“Szerokie, zadbane drogi, czyste ulice miast, wypełnione produktami sklepy i uśmiechnięci, gościnni ludzie. Wszystko uroczo i pięknie, lecz gdy zaczyna się rozmawiać z mieszkańcami białoruskich miast, okazuje się, że uśmiech na ich twarzach nie zawsze jest szczery” – autor “Rzeczpospolitej” kreśli wstęp dla opisu sytuacji socjalno-ekonomicznej na Białorusi.

Autor artykuł podkreśla, że większość obywateli nie mobilizują polityczne hasła sprzeciwu wobec autorytarnej władzy prezydenta Łukaszenki. Powodem ich frustracji ma być pogarszająca się sytaucja materialna. Dotyczy ona przede wszystkim prowincji, na której ciągle funkcjonują kołchozy. “Pracuję na 2/3 etatu w kołchozie i zarabiam zaledwie 1,5 mln białoruskich rubli [około 400 zł] miesięcznie, które są wypłacane w kilku ratach. To nie jest jeszcze najgorzej, ponieważ w pobliskich przedsiębiorstwach ludzie w ogóle nie otrzymują wypłat od kilku miesięcy” – gazeta cytuje pracownika kołchozu w Miadziole w obwodzie mińskim.

Tymczasem ceny popdstawowych produktów równają do tych jakie znamy w Polsce a mięso jest nawet droższe. Władze pilnują jednak aby nawet na takie posady znaleźli się chętni. Ostatnio wprowadzono specjalną “ustawę o pasożytac”h, która na ludzi pracujących mniej niż 183 dni w roku nakłada grzywnę o równowartości około 900 zł. Coraz więcej przedsiębiorstw zalega z wypłatami pensji. Coraz większa część produkcji wielkich zakładów przemysłowych jest magazynowana w związku z kryzysem w Rosji, która nie importuje już białoruskich traktorów czy autobusów. Gazeta powołuje się na szefa nielegalnych, niezależnych związków zawodowych Hienadzia Fiadynicza, który mówi o coraz większej frustracji załóg robotniczych. Według emigracyjnego, białoruskiego ośrodka badań opinii publicznej NISEPI z Wilna, Aleksandra Łukaszenkę popiera w tej chwili 37% obywateli, co jest jak na kontekst dwóch dekad jego rządów niskim poziomem.

Z drugiej strony Białorusini boją się antyrządowych wystąpień biorąc pod uwagę do czego doprowadziły one na Ukrainie. Konflikt na Ukrainie, a właściwie sprawna mediacja jakiej podjął się prezydent Łukaszenko, pozwoliła mu wyjść z międzynarodowej izolacji i “reaktywować” relacje z zachodem. Trzeba także podkreślić, że Aleksandr Łukaszenko wychodził już ze znacznie większych opałów, jak na przykład bardzo ostrego kryzysu finansowego w 2011 r., skutecznie falsyfikując tezy polskich analityków o rychłym krachu jego władzy.

rp.pl/kresy.pl

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaroslaus
    jaroslaus :

    artykuł w “Rzeczypospolitej” zatwierdzony przez zastępcę redaktora naczelnego, grubego żyda, wnuka potwora żydowskiego Józefa Światło – Fleischfarba – Bartosza “Węglarczyka”-Światło-Fleischfarba.

  2. zan
    zan :

    Ludzie, zastanówcie się co przedrukowujecie. Gdyby na Białorusi była taka nędza, to mielibyśmy tu masy uchodźców, a Białorusin na polskim rynku pracy robiłby konkurencję Ukraińcowi. Tak się nie dzieje. Wzieliście jakiegoś biednego ciecia który zarabia 400zł sugerując, że to typowy przypadek a inni mają gorzej, ale nie podaliście choćby mediany zarobków. to ma być rzetelna informacja? To jest bełkot udający analizę.

  3. zan
    zan :

    “Trzeba także podkreślić, że Aleksandr Łukaszenko wychodził już ze znacznie większych opałów, jak na przykład bardzo ostrego kryzysu finansowego w 2011 r., skutecznie falsyfikując tezy polskich analityków o rychłym krachu jego władzy.” — bo polscy ANALitycy nie tworzą analiz, ale prymitywną propagandę.