Romuald Starosielec: Nie obronimy polskości na Kresach i na świecie bez polskich szkół

Potrzebujemy zmiany polskiej polityki wschodniej. Dotychczas sprowadzała się ona do popierania na wschodzie wszystkich antyrosyjskich rządów w Wilnie i Kijowie za wszelką cenę, nawet kosztem mieszkających w tych krajach Polaków. Polacy na Wschodzie nie są po to, aby, w imię absurdalnych doktryn polskich pokracznych polityków, skazywać się na kulturowy i polityczny niebyt, ani po to, żeby z kimkolwiek walczyć. Są potrzebni po to, by stać na straży wielkiego dziedzictwa Rzeczpospolitej – mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl Romuald Starosielec, pełnomocnik wyborczy KWW Jedność Narodu – Wspólnota.

Kresy.pl: Pana komitet deklaruje zamiar “zatrzymania niekontrolowanego napływu migrantów”. Jak zamierzają Państwo osiągnąć ten cel na poziomie samorządu? Jakie jest Państwa stanowisko ws. polityki ściągania pracowników z zagranicy (z Ukrainy, ale także z Azji) i zachęcania ich do osiedlania się w Polsce?

Romuald Starosielec („Polityka Polska”, KWW Jedność Narodu – Wspólnota): Uważamy, że wybory samorządowe nie powinny być licytacją kandydatów na obietnice kto więcej wybuduje linii metra, mostów, ile postawi ławek w parku. Te sprawy, jakkolwiek ważne, nie powinny dominować przedwyborczej dyskusji, ponieważ są nie ruszone sprawy absolutnie fundamentalne dla naszego życia wspólnotowego. Wymienię tu tylko dwie: omnipotencja struktur państwa nad wszelkimi formami samoorganizacji społecznej oraz sprawa naszego bezpieczeństwa. Żyjemy w okowach systemu partyjno-wodzowskiego, który od wielu lat rządzi Polską. Wiele oddolnych inicjatyw, w postaci ustaw czy referendum, jest arbitralnie oddalanych, za to wiele ustaw i praktyk robi się wbrew oczywistej woli społecznej. Pomysły naszych „polityków”, które obecnie są wprowadzane jako odgórne programy, w tym żeby sprowadzić trzy miliony imigrantów z Azji do pracy w Polsce są tego przykładem. Mówią to ludzie, którzy tak rządzili Polską, że musiało z niej wyemigrować za chlebem trzy miliony młodych Polaków. Dlaczego „dobra zmiana” nie pyta, co na ten temat sądzą na przykład wspólnoty lokalne? Otóż w tych wyborach samorządowych mówimy wyraźnie, że należy odebrać rządowi prawo decydowania o tym kogo może do Polski sprowadzać. Decyzje w tej sprawie powinny podejmować samorządy gmin, które muszą mieć prawo określić ilu imigrantów, z jakich krajów i jakich zawodów chcą sprowadzić do pracy w swojej gminie. To wspólnoty gminne będą z tymi imigrantami na co dzień żyły i pracowały i to do nich powinien należeć głos decydujący. Nic o nas – bez nas! Powiedzmy wprost; jeżeli rząd chce sprowadzić hurtem trzy miliny imigrantów, to niech ich umieści w Radzie Ministrów! Trzeba odebrać politykom i biurokratom prawo decydowania nad naszymi głowami ilu imigrantów, z jakich krajów, jakich kręgów kulturowych i wyznań będzie sprowadzać do Polski.

Czy nie jest to raczej postulat na wybory parlamentarne?

Nie zgadzamy się z tym. Uważamy, że problem jest ważny i pilny, ponieważ niekontrolowana imigracja dokonuje się już teraz, na naszych oczach, więc nie możemy tego odkładać. Dotyczy nas wszystkich, również na poziomie wspólnot lokalnych, dotyczy naszego bezpieczeństwa cywilizacyjnego (proponujemy wprowadzić do publicznej debaty ten termin), że już teraz powinniśmy organizować oddolny opór. Uważamy, że każdy naród ma prawo do własnego bezpieczeństwa cywilizacyjnego, to znaczy do takiego kształtowania swego życia, aby nie zagrażały mu w rozwoju społeczności imigrantów wyrosłe na przeciwstawnych mu a często wrogich kulturowych i religijnych wartościach. Jeżeli degradacja naszej tradycji i wartości, którymi żyjemy, będzie postępowała w takim tempie jak dotychczas w ciągu trzech pokoleń z naszej Europy pozostanie jedynie nazwa geograficzna.

A co z Polonią, milionami Polaków i osób polskiego pochodzenia np. w Europie Zachodniej czy Ameryce?

Wybory są też doskonałą okazją do dyskusji o niewykorzystywanym potencjale 20 milionów Polaków i osób polskiego pochodzenia rozsianych na świecie. Czy ktoś pomyślał, co by się stało, gdybyśmy stworzyli program ich powrotu do Polski (Wielki Powrót, skoro była Wielka Emigracja), z którego skorzystałaby tylko część, na przykład 5 milinów Polaków. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jakie byłyby owoce takiego programu?! Oczywiście, aby ten program się powiódł, niezbędna jest przebudowa naszego ustroju życia zbiorowego, naszej gospodarki, finansów, edukacji i nauki. Jest to nam potrzebne również po to, byśmy otrząsnęli się z kompleksu starej panny, siedzącej na zapiecku, do której nikt nie przychodzi w konkury.

Proponują Państwo swobodny dostęp do broni dla pełnoprawnych żołnierzy WOT. Czy Państwa zdaniem samorząd ma ku temu odpowiednie narzędzia?

Oczywiście, dzisiejszy samorząd tych narzędzi nie ma. Zadbali o to najpierw zaborcy a po nich nasza klasa polityczna, rządząca najczęściej z obcego nadania. Do końca I Rzeczpospolitej obywatel chodził przy szabli, a w domu mógł trzymać cały arsenał broni służącej mu do obrony. Co mamy teraz? My, Polacy, jesteśmy rozbrojeni. Na stu mieszkańców w Polsce przypada 1,3 sztuk broni, w Niemczech – 30,3 sztuk broni, w Czechach – 16,3 sztuk, na Słowacji – 8,3 sztuk, na Białorusi – 7,3 sztuk, a na Ukrainie – oficjalnie 6,6 sztuk, a nieoficjalnie, po grabieżach magazynów policyjnych i wojskowych, trzy razy więcej! Polacy na tle swych sąsiadów są narodem rozbrojonym. Zdumiewa mnie ta prymitywna beztroska tych, którzy odpowiadają za nasze bezpieczeństwo. Dlatego uważamy, że obywatele powinni zorganizować się oddolnie właśnie w wyborach samorządowych i domagać się, aby rząd umożliwił im zorganizowanie swojego bezpieczeństwa na poziomie gminy. Jeżeli klasa polityczna będzie nadal blokować społeczne inicjatywy zmierzające do zagwarantowania obywatelom elementarnego prawa jakim jest prawo do samoobrony, to powinniśmy natychmiast zmienić klasę polityczną.

Zobacz także: Romuald Starosielec o Marii Przełomiec: Zostały złamane elementarne zasady dziennikarstwa

Co więc Państwo proponują?

Proponujemy rozwiązanie najszybsze i docelowo ujęte w system bezpieczeństwa Rzeczpospolitej. Na terenie gmin powinny zawiązywać się oddolnie oddziały Wojsk Obrony Terytorialne złożone w pierwszym etapie z ochotników, którzy po przeszkoleniu i złożeniu przysięgi na wierność wspólnocie lokalnej i narodowej, powinni otrzymać automatycznie prawo do posiadania własnej broni, niezależnie od broni służbowej zdeponowanej w gminnej zbrojowni. Nasz program zakłada, że w ciągu kilku miesięcy mielibyśmy pod bronią kilkaset tysięcy przeszkolonych ochotników, a polskie fabryki broni rozwinęłyby się do rangi pierwszoligowych graczy. A co mamy? Mamy koncepcję obrony terytorialnej, która praktycznie niczego nie zmienia w zakresie naszego bezpieczeństwa. Moim zdaniem została wprowadzona na skutek oddolnego nacisku, którego system nie mógł zlekceważyć, lecz system ten zadbał, aby skanalizować ten bezcenny oddolny ruch w skostniałe formy wojskowe, centralistycznie sterowane i w zamierzeniu twórców służące głównie do obrony ośrodków administracji, czyli władzy.

Tak na marginesie Pana pytania dodam, że Wojsko Polskie wymaga natychmiastowej przebudowy. Ilość absurdów w sferze organizacji i dowodzenia, strategii, sztuki operacyjnej, taktyki, szkolenia czy zakupów uzbrojenia jest tak wielka, że czyni naszą armię prawdziwie „teoretyczną”. I dzieje się to w sytuacji narastającego napięcia w stosunkach międzynarodowych, gdzie wszystko się chwieje, gdzie dotychczasowe układy i sojusze polityczne i wojskowe mogą się rozsypać. Odrodzeniu polskiej myśli strategicznej i wojskowej potrzebny jest nowy impuls, nowa kultura organizacyjna i nowa filozofia.

Jak wyobrażają sobie Państwo działanie “Samorządu Gospodarczego”? To jeden z głównych punktów Waszego programu.

To kolejny polski „grzech zaniechania”. Nie odkrywamy tu nic nowego. Taki samorząd istnieje w wielu krajach Europy Zachodniej. Chodzi o to, aby wprowadzić go w Polsce, uwzględniając naszą historię, mentalność, potrzeby obecne i perspektywiczne czy cele jakie sobie stawiamy w sferze ekonomicznej. Samorząd gospodarczy, to zrzeszenie przedsiębiorców danego regionu, którzy są odpowiedzialni za ład ekonomiczny i rozwój gospodarczy, którym podlega całe szkolnictwo zawodowe i infrastruktura związana z rozwojem. Na szczeblu lokalnym strumień pieniędzy jest dzielony na trzy części: najmniejsza cześć na administrację państwową, większa na samorząd terytorialny i największa na samorząd gospodarczy. Nie odzyskamy suwerenności ekonomicznej bez samorządu gospodarczego. Nawet najlepszy rząd sobie z tym nie poradzi. Trzeba to zadanie przenieść na barki blisko 3 milionów Polaków prowadzących działalność gospodarczą. To oni, ich zorganizowany wysiłek, oparty o mądre prawo i poparcie całego narodu ma sprawić, że odzyskamy przemysł, handel i finanse, że uwolniony zostanie niewykorzystany dotychczas potencjał intelektualny i organizacyjny, że poprzez swoją innowacyjność i rozwiązania prawno-systemowe i ustrojowe damy nowy impuls do rozwoju Europy i przeciwstawimy się jej postępującej marginalizacji.

Nie mamy do tej pory, po 29 latach od „transformacji”, samorządu gospodarczego w Polsce. Zdumiewające, jak beznadziejnie głupią mamy klasę polityczna, że przyjmując en bloc rozwiązania prawne z Zachodu, nie zaadoptowała dla Polski samorządu gospodarczego. Przypadek, czy celowe zaniechanie?

Co proponują Państwo w ramach “polityki zagranicznej na poziomie sejmiku”?

To znowu temat na wielogodzinną prezentację. Może zatrzymam się tylko na jednym z naszych pomysłów. Polacy na Kresach, (poza Litwą, gdzie mamy 71 szkół), praktycznie nie mają szkół z polskim językiem nauczania. Ale nie mamy też polskich szkół dziennych w Niemczech, krajach Beneluksu, Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Kanadzie. Szkoła polska to dla nas nie tylko edukacja, to również instytucja formacji cywilizacyjnej, przeciwstawiającej się rozkładowemu prądowi wschodniego kolektywizmu czy zachodniemu gender. Taka szkoła to nasza przyszłość, to przyszłość naszej cywilizacji. Wiemy, że 29 lat rządów naszej klasy politycznej nie zrobiło prawie nic w tym zakresie. Naszym pomysłem jest to, aby funkcje państwa w tym zakresie przejęły samorządy. Na początek 16 nowo wybranych sejmików wojewódzkich zainicjuje otwarcie 16 szkół polskich poza granicami. Po udrożnieniu informacyjnym, stworzeniu systemu edukacji nauczycieli, opracowaniu podręczników i stworzeniu centrum koordynacji, w następnym roku każdy z 380 powiatów będzie patronował powstaniu jednej polskiej szkoły za granicą. W końcu powiaty będą do czegoś przydatne. Nie obronimy polskości na Kresach i na całym świecie bez polskich szkół. Musimy o tym mówić, jak nie będą nas słuchać musimy o tym krzyczeć, aż zorganizujemy się i dopniemy swego.

Deklarują Państwo zamiar uproszczenia procedury przyznawania obywatelstwa Polakom żyjącym na Kresach. Jak zamierzają to Państwo osiągnąć? Nie obawiają się Państwo (1) trudności związanych z zakazem posiadania podwójnego obywatelstwa np. na Litwie i szykanowania posiadaczy podwójnego obywatelstwa na Ukrainie (ostatni casus Węgrów z Zakarpacia) lub (2) depolonizacji Kresów związanych z odpływem autochtonicznej, polskiej ludności?

Ten postulat z ulotki wyborczej wymaga szerszego rozwinięcia. Przede wszystkim pojęcie Kresy nie ogranicza się do terenów zajmowanych na wschodzie przez państwo polskie do II wojny światowej. Dotyczy on wszystkich terenów wchodzących w skład Pierwszej Rzeczypospolitej. A Polacy i ich potomkowie rozsiani są po olbrzymich przestrzeniach byłego ZSRR. Oczywiście, jesteśmy zobowiązani respektować prawodawstwo krajów, gdzie nie dopuszcza się podwójnego obywatelstwa. Tam mogą funkcjonować inne formalne więzy z Polską, jak chociażby Karta Polaka. Wszędzie jednak tam, gdzie jest to możliwe powinniśmy uprościć do minimum formalności związane z przyznawaniem obywatelstwa. Co do szykanowania Polaków, to uważam, że najlepszym na to remedium jest zmiana polskiej polityki wschodniej. Dotychczasowa polityka sprowadzała się do popierania na wschodzie wszystkich antyrosyjskich rządów w Wilnie i Kijowie za wszelką cenę, nawet kosztem mieszkających w tych krajach Polaków. Na Białorusi dla odmiany wykorzystuje się Polaków do walki z systemem politycznym stworzonym przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Proszę zwrócić uwagę, że za tę zbrodniczą politykę nie odpowiedział prawnie, moralnie czy politycznie żaden z dotychczasowych rządów czy polityków.

Polacy na Wschodzie nie są po to, aby, w imię absurdalnych doktryn polskich pokracznych polityków, skazywać się na kulturowy i polityczny niebyt, ani po to, żeby z kimkolwiek walczyć. Polacy na Wschodzie są potrzebni po to, by stać na straży wielkiego dziedzictwa Rzeczpospolitej, które jest potrzebne nie tylko nam, jest potrzebne do przywrócenia na Wschodzie wiary w godność człowieka, jego prawa do życia w wolności i materialnym dostatku, jest ono niezbędne do zachowania pokoju w tej newralgicznej części Europy. Nasza polityka ma polegać na uświadamianiu rządów i narodów Europy Wschodniej, że polskość nie jest zagrożeniem dla nikogo, więcej, jest szansą na nowy bodziec rozwojowy dla wszystkich. Jest szansą na szybkie podźwignięcie się z katastrofalnych skutków okresu komunistycznego i patologicznej „transformacji”, że pracując i żyjąc w pokoju możemy szybciej i mniejszym kosztem osiągnąć wspólny sukces w wymiarze materialnym i duchowym.

Dlaczego tworzą Państwo osobny komitet, a nie wspólnie np. z Ruchem Narodowym, czy Wolność lub Kukiz’15?

Po pierwsze, oba te ugrupowania już wiosną tego roku założyły, że idą do wyborów same. Po drugie, nie odpowiada nam doraźność ich polityki. Po trzecie, uważamy, że skuteczne tworzenie nowego ruchu w Polsce nie dokona się na zasadzie mechanicznego łączenia nawet pokrewnych sobie żywiołów politycznych, lecz musi wypływać z jasno sformułowanych celów, zgody co do strategii ich realizacji i na wspólnym fundamencie moralnym. „Największą mądrością jest umieć jednoczyć a nie rozbijać” nauczał Prymas Stefan Kardynał Wyszyński. My dopiero pracujemy nad osiągnięciem tej mądrości i życzymy jej wszystkim środowiskom patriotycznym.

Romuald Starosielec jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Polityka Polska” i Pełnomocnikiem Komitetu Wyborczego Wyborców Jedność Narodu – Wspólnota.

Został on zawiązany z okazji tegorocznych wyborów samorządowych i według deklaracji jego przedstawicieli, „ma na celu jednoczenie Polaków wokół programu dobrego dla Polski i przeciwstawia się dzieleniu Polaków na dwa wrogie sobie obozy”. Kandydaci KWW Jedność Narodu – Wspólnota startują w wyborach do sejmików województw: lubelskiego, łódzkiego, mazowieckiego, śląskiego i warmińsko-mazurskiego, a także w wyborach do rad gmin i na prezydentów Otwocka i Bochni. W swoim programie wyborczym koncentrują się na bezpieczeństwie wspólnot lokalnych, bezpieczeństwie żywnościowym i naprawie szkolnictwa, oddolnej edukacji i wychowaniu. Opowiadają się również za stworzeniem zorganizowanego lobbingu polskich przedsiębiorców w postaci utworzenia Samorządu Gospodarczego.

Rozmawiał Marek Trojan / Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mariusz67
    mariusz67 :

    Wygląda na to, że zawłaszczono nazwę Akcja Wyborcza Polaków, z pewnością bez pytania o pozwolenie. Prawnie AWPL działa w prawie litewskim, więc Starosielc może w Polsce bezkarnie czerpać z cudzego dorobku – bo nazwa jest wynikiem wielu lat ciężkiej i uczciwej pracy. A ten pan sobie przywłaszcza ten dorobek innych.
    Czyli bez względu na to co on mówi i jaki tam ma program ta jego mikro grupa, to już fakt podszywania się i zawłaszczanie całkowicie go kompromituje i pozbawia wiarygodności.
    Wszystkim radzę, wystrzegajcie się człowieka Starosielc, bo z daleka widać nieuczciwe zamiary.