Kiedy historycy będą badać pierwsze dziesięciolecia tzw. epoki postzimnowojennej, najprawdopodobniej będą zdziwieni nieporadną i prowokacyjną polityką, jaką Stany Zjednoczone i ich sojusznicy z NATO prowadzili wobec Rosji. Spostrzegawczy historycy wyciągną wniosek, że wiele lekkomyślnych działań tych rządów zatruło stosunki z Moskwą, a w ostatnich latach prezydentury Obamy doprowadziło do wybuchu nowej zimnej wojny. W trakcie prezydentury Trumpa, sprawy jeszcze bardziej się pogorszyły, a zimna wojna o mało nie przekształciła się w wojnę realną – podkreśla na łamach The American Conservativeekspert ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz autor książki Gullible Superpower: U.S. Support for Bogus Foreign Democratic Movements, Ted Galen Carpenter.

Ponieważ historia naszej ery wciąż jest pisana, mamy jeszcze szansę uniknięcia katastroficznego rozwoju wydarzeń. Jednak zachowanie amerykańskich elit politycznych i medialnych, w odpowiedzi na najnowszy spór między Rosją a Ukrainą dotyczący Cieśniny Kerczeńskiej, sugeruje, że nie wyciągnęły one żadnych wniosków z wcześniejszych błędów. Co gorsza, wydają się zdeterminowane, by zintensyfikować już i tak bezproduktywną, twardą politykę wobec Moskwy.

Przywódcom USA udało się pogorszyć stosunki z Rosją zaledwie kilka lat po upadku Związku Radzieckiego pod koniec 1991 roku. Jednym z nielicznych prominentów, który uchwycił naturę błędów Zachodu oraz tego w jaki sposób podsycały one napięcia, był Robert Gates, który służył jako sekretarz obrony w ostatnich latach administracji George’a W. Busha i w pierwszych latach Baracka Obamy. W swoich zaskakująco szczerych wspomnieniach, Duty: Memoirs of a Secretary at War, Gates wspomina o swoim raporcie dla Busha po zakończeniu Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w 2007 r., podczas której prezydent Rosji Władimir Putin wypowiadał się na temat zachodnich naruszeń w dziedzinie bezpieczeństwa, w tym planowanego rozmieszczenia systemu obrony przeciwrakietowej w Europie Środkowej.

“Kiedy zgłosiłem prezydentowi moje uwagi na temat konferencji w Monachium, wyraziłem swoje zdanie, że od 1993 r., Zachód, a szczególnie Stany Zjednoczone, nie docenił ogromu rosyjskiego upokorzenia z powodu przegranej zimnej wojny”. Jednak nawet ta dosadna ocena przedstawiona Bushowi nie oddała w pełni opinii Gates’a w tej sprawie. “To, czego nie powiedziałem prezydentowi, to, że uważam, iż stosunki z Rosją były źle prowadzone po odejściu George’a H. W. Busha w 1993 r. Przekonanie Gorbaczowa do zgody na zjednoczone Niemcy jako członka NATO było ogromnym osiągnięciem. Jednak tak szybkie włączanie do NATO tak wielu podporządkowanych niegdyś ZSRR państw, w tak krótkim czasie po jego upadku, było błędem.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ukraina nie zasługuje na ślepe poparcie Stanów Zjednoczonych

Według Gates’a, inne działania Stanów Zjednoczonych również okazały się zbyt pochopne. “Amerykańskie porozumienia z rządami Rumunii i Bułgarii dotyczące rotacji wojsk za pośrednictwem baz w tych krajach były niepotrzebną prowokacją”.

Jego lista głupich i aroganckich zachodnich działań na tym się nie kończy. Powołując się na interwencje wojskowe NATO w Bośni i Kosowie podczas administracji Billa Clintona, Gates zauważył, że “Rosjanie mieli długie historyczne związki z Serbią, które w dużej mierze ignorowaliśmy”. Ganiąc swojego ówczesnego szefa, Gates stwierdził, że “starania na rzecz włączenia Gruzji i Ukrainy do NATO były naprawdę przesadzone”. Ten ruch był przykładem “lekkomyślnego ignorowania tego, co Rosjanie uważali za swoje własne żywotne interesy narodowe”. Rzeczywiście, wydarzenia na Ukrainie, już po tym, jak Gates zakończył swoje wspomnienia, pokazały, że amerykańska arogancja i wtrącanie się nie znają granic. Urzędnicy USA otwarcie opowiadali się za demonstrantami, którzy obalili wybrany przez Ukraińców, prorosyjski rząd, a potem zareagowali szokiem i złością, gdy Rosja się zemściła, przejmując i przyłączając do siebie Krym.

Ogólna ocena Gates’a na temat zachodniej, a zwłaszcza amerykańskiej, polityki wobec Rosji w erze postzimnowojennej jest niezwykle ostra – i druzgocąco trafna: “Gdy Rosja była słaba w latach 90. i później, nie traktowaliśmy poważnie rosyjskich interesów. Nie chcieliśmy widzieć świata z ich punktu widzenia i kierować relacjami w perspektywie długofalowej”. Niestety, Gates był jedną z rzadkich anomalii w amerykańskiej polityce zagranicznej, jeśli chodzi o politykę wobec Rosji.

Jego krytyka, jakkolwiek by nie była ostra, nie uwydatnia w pełni głupoty polityki, którą Stany Zjednoczone i ich sojusznicy NATO prowadzili wobec Moskwy. Sposób, w jaki trzy kolejne amerykańskie administracje traktowały kapitalistyczną, demokratyczną Rosję, był przerażająco krótkowzroczny. Jeszcze zanim Władimir Putin doszedł do władzy – i na długo przed tym, jak Rosja pogrążyła się w demokracji nieliberalnej, a następnie w autorytarnym państwie – zachodnie mocarstwa traktowały ten kraj jako de facto wroga. Państwa NATO zaangażowały się w szereg prowokacji, mimo że Moskwa nie postępowała w sposób agresywny, który mógłby uzasadnić takie działania.

Determinacja, by stawić czoła Rosji wzmocniła się tylko z biegiem lat, jak pokazują obecne napięcia związane z Cieśniną Kerczeńską. Kiedy rosyjskie siły bezpieczeństwa ostrzelały trzy ukraińskie okręty, które próbowały przepłynąć przez Cieśninę Kerczeńską (wąska droga wodna między rosyjskim Półwyspem Tamańskim a anektowanym przez Rosję Krymem, łącząca Morze Czarne i Morze Azowskie), Stany Zjednoczone i sojusznicy z NATO zareagowali wściekłością. Ambasador USA w Organizacji Narodów Zjednoczonych, Nikki Haley, nazwała postępowanie Rosjan “działaniami bezprawnymi”.

Wielu amerykańskich polityków i ekspertów opowiedziało się za bardzo prowokacyjnymi krokami, w ramach odpowiedzi na rosyjskie działania. Kongresmen Eliot Engel, przyszły przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów, apelował o zwiększenie sprzedaży amerykańskiej broni Ukrainie, twierdząc, że “jeśli Putin zacznie widzieć martwych rosyjskich żołnierzy, zmieni to jego rachuby”. Przewodniczący senackiej Komisji ds. Sił Zbrojnych, James Inhofe, zagroził nałożeniem nowych sankcji na Rosję i wezwał do skoordynowanej reakcji USA i europejskich sojuszników. “Jeśli Putin będzie kontynuował swoje nękanie na Morzu Czarnym”, stwierdził Inhofe, “Stany Zjednoczone i Europa muszą rozważyć nałożenie dodatkowych sankcji na Rosję, wprowadzając większą obecność USA i NATO w regionie Morza Czarnego oraz zwiększając pomoc wojskową dla Ukrainy”.

Wtórował mu senator Robert Menendez (D-NJ). Wezwał do nałożenia ostrzejszych sankcji, przeprowadzenia dodatkowych ćwiczeń NATO na Morzu Czarnym i większej pomocy USA dla Ukrainy, “w tym śmiercionośnego morskiego sprzętu i broni”. Niektórzy spośród jastrzębi wydają się być nawet podatni na pomysły ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenki, aby na Morzu Azowskim stacjonowały okręty NATO, nawet jeśli taki krok prawdopodobnie doprowadziłby do wymiany ognia między Zachodem a Rosją.

Zbyt wiele zachodnich (zwłaszcza amerykańskich) analiz sprawia wrażenie, jak gdyby Stany Zjednoczone i ich sojusznicy z NATO pracowali wytrwale, by ustanowić dobre relacje z Rosją, lecz zostali zmuszeni do przyjęcia twardej polityki wyłącznie z powodu otwarcie agresywnego zachowania Rosji. Jest to jednak zniekształcona i stronnicza narracja. W sposób fałszywy ukazuje ona Zachód jako czysto reaktywnego gracza, którego inicjatywy nigdy nie były nierozważne, prowokacyjne lub agresywne. Nic bardziej mylnego. W istocie, jest niemal wprost przeciwnie: działania Rosji, zarówno biorąc pod uwagę czas oraz sposób wykorzystania siły, były zwykle reakcją na agresywne zachodnie inicjatywy. Niestety, zagorzali zwolennicy NATO wydają się zdeterminowani, by nie ustępować, nalegając, aby administracja Trumpa prowadziła jeszcze bardziej bezkompromisową politykę.

Twierdzenie, że Moskwa ponosi winę za pogorszenie stosunków Wschód-Zachód z powodu działań wojskowych w Gruzji i na Ukrainie, jak to czynią niektórzy w Stanach Zjednoczonych, jest szczególnie błędne. Problemy zaczęły się znacznie wcześniej niż wydarzenia w 2008 i 2014 roku. Zachód upokorzył pokonanego przeciwnika, który wykazał wszelkie przejawy chęci stania się częścią szerszej zachodniej społeczności. Rozszerzenie NATO i deptanie rosyjskich interesów na Bałkanach były znaczącymi i wczesnymi środkami, które storpedowały przyjazne stosunki.

Zobacz także: Graham Allison: Strategiczny sojusz Chin i Rosji to nie mrzonka, lecz fakt

Taka krótkowzroczność polityczna przywodzi na myśl sposób, w jaki zwycięscy alianci potraktowali pokonaną, demokratyczną Republikę Weimarską po I wojnie światowej. Potęgi NATO traktują Rosję jako wroga, a obecnie istnieje poważne niebezpieczeństwo, że kraj ten faktycznie się nim staje. Taki rozwój wydarzeń byłby szczególnie tragicznym przypadkiem samospełniającej się przepowiedni.

Ted Galen Carpenter

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply