Wspierany wielokrotnie w przeszłości przez Polskę białoruski działacz opozycyjny Franak Viachorka rozpowszechnia za pomocą mediów społecznościowych mapę przedstawiającą rzekome “etniczne granice Białorusi”. Z mapy wynika, jakoby białoruskimi jeszcze w XX wieku były m.in. Wileńszczyzna i Ziemia Białostocka.

Viachorka to działacz opozycyjny wobec obecnej białoruskiej władzy. W przeszłości wielokrotnie był wspomagany przez Polskę. Polski Instytut Sztuki Filmowej dofinansował film o Viachorce, którego Białorusin był współscenarzystą i drugim reżyserem. Tytuł filmu opartego na biografii Viachorki to “Żywie Bełaruś!”.

Franak Viachorka w przeszłości studiował na Uniwersytecie Warszawskim. Współpracował z mediami opłacanymi przez polskiego abonenta jak np. telewizja Bielsat, na czele której stoi Agnieszka Romaszewska.

“Kto jak kto, ale pan Viachorka powinien być państwu polskiemu szczególnie wdzięczny” – mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl Marek Bućko z Fundacji Wolność i Demokracja.

Viachorka zamieścił na Twitterze mapę przedstawiającą rzekomy “terytorialny zasięg etnicznych granic Białorusi w XX wieku”. Według Viachorki białoruskimi były także etnicznie polskie ziemie jak chociażby Wileńszczyzna czy Białostocczyzna. Warto zaznaczyć, że niepolski charakter Wileńszczyzny wykazywały tendencyjne spisy ludności organizowane przez zaborców Polski – Niemców i Rosjan. Wiarygodne źródła historyczne nie zaprzeczają polskiemu obliczu etnicznemu Wileńszczyzny czy Białostocczyzny już na początku XX wieku.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zamieszanie wokół Franaka Wiaczorki – czy kwestionował granicę Rzeczpospolitej?

KRESY.PL

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Ten Pan w eleganckim płaszczu powinien się raczej martwić zanikaniem języka białoruskiego ,a nie
    przebiegiem granic .Chyba ,że nie ma w tym niczego racjonalnego poza chęcią zaznaczenia ,że istnieje przez zawodowego opozycjonistę.

    tagore

  2. vitaliiys
    vitaliiys :

    tak właśnie wygląda białoruska opozycja wspierana przez rząd na koszt polskiego podatnika, której marzy się drugi majdan ale tym razem w Mińsku, nie różnią się niczym od byłej już opozycji ukraińskiej, ciekawe kiedy to dotrze do debili, którzy ich karmią