Amerykanie chcą pozyskać morskie drony podwodne o dużej wyporności w ramach programu Snakehead

Marynarka Wojenna USA zamierza pozyskać morskie drony podwodne o dużej wyporności w ramach programu Snakehead do misji wywiadowczych i rozpoznawczych. Mają to być największe podwodne bezzałogowce, jakie mogłyby przenosić okręty podwodne.

Jak informuje serwis „The Drive – War Zone”, amerykańska marynarka wojenna notuje postępy w pracach nad zwiększeniem zdolności swojego podwodnego, morskiego drona w ramach programu Snakehead. Umożliwić ma to pozyskanie nowego projektu pojazdu o dużej wyporności. Podmorskie drony mają być odpalane z atomowych okrętów podwodnych i odzyskiwane przez nie po wodą. U.S. Navy chce wykorzystać je do wysuniętego zwiadu lub monitorowania pewnych obszarów, a także do wykonywania innych misji wywiadowczo-rozpoznawczych. W przyszłości miałyby służyć również m.in. jako platformy do walki elektronicznej.

Tydzień temu Dowództwo Systemów Morskich Marynarki (Naval Sea Systems Command – NAVSEA) ogłosiło ostatni nabór ofert w ramach drugiej fazy programu Snakehead. Dotycz on wyłącznie firm starających się o kontrakt na budowę bezzałogowych pojazdów podmorskich o dużej wyporności (LDUUV). Zwycięzca ma zostać wybrany do końca roku fiskalnego 2021, czyli do 30 września przyszłego roku.

Jak oficjalnie informuje Marynarka Wojenna USA, Snakehead to podwodnych dron o długiej przeżywalności morskiej, zdolny do wykonywania różnych rodzajów misji, odpalany z okrętów podwodnych, ze zdolnością do rozlokowywania rekonfigurowalnych ładunków bojowych. Zaznaczono, że ma to być największy podwodny dron przenoszony i odpalany przez okręty podwodne.

Pierwsze egzemplarze mają stanowić wsparcie w misjach w zakresie przygotowania wywiadowczego środowiska operacyjnego, czyli zbierania informacji o określonym obszarze lub celu misji przed rozpoczęciem operacji. W takiej konfiguracji pojazdy byłyby wyposażone w sensory, w tym sonary boczne i czujniki barymetryczne do tworzenia szczegółowych map dna morskiego i identyfikacji potencjalnych zagrożeń. Tego rodzaju informacje są kluczowe do zapewnienia okrętom podwodnym bezpieczeństwa działania, szczególnie w strefach antydostępowych. Pod uwagę bierze się m.in. możliwość przenoszenia na pokładzie operatorów, zdolnych do zrealizowania na bieżąco określonych misji, np. wysadzenia okrętu w porcie po cichym podejściu. Drony te mają być przynajmniej w pewnym stopniu autonomiczne.

Wcześniej Amerykanie chcieli, żeby Snakehead wykonywał też bardziej ogólne misje zwiadowczo-rozpoznawcze, w ramach pierwszej fazy programu. Miała ona być gotowa w ubiegłym roku, ale wciąż jest w budowie i prawdopodobnie będzie gotowa najwcześniej w 2021 roku. Informacje na ten temat są jednak bardzo ograniczone.

Obecnie, Pierwsza Eskadra Bezzałogowych Pojazdów Podmorskich (UUVRON-1), pierwsza w Marynarce Wojennej USA dedykowana podwodnym dronom, wykorzystuje dwa wcześniejsze pojazdy typu LDUUV: „Sea Horse” oraz jego wariant „Sea Stalker”.

Nie jest też jasne, jakie jednostki będą przenosić podwodne bezzałogowe Snakehead, wykorzystując system suchego doku instalowany na okrętach podwodnych. W tym kontekście wymienia się okręty podwodne klasy Ohio, a także Virginia oraz USS Jimmy Carter, podwodny okręt szpiegowski klasy Seawolf.

U.S. Navy chce , żeby pojazdy Snakehead, zarówno fazy 1 jak i 2, prowadziły do opracowania drona innego typu, mogącego pomagać w zwalczaniu okrętów nawodnych i podwodnych, na zasadzie zbliżonej do „lojalnego skrzydłowego” w lotnictwie wojskowym. Przyszłe drony mogłyby też zostać wykorzystane do walki elektronicznej, co jednak wymagałoby operowania na powierzchni lub tuż pod nią, z wykorzystaniem np. specjalnego masztu. Snakehead mógłby z kolei prowadzić zwiad elektroniczny, np. zbierając dane o nieprzyjacielskich radarach. Wymienia się je także jako potencjalny element mało znanego programu NEMESIS, czyli „ekosystemu” dla prowadzenia zsieciowanej walki elektronicznej.

W przypadku dronów Snakehead ma występować budowa modułowa, umożliwiająca relatywnie szybką integrację nowych ładunków bojowych.

Amerykańska marynarka wojenna ma też inne plany dotyczące bezzałogowców. Chodzi w nich zarówno o małe i średnie drony, jak i o bardzo duże. W tym roku eksperci Pentagonu rekomendowali zainwestowanie w 50 wielkich podwodnych bezzałogowców, żeby odciążyć uderzeniowe okręty podwodne i móc rywalizować z Chinami. W lutym ub. roku U.S. Navy przyznała koncernowi Boeing kontrakt wart 43 mln dolarów pierwszy dron typu XLUUV, który potem poszerzono na pięć jednostek. Od 2023 roku planowane są zakupy dwóch takich bezzałogowców rocznie.

„The Drive – War Zone” pisze, że U.S. Navy postrzega bezzałogowce morskie jako coraz ważniejsze dla prowadzenia operacji w przyszłości. Dotyczy to szczególnie zadań wspierających przy koncepcji działań w zakresie wojny rozproszonej, które będą wymagały od jej sił jednoczesnego prowadzenia szerokiej gamy misji na rozległych obszarach.

Ponadto, Snakehead ma dać Amerykanom i ich flocie podwodnej wiele nowych zdolności, które zwiększą ich możliwości taktyczne i odciążą okręty podwodne. Przyszły rok może być szczególnie ważny dla tego programu. Projekt Fazy 1 ma zostać wreszcie zwodowany, a ruszyć mają prace w ramach fazy 2.

Przypomnijmy, że koncepcja XLUUV polega na tym, że będą one przejmować część misji, które do tej pory wykonywały większe okręty podwodne takiej klasy jak Virginia czy Los Angeles. Zdaniem analityków, problem ten jest wykorzystywany m.in. przez Chiny, skłonne wydawać sporo pieniędzy na zdolności, z którymi USA starają się konkurować, w tym na liczną flotę złożoną z jednostek załogowych. Ich zdaniem, podwodne drony będą najlepiej przystosowane do misji zbyt niebezpiecznych dla dużych jednostek załogowych, a także bardzo wyczerpujących, jak zwalczanie innych okrętów podwodnych, wojna minowa czy działalność wywiadowcza.

Wiadomo też, że Marynarka Wojenna USA opracowuje rodzinę bezzałogowych okrętów nawodnych, które miałyby zwiększyć zdolności ofensywne przy niższych nakładach własnych. Jednocześnie, chodzi o zwiększenie liczby celów, które Chińczycy musieliby zlokalizować, żeby z nimi walczyć. Koncepcję tę popiera m.in. Szef Operacji Morskich, admirał Michael Gilday. Jego zdaniem, flota przyszłości musi w jakimś stopniu składać się z bezzałogowców.

Informowaliśmy, że Rosjanie planują rozpocząć tej jesieni próby podwodnego bezzałogowca „Posejdon” przenoszącego głowice nuklearne i nazywanego „dronem sądu ostatecznego”.

thedrive.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply