Ujawnione w ostatnim czasie skandale związane z byłym premierem Francji i kandydatem Republikanów na prezydenta Francois Fillonem grożą im wielką katastrofą w nadchodzących wyborach.

Tydzień temu tygodnik satyryczny „Le Canard enchaine” opublikował artykuł o tym, że jak żona obecnego kandydata na prezydenta Francjii byłego premiera tego kraju, Francois Fillona, pracowała jako jego asystentka w czasach, gdy był deputowanym. Z kolei gdy został premierem, pracowała dla jego następcy. Okazało się, że w latach 1998–2013 z tego tytułu otrzymała łącznie milion euro. Tyle tylko, że jej praca była najpewniej fikcyjna – nikt nigdy nie widział Penelope Fillon w Zgromadzeniu Narodowym. Nie posiadała ona nawet służbowej skrzynki e-mailowej czy identyfikatora. Oznacza to, że żona byłego premiera najwyraźniej oszukiwała francuskie państwo.

W 2007 roku Penelope Fillon publicznie deklarowała, że nigdy nie była asystentką swojego męża i nigdy nie zajmowałam się organizacją kontaktów z mediami. Teraz przypomniały o tym francuskie media.

W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Eduard Lecerf, dyrektor Kantar Public, czołowej agencji badania opinii publicznej we Francji zaznacza, że sprawa ta bardzo mocno naruszyła wizerunek Fillona jako kandydata nieskazitelnego. Sam Fillon podczas zamkniętego posiedzenia dyrekcji swojej partii miał stwierdzić, że to „władza” i „siły lewicy” stoją za skandalem, dopuszczając się „zinstytucjonalizowanego zamachu stanu”. Były premier, który już kilka razy zmieniał swoją linię obrony, poprosił o danie jemu i sprawie 15 dni, w czasie których prokuratura ma zadecydować o wszczęciu śledztwa. Wydaje się jednak wątpliwe, by Republikanie czekali tak długo. Do wyborów pozostały 3 miesiące, a skandal już przyniósł drastyczne spadki ich oficjalnego kandydata w sondażach. W ostatnim dotychczasowy faworyt wyborów zajął dopiero trzecie miejsce (19,5 proc.), za Marine Le Pen (26,5 proc.) i Emmanuelem Macronem (22.5 proc.).

Ponadto, pojawiają się coraz to nowe zarzuty pod adresem byłego premiera. M.in. jego żona otrzymała 100 tys. euro od właściciela pewnego czasopisma literackiego – w którym podczas 1,5-rocznej pracy opublikowała… dwie krótkie recenzje. Fillonowi wytyka się również, że jako deputowany zatrudnił dwójkę swoich dzieci – jeszcze zanim skończyły studia. Z kolei między 2002 a 2015 rokiem, jego firma konsultingowa zarobiła 756 tys. euro – a wówczas Fillon miał oferować klientom swoje ogromne wpływy na szczytach francuskiego aparatu władzy.

Próby obrony podejmowane przez Fillona nie dają rezultatów. 76 proc. Francuzów nie przekonują jego tłumaczenia, a 69 proc. z nich domaga się porzucenia przez niego kampanii wyborczej. Z tego względu Republikanie myślą o zastąpieniu go innym kandydatem, być może merem Bordeaux, Alainem Juppe.

PRZECZYTAJ: „Rzeczpospolita”: Fillon proponuje Merkel budowę małej, ale silnej UE

Sytuacja jest z kolei na rękę liderce Frontu Narodowego, Marine Le Pen, ponieważ kojarzony z tradycyjną katolicką prawicą Fillon odbierał jej dużą część elektoratu. Jeśli w drugiej turze zmierzyłaby się ona z kandydatem bardziej centrowym czy lewicowym (co nie jest do końca wykluczone), to może ona liczyć na ich głosy.

Przeczytaj: Marine Le Pen na czele sondażu wyborczego

Rp.pl/ Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply