Francuzi i Amerykanie będą rywalizować o kontrakt na budowę w Polsce mobilnego systemu obrony powietrznej średniego zasięgu.

Znaczny udział w projekcie tarczy antyrakietowej ma być zarezerwowany dla polskich przedsiębiorstw zbrojeniowych.

Inspektorat Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej poinformował, że do ostatniego etapu negocjacji programu „Wisła” zaproszono francuskie konsorcjum firm MBDA i Thales oferujące zestaw SAMP/T na bazie rakiet Aster 30 oraz amerykański koncern Raytheon, producenta rakiet Patriot. Zwycięzca przetargu ma do 2023 roku wyposażyć polską armię w mobilny system antyrakietowy średniego zasięgu typu MRAD (Medium Range Air Defence), który będzie można wykorzystywać do ochrony baz wojskowych, miast i ważnych obiektów przemysłowych i infrastrukturalnych. Polska tarcza antyrakietowa ma zapewniać ochronę kraju w promieniu 500 km i ma być w pełni kompatybilna i zintegrowana ze wspólnym systemem budowanym w ramach NATO.

Inspektorat Uzbrojenia MON zaznacza, że wybór broni z Francji i USA był podyktowany tym, że oba kraje oferują nam systemy, które już od dawna są w użyciu i znajdują się w wyposażeniu armii państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego. Z przetargu odpadło za to amerykańsko-niemiecko-włoskie konsorcjum MEADS, które zaproponowało nam zakup nowego rakietowego mobilnego systemu antybalistycznego i przeciwlotniczego krótkiego i średniego zasięgu. Jednak ten produkt nie został dotąd kupiony nawet przez państwa należące do MEADS i to w zasadzie zdecydowało o odrzuceniu tej oferty.

Ogromne znaczenie przy ostatecznym wyborze rakiet Aster 30 lub Patriot będzie miało to, jak duży udział w budowie tarczy i jej późniejszej modernizacji przewidzą zachodni partnerzy dla polskich przedsiębiorstw sektora zbrojeniowego. – Jednym z celów budowy tarczy jest także wsparcie rozwoju polskiej zbrojeniówki poprzez zapewnienie zakładom zamówień i dostępu do nowoczesnych zachodnich technologii – zapewniał minister obrony Tomasz Siemoniak. Dlatego bez względu na to, kto wygra przetarg, znaczna część kontraktu ma przypaść Polskiemu Holdingowi Obronnemu, do którego należy kilkanaście firm zbrojeniowych. I na dotrzymanie przez rząd tych deklaracji liczą nasze przedsiębiorstwa sektora obronnego. Gdyby bowiem MON kupiło gotowe zestawy za granicą, oznaczałoby to w praktyce likwidację znacznej części sektora zbrojeniowego, bo zakłady nie miałyby co produkować. Poza tym ogromne pieniądze w całości zostałyby wydane za granicą.

Rywalizacja o kontrakt będzie na pewno bardzo zacięta. Według nieoficjalnych informacji, na razie bardziej korzystna wydaje się oferta francuska, bo MBDA i Thales oferują polskim przedsiębiorstwom lepsze warunki współpracy przy budowie tarczy. Ale Amerykanie starają się odrabiać straty i zapowiadają, że także przedstawią stronie polskiej propozycję bardzo szerokiej współpracy przemysłowej. PHO podpisał co prawda porozumienie z MBDA i Thales, ale nie jest nim związany i jeśli przetarg wygrałby Raytheon, nasze firmy mogłyby przystąpić do budowy tarczy z Amerykanami. Rząd planuje, że na tarczę antyrakietową wydamy do 2023 roku ponad 26 mld złotych. Niewykluczone, że kwota ta będzie znacznie wyższa, jeśli zapadnie decyzja o rozbudowie tarczy. Mamy kupić przynajmniej sześć baterii, choć armia nie określiła jeszcze ostatecznie, ile by miało ich być dla zapewnienia skutecznej ochrony kraju.

Przypomnijmy, że ochronę przed rakietami balistycznymi dalekiego zasięgu ma nam z kolei zapewnić amerykańska tarcza, której jedna z baz ma zostać uruchomiona w Redzikowie koło Słupska.

Krzysztof Losz

Nasz Dziennik

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. alexmich
    alexmich :

    No cóż, co raz więcej na to wskazuje że Francuzie są w tym przetargu tylko dla picu. Usunięcie z niego Konsorcjum MEADS, tylko to potwierdza ( co szkodziło jego przejcie? że rakiety nigdzie nie używane? Kiedyś musi być ten 1 raz. Poza tym np. użycie bojowe Amerykańskich Patriotów to dłuższa lista kompromitacji niż sukcesów. Niewątpliwie to konsorcjum wywarło by presje na pozostałych konkurentach). Na prawdę nie zdziwię się jak dostaniemy rakiety z odzysku z Niemiec, które będzie trzeba było jeszcze wyremontować ( oczywiście w USA), a z planów udziału polskich firm pozostanie tyle co z offsetu po f16