy zwyciężyli, Litwa już wtedy byłaby sowiecką. Łotwa i Estonia są wdzięczne Piłsudskiemu za swoją niepodległość.

W czasie II wojny światowej sprzymierzyliście się najpierw z Rosją, a potem z Niemcami. Gen. Plechavičius złożył przysięgę na wierność Hitlerowi, a jego zadaniem była walka z AK. Teraz uczycie swoją młodzież, że jest to Wasz bohater. Wstyd! Przecież akowcy walczyli z najeźdźcą — Niemcami.

Ponary — wielka hańba na Waszej historii i Waszym sumieniu. Przypomnijcie, jak przyszliście z bolszewikami do Wilna w 1939 roku i jak uciekaliście z Niemcami w roku 1944. Czy w Waszych podręcznikach historii opisane jest, jak wyglądała walka o wyzwolenie Wilna? Zapewne nie ma tam tego, jak i ilu akowców złożyło swe życie w imię wyzwolenia Wilna. Wtedy, kiedy zatrzęsła się ziemia, a Wilia spłynęła krwią, może po raz pierwszy w naszych dziejach nie było tam krwi waszej.

Po co to wspominam? Bo chcę, żebyście zrozumieli, ile mamy Wam do przebaczenia. My, z woli Stalina, który w perfidny sposób podarował Wam Wilno, musieliśmy opuścić swe strony rodzinne. Opuściliśmy ziemię, zroszoną naszym potem, łzami i krwią, ziemię, w której spoczywają prochy naszych praojców.

Wiemy, że denerwuje to Was, gdy widzicie autokary z Polski, gdy chodzimy po ulicach Wilna, gdy odwiedzamy swoje strony rodzinne. Nie dziwcie się, kiedy wyrażamy swój żal i tęsknotę. W tamtych kościołach byliśmy ochrzczeni, po tamtych ulicach chodzili nasi rodzice i pradziadkowie. Powiedzcie szczerze, ilu Waszych dziadków i babć urodziło się przed wojną w Wilnie?

Owszem, to my możemy mieć żal, ale teraz już nie chcemy niczego zmieniać. Zasiedliliśmy obce dla nas ziemie, dziś są już na nich liczne krzyże na cmentarzach, gdzie spoczywają nasi bliscy i nie zamierzamy ich opuszczać. Raz już opuściliśmy groby naszych przodków i wiemy, jaki ból za tym się kryje.

Nasi rodacy, którzy zostali na Wileńszczyźnie, są u siebie, bo zostali na ziemi swych ojców i dziadków. Pozwólcie więc im żyć według prawideł, który im wpojono przez rodzinę i pacierze odmawiane po polsku. Przecież w niczym litewskości nie zagrażają, chcą tylko być Polakami mieszkającymi na Litwie. Chcą nie zapomnieć swego języka, obyczajów, historii. Oddajcie, co im się należy!

Marzy mi się serdeczny wzajemny uścisk dłoni z opłatkiem. Marzy mi się Wasza, Bracia Litwini, wspaniałomyślność w stosunku do Polaków, z którymi jeszcze będziecie razem wiele wspólnych lat”.

Jadwiga Żurkowa
prezes Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna
Giżycko

Kurierwilenski.lt/Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

      • tutejszy
        tutejszy :

        To prowadzi do darwinizmu społecznego Panie kolego i jest to droga do nikąd, bo nie było jeszcze na świcie takiego mocarstwa, które by nie upadło i tak głośno krzyczącego, który by nie ochrypł 🙂 i zawsze się znajdzie ten, który krzyczy głośniej – obecnie na Wileńszczyźnie są to Litwini. Litwini właśnie to robią (krzyczą o swoich racjach nie patrząc na nic) i mamy to co mamy, ale idąc Pańskim sposobem rozumowania nie powinniśmy im mieć tego za złe, bo przecież oni są teraz tymi co głośno i dobitnie mówią o swoich racjach, w dodatku we własnym państwie, to w czym problem?
        Jeśli to współistnienie ma być trwałe to musi być oparte na harmonii, no chyba, że np. wysiedli się wszystkich Litwinów stamtąd : ), czego nikomu nie życzę

        • hetmanski
          hetmanski :

          Świetny żart na temat darwinizmu.,,,nie powinniśmy im mieć tego za złe, bo przecież oni są teraz tymi co głośno i dobitnie mówią o swoich racjach, w dodatku we własnym państwie, to w czym problem?”- Rozumiem że to prowokacyjne pytanie.I dokładnie z żelazną konsekwencją realizują swój plan działania związany z Wynarodowieniem naszych rodaków.A to właśnie my mamy w ręku wszystkie argumenty pozwalające wymusić na nich określone zachowania. Jeśli to współistnienie ma być trwałe to musi być oparte na harmonii, no chyba, że np. wysiedli się wszystkich Litwinów stamtąd .A w jakim celu mamy być zainteresowani takim współistnieniem???. Jeśli chodzi o wysiedlenie to nie widzę żadnego problemu zawsze można podstawić 3 autokary i przewieść ich na Litwę właściwą tj – Koweńską na tereny etniczne przez nich zamieszkałe.