W rozmowie z portalem Kresy.pl gen. Waldemar Skrzypczak podkreśla, że receptą na rozwój polskiej zbrojeniówki może być budowanie partnerstwa strategiczno-technologicznego. “Sięgnijmy po najnowsze technologie, które mają nasi partnerzy strategiczni. Dźwignijmy z kolan polską zbrojeniówkę, to armia stanie się silna”.

W rozmowie z portalem Kresy.pl generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, zwraca uwagę na obecną względną słabość Polski.

 – Nasi politycy od przynajmniej 29 lat nie są w stanie podjąć kluczowych decyzji, żeby zbudować silną polską armię. Realizują zadania metodą „wyspową” – coś kupią tu, coś tam, a potem są zadowoleni i chwalą się, jaki to sukces odnieśli. Nie ma kompleksowej modernizacji armii. To nie komponuje się w żaden system obronny – podkreśla generał.

– Mam wrażenie, że my nie rozwijamy naszego przemysłu zbrojeniowego, jak np. PGZ, technologicznie, bo taka jest wola polityków. Wydaje się, że wszyscy politycy wszelkich opcji nie chcą, żebyśmy byli zdolni do obrony. Bo jak inaczej interpretować to, że nikt nie wyraża troski, poza deklarowaną, o to, jak traktować polski przemysł zbrojeniowy? Ja tego pojąć nie mogę! – mówi gen. Skrzypczak.

– To są ewidentne elementy naszej słabości. Ale jestem przekonany, że to są działania nam wrogie – uważa. – Obserwuję to od wielu lat. Widzę, na ile politycy są bezskuteczni, a ludzie, którzy odpowiadają za nasz przemysł zbrojeniowy są niekompetentni. Podejrzewam, że to jest jakieś planowe działanie. Bo jak można postawić na ważnym, wymagającym doświadczenia i kompetencji stanowisku człowieka niekompetentnego? Na przykład wyznaczenie do kierowania fabryką zbrojeniową człowieka, który zna się na akwarystyce, na hodowaniu rybek w akwarium? To jest świadoma polityka osłabiania polskiego potencjału. To jest wrogie państwu polskiemu i służenie naszemu wrogowi!

Zdaniem generała, receptą na wyrwanie się z impasu może być budowanie partnerstwa strategiczno-technologicznego. – Skoro mamy tyle pieniędzy, ile deklaruje rząd, to sięgnijmy po najnowsze technologie, które mają nasi partnerzy strategiczni. Dźwignijmy z kolan polską zbrojeniówkę, to armia stanie się silna – mówi. Dodaje, że do tego potrzeba jednak ludzi, którzy mają wiedzę, doświadczenie i potrafią podejmować decyzje. – A takich, jak widać, od 29 lat w Polsce nie ma.

– Generalnie, w ramach partnerstwa strategiczno-technologicznego powinniśmy sięgać po takie technologie, które pozwolą nam przetrwać okres początku wojny. A potem liczymy na sojuszników – zaznacza.

Na czym powinniśmy się skoncentrować? Zdaniem gen. Skrzypczaka, przede wszystkim trzeba się zdecydować, czego chcemy. – Moim zdaniem plany, które były robione około 10 lat temu,  już się zdezaktualizowały z powodu wyścigu zbrojeń. Zostaliśmy z tyłu. Wymagania zdefiniowane przed laty są już nieaktualne, można je wyrzucić do kosza. Tak samo, jak te wszystkie przeglądy obronne. Natomiast trzeba od nowa dokonać przeglądu i ocenić strategię, która nam naprawdę zagraża. A ponadto, trzeba zredefiniować wymagania dla polskich sił zbrojnych, co do ich wielkości, struktury i wyposażenia. Tak, żeby wymagania sięgały w przyszłość, a nie były tylko odpowiedzią na przeszłość.

Przyznaje, że konieczna jest wręcz rewolucyjna zmiana sposobu myślenia o polskiej armii. – Innej możliwości nie ma. Jeśli tego nie zrobimy, to za parę lat będziemy po prostu śmiesznie słabi.

Według generała, brak kompleksowej strategii wpływa m.in. na to, że Polska nie rozwija niektórych możliwości, które potencjalnie zwiększyłyby jej siłę. Na przykład w kwestii rozwijania środków rozpoznania w oparciu o drony. – Do tej pory wszystko robiono na sposób „wyspowy”. Jak w przypadku karabinów „Grot”. Kupimy „Grota” i wszyscy są zadowoleni! Propaganda jest pełna piania z zachwytu, ale realnie to niewiele znaczy.

Czytaj także: Gen. Skrzypczak odpowiada, czego najbardziej potrzebuje polska armia

KRESY.PL

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. 1000_szabel
    1000_szabel :

    W jednym z gen. Skrzypczakiem się zgodzę. Poszczególne rządy mają głęboko w 4 literach polską zbrojeniówkę i uzbrajanie armii na przestrzeni lat wygląda jak jej rozbrajanie. Ale nie mogę się zgodzić, że powinniśmy zbroić nasze wojsko tylko na kilka pierwszych dni, a potem liczyć na tzw. sojuszników. Już taką sytuację mieliśmy w 1939 roku i jak na niej wyszliśmy, każdy, kto zna historię, wie doskonale. Pan generał najwyraźniej jest niedouczony z historii najnowszej.