Turcja i Rosja: paradoks podobieństw

Rosja Władimira Putina i Turcja Recepa Tayyipa Erdogana zbliżyły się w ciągu ostatniego roku, połączone przez ciążące ku sobie siły antyliberalizmu. Jednak, paradoksalnie, podobieństwa w ich strategicznych kulturach oznaczają, że ich pozornie kwitnąca entente jest w rzeczywistości krucha – uważa prof. Igor Torbakow z na łamach Lobelog.

19 listopada, po spotkaniu z okazji zakończenia budowy gazociągu TurkStream, Erdogan przekazał Putinowi ciekawy podarunek – cztery pięknie oprawione tomy rosyjskiego przekładu “Gogol’una Izinde” (Idź za Gogolem), powieści czołowej tureckiej autorki, Alev Alatli.

W swojej epickiej pracy Alatli, najlepiej sprzedająca się pisarka, wybitna intelektualistka i zagorzała zwolenniczka Erdogana, tworzy złożoną i barwną scenę, w której splata się historia Rosji i Turcji. Na 2000 stron, odtwarza dzieła rosyjskich tytanów literackich, w tym Gogola, Dostojewskiego, Nabokowa i Sołżenicyna, a także interpretuje ich wgląd w rosyjskie (i tureckie) burzliwe przemiany przeszłości i teraźniejszości. Sercem opowieści Alatli jest odwieczne zderzenie dwóch głównych nurtów intelektualnych – okcydentalistycznych i natywistycznych – oraz ich dążenie do “autentycznej” Rosji.

Czytelnicy śledzą procesy i trudy Rosji oczami narratora (i alter ego Alatli) – turecko-muzułmańskiej intelektualistki Guloyi Gurelli – aktywnie uczestniczącej w gorących rosyjskich debatach. Jednocześnie prześladuje ją pokrewny problem: gdzie znaleźć “autentyczną” Turcję – w jej muzułmańskiej przeszłości czy w jej quasi-europejskiej teraźniejszości? Konkluzja powieści jest jednoznaczna: chwały i wielkości historycznej Rosji i historycznej Turcji należy szukać nie w oświeceniowych fundamentach współczesnej cywilizacji zachodniej, lecz w odrębnych duchowych zasadach odpowiednio rosyjskiej i tureckiej / islamskiej cywilizacji.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Turcy nie rezygnują z zakupu rosyjskich S-400

Wydawać by się mogło, że obdarowując książką Alatli, Erdogan starał się zwrócić uwagę Putina na uderzające podobieństwa między Rosją i Turcją. Dokładniej, jego celem mogło być podkreślenie, że stosunki turecko-rosyjskie, które, według słów Erdogana, osiągnęły swój “szczyt”, opierają się nie tylko na korzystnych transakcjach handlowych i energetycznych, ale także na podobnej polityczno-filozoficznej perspektywie.

W swej istocie wizja Erdogana opiera się na założeniu, że świat dzieli się na odrębne cywilizacje. Na tym fundamencie powstają trzy filary: 1) sprawiedliwy ład światowy może być tylko wielobiegunowy; 2) żadna cywilizacja nie ma prawa dążyć do hegemonicznej pozycji w systemie międzynarodowym; oraz 3) cywilizacje spoza Zachodu (w tym Turcji i Rosji) rosną w siłę. Ponadto, kluczowym elementem tego spojrzenia jest antyokcydentalizm i samoświadomość.

Jak ujęła to Alatli: “Jesteśmy tymi, którzy przyjęli islam jako tożsamość, ale staliśmy się tak kompetentnymi w graniu w szachy z ludźmi z Zachodu, że możemy ich pokonać”.

Czy Erdogan ma rację?

I tak i nie. Analiza porównawcza doświadczeń historycznych Rosji i Turcji wydaje się wskazywać na wiele wspólnych cech. Patrząc na imperialne dziedzictwo dwóch państw, ich nieustanne borykanie się z różnorodnością etniczną i budowaniem narodu, wzorce ich modernizacji – oraz to, jak Rosja i Turcja były historycznie powiązane i postrzegane przez Europę – istnieją liczne podobieństwa. Dramat upadku imperium i trudności z postimperialnym dostosowaniem mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia sposobu myślenia elit rządzących w obu krajach. W imperiach lądowych, z ich rozmytymi granicami oddzielającymi krajowy “obszar rdzeniowy” od peryferii, nadrzędna tożsamość imperialna powstrzymuje rozwój nacjonalizmu opartego na etniczności lub obywatelstwie i powstanie prawdziwego państwa narodowego.

Po upadku Imperium Romanowów i Imperium Osmańskiego w czasie I wojny światowej, elity sowieckie i kemalistyczne próbowały rozwiązać napięcia między imperializmem a narodem, które okazały się tak fatalne dla przedwojennych rządów. Jednak we współczesnej Turcji i Rosji proces budowania narodu nie został zakończony, ponieważ wciąż kwestionuje się pojęcia “tureckości” i “rosyjskości”. Warto zauważyć, że w obu krajach pojęcie jedności narodowej jest w dużej mierze rozumiane jako jedność państwowa. Oznacza to, że kolejne rządy odczuwają potrzebę bezwzględnego stłumienia wszystkich sił separatystycznych.

W przeciwieństwie do “postmodernistycznych” krajów UE, które przekazują uprawnienia zarówno w górę, jak i w dół, Turcja i Rosja są nadal bardzo “nowoczesne”, ponieważ premiują państwowy nacjonalizm, centralizację i suwerenność. Historycznie, Turcja i Rosja wykazują wyraźne wzorce “alternatywnej nowoczesności”, w których instytucje demokratyczne są słabe. Cesarskie dziedzictwo obu państw tłumiło rozwój “socjalistycznej struktury”. Dzisiaj utrzymujące się autokratyczne tendencje pomagają ukształtować wizerunek Turcji i Rosji jako Europejczyków. Według wybitnego rosyjskiego historyka Wasilija Kluczewskiego, obyczaje w Imperium Osmańskim i Romanowów – widziane przez zachodnioeuropejskich dyplomatów, kupców i podróżników – wydawały się dość podobne. “Postrzegali oni zarówno Moskwę, jak i Turcję jako ziemie orientalne” – pisał Kluczewski.

Pomimo podobieństw, prawdopodobieństwo, że Turcja i Rosja mogą ustanowić długoterminowy sojusz strategiczny, nie jest zbyt duże. Oba kraje postrzegają siebie jako imperia, a filozofią polityczną imperium jest, z zasady, uniwersalizm i wyjątkowość. Innymi słowy, imperia nie mają przyjaciół – mają wrogów albo poddanych.

Co więcej, paradygmat imperialny tradycyjnie opisywał istnienie “stref granicznych” – obszarów buforowych, które są źródłem konfliktów dla historycznych imperiów. Dla Turcji i Rosji, Kaukaz, Bałkany i Bliski Wschód są strefami granicznymi. Warto zauważyć, że jedyny okres, w którym Moskwa i Ankara utrzymywały przyzwoite stosunki przez dłuższy okres czasu, to lata 1920-1930. W tym czasie, w następstwie I wojny światowej i konfliktu wewnętrznego, dwa osłabione kraje świadomie uniknęły imperialnych awantur i skupiły się na rozwiązywaniu krajowych problemów. Odrodzenie sowieckiej ambicji imperialnej po 1945 r. skłoniło Turcję do szukania schronienia pod parasolem bezpieczeństwa zachodniego i przystąpienia do NATO.

Obecnie, zarówno w Ankarze, jak i w Moskwie, rządzące elity chętnie posługują się imperialnymi metaforami, mówiące o “Nowej Turcji” i “rosyjskiej państwowej cywilizacji”. Mimo, iż zarówno Turcy, jak i Rosjanie charakteryzują swoje stosunki jako “wielopłaszczyznowa relacja”, logika związana z ich strategicznymi kulturami podważa potencjał budowania relacji opartych na zaufaniu. Kwestie, w których Moskwa i Ankara się dziś różnią – Krym, Abchazja, Górny Karabach, Kosowo, Cypr, Syria – w dużej mierze należą do obszarów, w których dawne imperia Osmanów i Romanowów ścierały się przez kilka stuleci.

Tak więc scena jest gotowa do powtórki z historii. To tylko kwestia czasu, kiedy zasłona się podniesie.

Igor Torbakow

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply