Według oficjalnego komunikatu Boeinga, naziemne testy silnika pro­to­typu bez­za­ło­go­wego apa­ratu lata­ją­cego zbu­do­wa­nego w Australii ramach pro­jektu Loyal Wingman zakończyły się powodzeniem. Próby powietrzne mają odbyć się jeszcze w tym roku.

W opublikowanym we wtorek oficjalnym komunikacie, Boeing poinformował, że we wrześniu, w ramach testów naziemnych i przygotowań do pierwszego lotu, Australia uruchomiła komercyjny silnik turbowentylatorowy na bezzałogowcu latającym typu Loyal Wingman. Nazwano to wydarzenie „kamieniem milowym”, zaznaczając, że nastąpiło to niedługo po tym, jak koncern zakończył prace nad pierwszym tego rodzaju dronem dla australijskich sił powietrznych. Uznano to za „wielki krok” w kierunku stworzenia bezzałogowca służącego za podstawę dla opracowywanego przez Boeinga globalnego systemu Boeing Airpower Teaming System (ATS). To pojazd latający sterowany przez sztuczną inteligencję, współpracujący z innym samolotem. Jest on opracowywany na globalny rynek obronny.

Według zapowiedzi dr Shane Arnott, dyrektora programowego Boeing Airpower Teaming System, próby w powietrzu pierwszego tego typu pojazdu latającego mają odbyć się jeszcze w tym roku. Zaznacza, że udało się dobrać bardzo leki silnik odrzutowy „z półki”, w wyniku zastosowania w samolocie zaawansowanych technologii produkcyjnych.

Serwis „The Aviatonist” zwraca uwagę, że w komunikacie nie podano zbyt wielu szczegółów. Opublikowano przy tym fotografie bezzałogowca oraz krótki film wideo z uruchomienia silnika. Boeing nie podaje nawet informacji o tym, gdzie budowane są pierwsze trzy tego typu maszyny. Zaznaczono jednak, że kilka tygodni temu pojazd ATS został zauważony podczas prób naziemnych na bliżej nieokreślonym lotnisku w australijskim stanie Queensland. Przypuszczalnie chodzi tu o bazę sił powietrznych Australii w Amberley, położonej około 40 km od Brisbane, gdzie mieści się lokalna siedziba koncernu Boeing.

Jedną z charakterystycznych cech ATS jest długi na ponad 2,5 metra moduł nosowy o pojemności 9 tys. cali sześciennych (około 0,15 metra sześc), mogący pomieścić różnego rodzaju ładunek bojowy. W założeniu, ma on być szybko wymieniany, w zależności od rodzaju misji. Podano też, że ATS będzie pilotowany przez system sztucznej inteligencji i sterowany w tylnego fotela samolotu F/A-18 Super Hornet lub Growler w przypadku mniejszych formacji lub ze stanowiska dowodzenia na pokładzie samolotu Wedgetail czy Poseidon, w innych przypadkach.

Boeing nie przedstawia szczegółów dotyczących działania systemu sztucznej inteligencji, ale wyjaśnił, że operator będzie po prostu sygnalizował „lojalnemu skrzydłowemu” zamiar misji, a sztuczna inteligencja sama opracuje dla niej specyfikę działania i nawigację, jednocześnie utrzymując się w bezpiecznym oddaleniu od innych samolotów bezzałogowych i załogowych.

Na początku września pisaliśmy, że podczas wirtualnej konferencji prasowej przedstawiciele koncernu Lockheed Martin zaprezentowali swoją propozycję bezzałogowego statku latającego oferowanego Polsce w ramach projektu Harpii Szpon. Zgodnie z założeniami MON, chodzi o bezzałogowiec o właściwościach stealth, współdziałający z wielozadaniowymi samolotami bojowymi F-35A, według kon­cep­cji “lojalny skrzy­dłowy” (ang. loyal wingman). Prace nad takimi konstrukcjami są pro­wa­dzone m.in. w USA i w właśnie w Australii.

Według założeń Lockheed Martin, Harpii Szpon miałby być bezzałogowcem stealth o dużej długotrwałości lotu, przeznaczonym przede wszystkim do zadań wywiadowczych, obserwacyjnych i rozpoznawczych, jak również wskazywania celów i oceny strat i zniszczeń bojowych. Ponadto, zadaniem tych pojazdów latających byłoby też dostarczanie informacji taktycznych F-35 oraz innym sojuszniczym statkom powietrznym, jak również jednostkom morskim i lądowym. W ten sposób znacznie polepszyłoby to ich świadomość sytuacyjną.

Bezzałogowiec mógłby też zostać przystosowany do przenoszenia uzbrojenia, w postaci lek­kich, pre­cy­zyjnych środków bojowych, umożliwiających nisz­cze­nie celów nie prze­wi­dzia­nych do eli­mi­na­cji przez maszyny zało­gowe. Miałby operować samodzielnie, w innej strefie niż F-35, czy inne sojusznicze samoloty bojowe 4. i 5. generacji. Dzięki temu nie ujawniałby ich lokalizacji. Sterowanie odbywałoby się ze stacji naziemnej lub z pokładu samolotu załogowego. Amerykanie mówią, że dron mógłby powstać we współpracy z polskim przemysłem. Obecnie rządy Polski i USA zbierają informacje na temat ewentualnej kooperacji, która potencjalnie mogłaby obejmować także transfer technologii i produkcję w Polsce.

Czytaj więcej: Lockheed Martin prezentuje Harpii Szpon dla Polski

Na początku roku na łamach „DGP” przypomniano, że według nieoficjalnych informacji, zakup przez Polskę F-35 bez offsetu może zostać zrekompensowany jakimś rodzajem „współpracy przemysłowej”. Zaznaczano przy tym, że jeśli taka opcja nie zostanie wynegocjowana jeszcze przed podpisaniem kontraktu, „to później nasza pozycja do rozmów będzie znacznie gorsza”. Zwrócono uwagę, że swego rodzaju „furtką” może być program „Loyal Wingman”, dotyczący produkcji systemu bezzałogowców zdolnych do działania wspólnie z F-35.

Czytaj więcej: „Rz”: F-35 bez offsetu, polska zbrojeniówka bez możliwości udziału nawet w nieskomplikowanym serwisie

Przeczytaj: Ciężki dron bojowy S-70 Ochotnik ma zostać dostarczony rosyjskiemu wojsku już w 2024 roku

Boeing.com.au / theaviationist.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply