Podczas niegdysiejszej gali koncertowej w Amsterdamie z udziałem holenderskiej królowej Beatrycze, dyrygent zaczął nawoływać zebranych, by nawrócili się na islam. W reakcji na to muzycy zaczęli opuszczać scenę.

Dyrygent zamiast zacząć koncert stwierdził, że mimo zignorowania jego wcześniejszych próśb, musi wystąpić publicznie. Następnie zaczął recytować Koran i wzywać ludzi, by nawrócili się na islam. Członkowie orkiestry zaczęli opuszczać scenę, mimo zachęty ze strony mężczyzny, by pozostali na miejscach. „Jestem sługą Allaha i zapraszam was do wiary. Więc uwierzcie w Allaha”– mówił muzułmanin.

Jego wypowiedź została szybko przerwana, gdy na scenę weszli ochroniarze i wyprowadzili go ze sceny, przy aplauzie publiczności (wcześniej koncertmistrz odebrał mu mikrofon). Następnie scenę przeszukano w poszukiwaniu podejrzanych przedmiotów. Koncert rozpoczął się 10 minut później.

Koncert odbył się 3 września 2011 roku, z okazji 100 rocznicy powstania Stowarzyszenia Duńskich Kompozytorów. Nagrania z tego wydarzenia dopiero teraz zaistniały szerzej w internecie.

AKTUALIZACJA: Muzułmanin nie był zwykłym widzem, lecz dyrygentem orkiestry.Tym samym zejście muzyków ze sceny wymagało od nich dużej odwagi. Ich zachowanie mogło bowiem zostać potraktowane jako niesubordynacja, za co groziłaby im kara – włącznie z dyscyplinarnym zwolnieniem.

Dłuższe nagranie, widok z innej perspektywy:

Youtube.com / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. votum_separatum
    votum_separatum :

    To się nazywa zdecydowana reakcja, pewnie nawet jakby się tam zdetonował to i tak by tam siedzieli z rodzdziawionymi gębami. Zresztą orkiestra nie wyszła na znak protestu przeciwko obrażaniu przez poganina, Chrystusa (bo Holandia była w połowie sprotestantyzowana, obecnie spoganizowana, co zresztą w jednej części jest efektem reformacji, a w drugiej Soboru Watykańskiego II, który zlikwidował katolicyzm), ale protestując przeciwko atakowi jakiejś religii na jewropejsko – libertyńsko-dupokratyczne wartości. Po prostu ci ludzie już w nic nie wierzą, o czym nie wiedział dżichadysta.