Przedstawiciel rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych odniósł się do protestów państw zachodnich w sprawie zaangażowania Moskwy w Mali.

W rozmowie z dziennikarzem RIA Nowosti dyrektor Departamentu Organizacji Międzynarodowych MSZ Rosji Piotr Ilczew stwierdził, że jego państwo będzie nadal udzielać wsparcia wojskowego afrykańskiemu krajowi. “Rosję i Mali łączą dawne, przyjazne stosunki, które rozpoczęły się w czasach ZSRR. Będziemy nadal chronić uzasadnione interesy Bamako na płaszczyźnie ONZ, a także udzielać po linii państwowej aktywnej pomocy malijskim partnerom w sferze wojskowej i wojskowo-technicznej” – powiedział rosyjski urzędnik. Powtórzył on w ten sposób stanowisko zapisane w oświadczeniu rosyjskiego MSZ z 7 grudnia.

Ilczew stwierdził też, że Rosja nie planuje obecnie wysłanie swoich żołnierzy do Mali w charakterze sił pokojowych. “Rada Bezpieczeństwa ONZ odpowiada za strategiczne aspekty pracy misji pokojowych, opracowywanie mandatów oraz określanie ich liczebności. Rada Bezpieczeństwa ONZ nie odpowiada za podejmowanie decyzji o wysłaniu kontyngentów narodowych na misje.” – podkreślił rosyjski urzędnik.

Ilczew odniósł się prawdopodobnie do niedawnego stanowiska 15 państw, w tym Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Kanady  „stanowczo potępiły rozmieszczenie oddziałów najemników na terytorium malijskim”, jak podał portal telewizji France24. Wcześnie we Francji pojawiły się oskarżenia o to, że władze Mali korzystają z usług rosyjskich najemników. W cytowanym oświadczeniu z czwartku sygnatariusze wprost wskazali na Moskwę – “Jesteśmy świadomi zaangażowania rządu Federacji Rosyjskiej w udzielanie materialnego wsparcia rozmieszczeniu grupy Wagnera w Mali i wzywamy Rosję do powrotu do odpowiedzialnego i konstruktywnego zachowania w regionie”.

Choć USA nie były sygnatariuszem tej deklaracji, wcześniej sekretarz stanu USA Antony Blinken także twierdził, że w Mali pojawili się najemnicy z tak zwanej grupy Wagnera. Jeszcze we wrześniu szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow przyznał, że władze Mali zwracały się do grupy Wagnera.

Choć to Francja jest głównym krytykiem rosyjskiego zaangażowania w Afryce, w przytaczanym wywiadzie Ilczew opowiedział się za utrzymaniem jej misji wojskowej w Mali. “Kluczem do umocnienia bezpieczeństwa w Sahelu jest Mali. Stopniowe zwijanie operacji “Barchan” przez Paryż, połączone z wycofaniem się wojsk francuskich z trzech baz wojskowych w Tessalicie, Kidal i Timbuktu, może wywołać poważny wzrost aktywności terrorystycznej w kraju, co może spowodować destabilizację całego subregionu. Jednocześnie ani połączone siły „Piątki Sahelu”, w skład której wchodzą Burkina Faso, Mauretania, Mali, Niger, Czad, ani europejska misja “Takuba” nie mają wystarczającego potencjału dla odbicia w pełnym zakresie tego zagrożenia” – stwierdził rosyjski urzędnik.

Mali jest jednym z najbiedniejszych państw świata. Położone na obszarach pustynnych i sawannowych, nie mające dostępu do morza państwo zamieszkane jest przez bardzo zróżnicowaną etniczne ludność – od ludności berberyjskiej (tuareskiej) i arabskiej po różne plemiona murzyńskie stanowiące większość mieszkańców. Państwo zmaga się z ekstremistami islamskimi operującymi na terenach pustynnych oraz niepodległościowym ruchem Tuaregów. W ciągu ostatniego roku w Mali doszło do dwóch zamachów stanu.

26 listopada Rosja przekazała władzom Mali cztery śmigłowce Mi-171.

ria.ru/france24.com/tass.ru/interfax.ru/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply