W latach 2005-2015 w Ameryce Południowej i Północnej zginęło 121 ludzi Kościoła, w tym 107 kapłanów. Ostatnie, jak dotychczas, takie zabójstwo odnotowano niedawno na Florydzie, gdzie 10 kwietnia zginął 71-letni kapłan Rene Wayne Robert.

Jeśli do powyższych liczb dodamy wydarzenia tegoroczne, to łączna liczba ofiar wzrośnie do 131, a samych tylko duchownych – do 111.

Na całym świecie natomiast w minionej dekadzie śmiercią gwałtowną zmarło 259 katolickich pracowników duszpasterskich, z czego 121, czyli 46,6 proc., przypada na cały kontynent amerykański.

W poszczególnych latach wskaźniki te przedstawiają się następująco (w nawiasach dane dotyczące całego świata):

2015 – 7 kapłanów, 1 siostra zakonna (22), 2014 – 12 księży, 1 zakonnik, 1 seminarzysta (26), 2013 – 15 kapłanów (20), 2012 – 6 księży (12), 2011 – 13 księży, 2 świeckich (26), 2010 – 12 księży, 1 zakonnik, 1 seminarzysta, 3 świeckich (25), 2009 – 18 kapłanów, 2 seminarzystów, 1 siostra, 2 świeckich (37), 2008 – 5 duchownych (20), 2007 – 6 kapłanów, 1 brat zakonny (21), 2006 – 6 kapłanów, 1 zakonnica i 1 świecki (24), 2005 – 7 księży, 1 siostra (26).

Zestawienie to pokazuje, że Ameryka, zwłaszcza Łacińska – formalnie najbardziej katolicka część świata – jest najniebezpieczniejszym na świecie miejscem dla duchowieństwa katolickiego. Ludzie Kościoła giną tam z różnych powodów: głównie rabunkowych, ale także np. ze względu na swe zaangażowanie społeczne, na rzecz ubogich, potrzebujących i sprawiedliwości społecznej. Krajami o największej liczbie zabitych kapłanów są już od wielu lat Meksyk i Kolumbia, a głównymi sprawcami mordów są gangi narkotykowe i zorganizowana przestępczość oraz lewicowa partyzantka.

Nasz Dziennik/ KAI

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply