Zdaniem bułgarskich władz za wznieceniem zamieszek stoi najprawdopodobniej siatka terrorystyczna. Odpowiedzialni za bunt zostaną wydaleni z kraju.
Pełniący obowiązki szefa rządu Bułgarii do zaprzysiężenia nowego gabinetu, premier Bojko Borysow, który w nocy z czwartku na piątek był w ośrodku dla uchodźców w Charmanli, oświadczył, że po zatrzymaniu 300 osób, które wznieciły bunt, sytuacja wraca do normy. – W zamieszkach zostało rannych 24 policjantów i 2 uchodźców – poinformował.
Czytaj również: Bułgaria: Brutalny bunt w ośrodku dla imigrantów [+VIDEO]
Borysow wyjaśnił, że zatrzymani zostaną przesłuchani i przewiezieni do ośrodków typu zamkniętego, których nie mają prawa opuszczać. Sześć osób z tej grupy – zdaniem premiera – stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i ma zostać wydalonych z Bułgarii.
W ocenie szefa rządu porównanie czwartkowych zamieszek w Charmanli z analogicznymi wydarzeniami w innych krajach w tym samym czasie skłania ku myśli o zorganizowanych przez komórki terrorystyczne działaniach.
Bunt wywołał wprowadzony w zeszły piątek zakaz wychodzenia poza teren ośrodka, gdzie obecnie przebywa ponad 3100 osób. Tylko niewielka część z nich to rodziny z Syrii. Większość to jednak mężczyźni z Afganistanu, Pakistanu i Iraku.
Władze zabroniły imigrantom swobodnego dostępu do miasta po wcześniejszych demonstracjach miejscowej ludności, która obawia się rozprzestrzeniania zakaźnych chorób skórnych. Przez dłuższy czas władze ośrodka i bułgarskiej Państwowej Agencji ds. Uchodźców zaprzeczały, jakoby w ośrodku stwierdzono świerzb i niebezpieczną pasożytniczą chorobę – leiszmaniozę. Ostatnio jednak władze przyznały, że odnotowano tam kilkadziesiąt przypadków świerzbu a także pojedyncze zachorowania na leiszmaniozę i malarię.
kresy.pl/ tvpinfo.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!