Rosja ostro skrytykowała w środę decyzję USA o dostarczaniu Ukrainie zaawansowanych systemów rakietowych i amunicji. Ostrzegła przed zwiększonym „ryzykiem bezpośredniej konfrontacji” na linii Moskwa-Waszyngton. Deklarację dotyczącą zamiaru wysłania Ukrainie m.in. systemów artylerii rakietowej HIMARS złożył prezydent USA Joe Biden.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że Stany Zjednoczone „celowo dolewają oliwy do ognia”. Pieskow został zapytany, jak Rosja zareagowałaby, gdyby Ukraina użyła dostarczonych przez USA rakiet do uderzenia na terytorium Rosji. „Nie rozmawiajmy o najgorszych scenariuszach” – odpowiedział, cytowany przez agencję Reuters.
Prezydent USA Joe Biden zapewnił we wtorek, że USA nie będą wysyłać na Ukrainę rakiet dalekiego zasięgu, których można by użyć poza polem bitwy na Ukrainie – powiedziała rzeczniczka Białego Domu. Z kolei w opublikowanym w środę na łamach New York Times artykule Biden podkreślił, że Stany Zjednoczone „nie zachęcają, ani nie umożliwiają Ukrainie uderzeń na cele poza jej granicami”.
Pieskow podkreślił, że Moskwa nie ufa takim zapewnieniom i widzi ryzyko wystrzelenia rakiet na terytorium Rosji. Zapewnił, że strona rosyjska podejmuje odpowiednie środki. Zaznaczył, że Rosja postrzega krok Waszyngtonu „wyjątkowo negatywnie”.
Wcześniej państwowa agencja informacyjna RIA Novosti cytowała rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych Siergieja Riabkowa, który zapytany o perspektywę bezpośredniej konfrontacji między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, odpowiedział: „Wszelkie trwające dostawy broni zwiększają ryzyko bezpośredniej konfrontacji”.
Również podkreślił, że Rosja postrzega zamiar wysłania Ukrainie takich systemów „ekstremalnie negatywnie”.
Jak informowaliśmy, z doniesień medialnych wynika, że USA chcą wysłać na Ukrainę systemy artylerii rakietowej HIMARS, ale bez taktycznych pocisków rakietowych ATACMS. Jak podano, Ukraińcy mieliby dostać rakiety naprowadzane GMLRS.
Pod koniec maja rosyjski ambasador w USA oświadczył, że wysłanie Ukraińcom systemów artylerii rakietowej HIMARS i MLRS grozi „nieprzewidywalnymi konsekwencjami dla światowego bezpieczeństwa”. Wyraził nadzieję, że Waszyngton nie zdecyduje się na „tak prowokacyjny krok”. Zagroził zarazem, że systemy te staną się celem dla sił rosyjskich.
Jak podawaliśmy, we wtorek w rozmowie z PAP przedstawiciel administracji prezydenta USA, Joe Bidena powiedział, że wysłanie na Ukrainę systemu artylerii rakietowej M270 MLRS wciąż jest rozważane, jednak Waszyngton nie rozważa przekazania rakiet dalekiego zasięgu. Amerykański urzędnik został zapytany o sens słów Bidena, który oświadczył w poniedziałek, że USA nie przekażą Ukrainie „systemów rakietowych, którymi mogą uderzyć wewnątrz Rosji”. Zrodziło to spekulacje, że USA nie wyślą Ukrainie systemu MLRS lub HIMARS, o które Kijów zabiegał.
Bliższe szczegóły podał we wtorek amerykański dziennik „The Wall Street Journal”, powołując się na urzędników rządu USA. Według „WSJ”, administracja prezydenta Joe Bidena planuje dostarczyć Ukrainie „system rakiet naprowadzanych, potrafiących trafić w cele z odległości ponad 40 mil”, czyli 70 km. Z tych informacji wynika, że Stany Zjednoczone chcą wysłać na Ukrainę systemy artylerii rakietowej HIMARS, ale bez taktycznych pocisków rakietowych ATACMS. Jak podano, Ukraińcy mieliby dostać rakiety naprowadzane GMLRS. Ma to wzmocnić siłę ognia ukraińskiej artylerii, szczególnie w Donbasie, jednocześnie nie dając Ukrainie możliwości „rozszerzania wojny w głąb rosyjskiego terytorium”. Nie jest jednak jasne, ile rakiet GMLRS może trafić na Ukrainę. Jeden z amerykańskich urzędników powiedział „WSJ”, że pociski rakietowe mogą trafić do ukraińskich żołnierzy „w ciągu tygodni”, a szkolenie nie potrwa dłużej niż 10 dni.
reuters.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!