Państwa zachodnie będą ćwiczyć wspólne działanie w przypadku wybuchu wojny lub wystąpienia innego zagrożenia w Europie Wschodniej.

W państwach bałtyckich zaczynają odbędą się manewry wojskowe w ramach dwóch różnych programów. Na Litwie będą to manewry Iron Sword w których udział wezmą żołnierze z 10 krajów w tym z Polski, Niemiec, USA i Kanady. Jednym z uczestników manewrów będzie też nie należąca do NATO Gruzja. Przez port w Kłajpedzie dostarczono ciężką technikę wojskową w tym transportery opancerzone oraz amerykańskie czołgi Abrams. Manewry potrwają do 20 listopada. 2 tysiące żołnierzy będzie ćwiczyć wspólne działanie przy odpieraniu agresji zza granicy.

Na Łotwie odbędą się manewry NATO Arcade Fusion 15. Są to coroczne manewry sił szybkiego reagowania NATO. Weźmie w nich udział około 1,7 tysiąca żołnierzy z 19 krajów. W tym roku ćwiczenia skupią się na dowodzeniu i kontroli nad lądowym komponentem wojsk w sytuacji nagłego rozmieszczenia sił szybkiego reagowania. Prócz wojska w ćwiczeniach wezmą też udział urzędnicy i funkcjonariusze państwowi. Będą sprawdzać swoją gotowość na wypadek wystąpienia sytuacji nadzwyczajnej. Manewry potrwają do 17 listopada.

Wybór obszaru na którym odbędą się manewry nie jest oczywiście przypadkowy jeżeli brać pod uwagę ostatnie wypowiedzi sekretarza obrony USA.

Czytaj: Amerykański sekretarz obrony: “Rosja i Chiny zagrażają światowemu porządkowi”

TASS/KRESY.PL

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zan
    zan :

    USA rozmieszczą w krajach nadbałtyckich środki napadu powietrznego, walki elektronicznej, radary itp.. Ze względu na bliskość – b.trudna, a nawet niemożliwa jest efektywna obrona przed takimi środkami. Jedyna szansa Rosji, to (w razie rozwinięcia sił lotniczych w pribałtyce, patrz: kryzys kubański) zająć kraje nadbałtyckie w kilka godzin. Temu ma zaradzić montowana właśnie “obrona” krajów nadbałtyckich. Ma ona osłaniać lotnictwo inwazyjne NATO operujące z krajów nadbałtyckich, ale tylko na czas trwania fazy lotniczo-rakietowej wojny (czyli max. dobę). W skali tygodni wojny konwencjonalnej taka obrona nie ma sensu, ponieważ nabałtyki przyczółek jest nie do obronienia na dłuższą metę. Rosja nie ma również motywu zajmowania krajów nadbałtykich. Kraje te są pozbawione surowców i przemysłu. Atak oznacza wojnę z NATO, a więc zerwanie kontaktów handlowych z 3/4 świata (bo jak handlować np. z Brazylią przez Atlantyk). Do wojny dąży ten kto może na niej skorzystać, a nie ten kto na niej straci. Szalom.

  2. mop
    mop :

    Ameryka chce przetrwać. Ale nie chce przetrwać jako ktoś równy pomiędzy równymi. O nie! USA chcą przetrwać jako hegemon ludzkości, jako najwyższy władca planety, jako niezastąpiona nacja.
    Gospodarka (Wielkiego Żyda za oceanem)na Nowym Kontynencie przegrywa nie tylko z gospodarką europejską ale z azjatycką, a przemysł zbrojeniowy USA przestaje przewyższać swoim potencjałem ciężki przemysł rosyjski? Nadzieja tylko w drukarniach pieniędzy, a reszta świata niech pracuje dla USA.
    Dwie wojny światowe wyniosły USA na szczyt świata. Trzecia musi nadejść, aby Imperium Chaosu z tego szczytu nie spadło. Anglosyjon ma pozostać najwyższą górą świata.
    w krajach europejskich panują przecież rządy utworzone przez marionetki anglosyjonu. Te kukiełki gotowe są poświęcić nie tylko narodowe interesy ich ojczyzn (które zresztą już dawno nie istnieją) ale zwyczajnie wystawić na ryzyko życie ludzi w tych krajach, te sprzedawczyki w zamian za wygodne i dostatnie życie na świeczniku, a w przypadku przegranej pewność schronienia za oceanem, sprzedają każdego swojego obywatela. A propaganda pracuje po to, żeby ten ich ogłupiony obywatel dał się zaprowadzić jak cielę na śmierć. Za Amerykę !!!
    Tu nic nie pomoże.Taka jest doktryna USA i NATO.Los państw Bałtyckich i Polski jest przesadzony. Zostaną zmiecione, NIC nie będzie.