“Główny błąd Juszczenki polega na tym, że buduje on swoją kampanie wyborczą na negatywie”, twierdzi w rozmowie z portalem Kresy.pl Taras Berezowec, konsultant polityczny z Kijowa.

Obecny kryzys polityczny nad Dnieprem jest związany z tym, że otoczenie prezydenta Wiktora Juszczenki doszło do wniosku, że jedyną technologią mogącą zagwarantować sukces będzie powtórzenie wydarzeń z 2004 roku. Chodzi, więc o doprowadzenie do podziału elektoratu na prorosyjski i prozachodni. Juszczenko zrozumiał, że nie zostanie poparty przez elektorat prorosyjski. Jedyną przeszkodą na jego drodze jest, więc Julia Tymoszenko, która cieszy się poparciem elektoratu, z którym wiąże swoje nadzieje również Wiktor Juszczenko. Oczywistym jest, że celem, który został postawiony od pierwszego dnia istnienia koalicji była dyskredytacja premiera. Widzieliśmy wiele przykładów, w jaki sposób była niszczona koalicja. Prezydent odwoływał kontrolowanych przez siebie deputowanych. Wstrzymywał realizację programów prywatyzacyjnych. I w końcu wykorzystał, jako powód, przegłosowanie szeregu ustaw przez BJuT i Partię Regionów. Odwołał deputowanych z frakcji Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona i tym samym doprowadził do wstrzymania funkcjonowania koalicji (oficjalnie umowa koalicyjna wygaśnie 13 września). Jest już zrozumiałym, że powrotu do starego formatu koalicji raczej już nie będzie.

Jeśli spojrzymy na wskaźniki poparcia dla prezydenta w 2005 roku, to wtedy wynosiły one ponad 50 %, dzisiaj ranking prezydenta jest dziesięć razy mniejszy i stanowi od 5 do 6 procent. I są to mniej więcej te same cyfry z jakimi startował Leonid Kuczma w swojej drugiej kampanii wyborczej w 1999 roku. Jednak dzisiejsza sytuacja różni się zasadniczo. Wtedy nie było żadnego charyzmatycznego przeciwnika Kuczmy, z wyjątkiem może Wiaczesława Czornowoła, który zginął w tajemniczych okolicznościach podczas kampanii wyborczej, co pozwoliło Kuczmie ponownie wygrać wybory. Dlatego trudno powiedzieć, że dzisiejsze technologie stosowane przez otoczenie Juszczenki dadzą rezultat. Jest oczywistym, że główny błąd Juszczenki polega na tym, że buduje on swoją kampanie wyborczą na negatywie. W swoim czasie w ten sposób kampanię wyborczą budował Janukowycz i przegrał. Również dzisiaj mamy do czynienia z powtórzeniem technologii podziału elektoratu, podziału kraju. Technologia ta nie dała rezultatu w 2004 roku i jestem przekonany, że nie zapracuje również obecnie. Lider narodowy, który zajmuje posadę prezydenta, nie ma moralnego prawa destabilizować sytuacji w kraju i tworzyć konflikty między różnymi regionami.

Jeśli chodzi o rozwiązanie obecnego konfliktu politycznego, to możliwe są różne warianty. Wariant pierwszy, to stworzenie koalicji w ramach Partii Regionów – Naszej Ukrainy – Bloku Łytwyna. Jest to możliwe, jeśli Juszczenko zrezygnuje z ubiegania się o MAP w grudniu tego roku. Drugi wariant, to stworzenie koalicji stabilizacyjnej w składzie Blok Julii Tymoszenko – Partia Regionów. Dlaczego mowa o dwóch możliwych składach koalicji, gdzie w obu przypadkach obecna jest PR? Jest oczywistym, że największa frakcja w parlamencie nie może pozostawać poza władzą i przebywać w opozycji. Dlatego oba warianty są możliwe. Tak naprawdę, żadna z obecnych sił politycznych nie jest zainteresowana przedterminowymi wyborami, dlatego że stracą na tym wszyscy – jeśli nie na poparciu elektoratu, to w wymiarze finansowym. I tak naprawdę nikt na nowe wybory iść nie chce. Prezydent Juszczenko również, ponieważ doskonale rozumie, że Jedyny Centr (nowe ugrupowanie proprezydenckie – mol.) w dzisiejszym formacie nie jest zdolny zagwarantować sukcesu. Maksymalnie może on liczyć dzisiaj na 8 – 9 procent.

Sytuacja, jaka powstała obecnie jest paradoksalną, jeden wariant jest gorszy od drugiego. Wychodząc z logiki, że nikt faktycznie nie chce wyborów przedterminowych i szanse na utworzenie koalicji między Naszą Ukrainą i Partią Regionów są niewielkie, to więcej szanse ma koalicja w składzie BJuT i Partia Regionów.

Oskarżenia wobec Julii Tymoszenko

Na dzień dzisiejszy mamy do czynienia tylko z głośnymi oświadczenia ze strony szefa sekretariatu prezydenta, Wiktora Bałogi, które nie zostały potwierdzone żadnymi faktami i na ile mi wiadomo, żadnych dowodów na zdradę interesów kraju przez premier nie ma. To, co jest nazywane dzisiaj przez otoczenie Juszczenki dokumentami, to na przykład listy pisane przez Wiktora Bałogę do Walentyna Naływajczenki (pełniącego obowiązki szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy) odnośnie tego, że Julia Tymoszenko przygotowuje na niego zamach. To jest według nich dowód… Do tego dodaje się, na ile mi wiadomo, z tym, że nie jest to potwierdzone, list kierownika wywiadu, który napisał o rewersie rurociągu Odessa – Brody, o rozmowach Tymoszenko z Rosją, i przedstawia on szereg “argumentów”, które nie maja jednak żadnego potwierdzenia. Jeśli nazwiemy więc faktami wypowiedzi wysokich urzędników i przedstawicieli służb specjalnych, to oczywiście będzie to ciekawy precedens. A na serio, prawnie dowiedzionych faktów, a one mogą być tylko dowiedzione w sądzie, na dzień dzisiejszy nie ma. Dlatego musimy mówić, że nie ma podstaw, aby wysuwać jakiekolwiek oskarżenia wobec Julii Tymoszenko.

Oczywiście, jeśli dojdzie do koalicji między BJuT i Partią Regionów, to absolutnym priorytetem będzie wniesienie zmian do konstytucji, dzięki którym władza będzie podzielona pomiędzy premierem i Radą Najwyższą, a prezydent straci swoje obecne pełnomocnictwa. To pozycja, którą popiera zarówno BJuT, jak i Partia Regionów. Na dzień dzisiejszy prezydent ma dużo władzy i czeka nas ostra walka o fotel prezydenta, ale jeśli pozbawić to stanowisko dzisiejszej “atrakcyjności”, to wybory będą bardziej cywilizowane. Przejście do systemu parlamentarnego będzie logiczną zmianą – przejściem na system, który jest obecny w większości krajów europejskich.

Jeśli dojdzie do powołania koalicji BJuT i Partii Regionów, to w żadnym razie nie będzie to koalicja prorosyjska. Znamy narodową pozycję większości deputowanych z frakcji Julii Tymoszenko. Wielu patriotów ukraińskich znajduje się również w szeregach Partii Regionów. Naprawdę mamy do czynienia z retoryką, która ma wesprzeć kampanię wyborczą Wiktora Janukowycza. Blok Julii Tymoszenko ma własnego kandydata na stanowisko prezydenta, więc BJuT nie będzie wspierał żadnych prorosyjskich kroków i wszystkie sformułowania typu “koalicja kremlowska” mają wspólne pochodzenie – produkują je ci sami ludzie, którzy w swoim czasie przygotowywali różne straszaki dotyczące np. zdrady tych Ukraińców, którzy popierali Wiktora Juszczenkę. A z drugiej strony nie ma podstaw by mówić o zdradzie interesów kraju ze strony naszych kierowników państwa. Nie ma świadectw mówiących o rozmowach między premierem i rosyjskimi liderami, które byłyby dla Ukrainy szkodliwe. Nie będzie żadnej prorosyjskiej władzy na Ukrainie, te twierdzenie nie mają po prostu nic wspólnego z rzeczywistością.

Odnowienie tzw. koalicji demokratycznych sił

W celu powrotu do starego formatu koalicji, prezydent wysunął Blokowi Julii Tymoszenko ultimatum. Wśród wymagań jest mowa o odwołaniu przyjętych ustaw, nazwanych przez prezydenta antykonstytucyjnymi. Jednak póki nie ma werdyktu Sadu Konstytucyjnego, nie można nazywać ich ani konstytucyjnymi, ani niekonstytucyjnymi. Domaga się on również twardej rezolucji odnośnie Rosji. Również BJuT ma swoje warunki. Po pierwsze – dymisja szefa sekretariatu prezydenta Wiktora Bałogi. Po drugie osobiste przeprosiny ze strony prezydenta i jego urzędników za bezpodstawne oskarżenia premiera o zdradę państwa. Jeśli zaspokojenie pierwszego wymogu teoretycznie można jeszcze wyobrazić, to prezydent Juszczenko oczywiście nigdy nie pogodzi się z drugim, czyli przeprosinami.

BJuT, ale również niektórzy przedstawiciele frakcji Nasza Ukraina – Ludowa Samoobrona żądają również usunięcia ze stanowiska szefa sekretariatu prezydenta Wiktora Bałogi. Krąży kilka wersji stosownie tego, dlaczego prezydent nie chce pozbyć się Bałogi. Werska spiskowa mówi o tym, że Bałoga posiada jakieś kompromitujące materiały na prezydenta. Wersja bardziej prawdopodobna mówi o tym, że Juszczenko chce zachować twarz i nie może zwolnic Bałogi, ponieważ boi się pokazać słabość.

W tle obecnej sytuacji konfliktu politycznego, pojawia się ryzyko osobistej klęski Juszczenki, ponieważ Ukraina w tym roku bardzo zbliżyła się do otrzymania MAP i będzie bardzo przykro, jeśli możliwość otrzymania MAP zostanie teraz zaprzepaszczona przez kłótnie polityczne.

Oczywiście, obecna sytuacja na Ukrainie nie stawia jej w najlepszym świetle w negocjacjach z UE. Konflikty w koalicji na tydzień przed szczytem w Evian, można określić, jako wysoką nieodpowiedzialność. Można powiedzieć, że winę za to ponoszą równo wszyscy uczestnicy koalicji. Oczywiście największa odpowiedzialność była po stronie prezydenta. Teraz duża odpowiedzialność leży po stronie BJuT.

Wybory prezydenckie 2010 roku

Oczywiście Juszczenko wciąż ma szanse na ponowne zwycięstwo w wyborach. Jak pamiętamy, Kuczma startował podczas wyborów w 1999 roku z podobnym poparciem. Jednak obecnie, Juszczenko ma dwóch silnych konkurentów: Julię Tymoszenko i Wiktora Janukowycza.

Można założyć, że otoczenie prezydenta bierze pod uwagę również scenariusze działań niedemokratycznych. Obecnie realizowana jest idea stworzenia militarystycznego wizerunku prezydenta, prezydenta silnego. Było to dobrze widoczne podczas wojny w Gruzji. Dlatego też nie można wykluczyć zastosowania pewnych siłowych rozwiązań wobec przeciwników politycznych.

Not. mol. / Kresy

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply