Przywódca separatystów: Jemen nie zobaczy pokoju bez odpowiedzi na postulaty południowców

Wojna w Jemenie jest obecnie jednym z najbardziej tragicznych dla ludności cywilnej konfliktów zbrojnych, mimo tego pozostaje przemilczana w mediach głównego nurtu. Jeśli w Polsce pojawiają się o nim jakieś informacje, zwykle zdawkowo przestawia się wojnę jako konflikt kontrolującego stolicę Jemenu szyickiego ruchu Ansarullah, zwanego popularnie ruchem Huthi, z oficjalnymi władzami prezydenta Abdrabbuha Mansura Hadiego, wspieranymi niszczącymi nalotami przez Arabię Saudyjską. Ale w tej wojnie jest jeszcze trzecia strona – południowojemeńscy separatyści – sieroty po jedynym komunistycznym państwie arabskim, istniejącej w latach 1967-1990 Ludowo-Demokratycznej Republice Jemenu, którego terytorium i ludność, na skutek dyskryminacyjnej i eksploatacyjnej polityki północnej elity, nie zostały zintegrowane z jemeńską państwowością. O południowojemeńskich separatystach napisał 14 grudnia portal Middle East Eye. Tłumaczenie artykułu Jamesa Reinla zamieszczamy na naszym portalu.

„Do pokoju nie doprowadzi, żadne porozumienie, które nie zaspokaja aspiracji południowców” – mówi Ahmed Omar ibn Farid. Mimo niedawnego postępu w rozmowach pokojowych w Szwecji, wojna w Jemenie skończy się tylko wtedy gdy lud Południa kraju otrzyma miejsce przy stole negocjacji i referendum w sprawie niepodległości, lider południowców powiedział portalowi Middle East Eye.

Ahmed Omar bin Farid, przedstawiciel Południowej Rady Tymczasowej (Southern Transitional Council – STC) ostrzegł, że jakikolwiek postęp poczyniony między Huthi a międzynarodowo uznawanym rządem Jemenu będzie krótkotrwały bez wiarygodnego wkładu ze strony Południa. STC została wykluczona z tygodniowych rozmów w Rimbo w Szwecji, [rozpoczętych – przyp. tłum.] w ramach dążenia Organizacji Narodów Zjednoczonych do [osiągnięcia] porozumienia między Huthi i wspieranymi przez Arabię Saudyjską władzami prezydenta Abdrabbuha Mansura Hadiego w sprawie wymiany jeńców i portu w Hudajdzie.

„Jakakolwiek umowa, która nie zaspokaja aspiracji ludu Południa doprowadzi do niepokojów” – powiedział MEE Farid. Siły Południa odegrały kluczową rolę w doprowadzeniu Huthich do stołu rozmów, ponieważ stanowiły większość wspieranych przez Zjednoczone Emiraty Arabskie oddziałów lądowych, które walczyły by przechwycić z rąk rebeliantów [Huthi] główny jemeński port w Hudajdzie, powiedział Farid. Ale negocjacje nie odnosiły się do głęboko zakorzenionego poczucia krzywdy mieszkańców Południa, ani nie odpowiedziały na ich postulaty przywrócenia niepodległego państwa Jemenu Południowego, który zjednoczył się z Jemenem w 1990 r. Pod zamkiem gdzie wysłannik pokojowy ONZ Martin Griffiths zebrał w tym tygodniu [w grudniu] dwie strony [Huthich i przedstawicieli prosaudyjskiego rządu] południowcy powiewali flagami dawnego Jemenu Południowego odznaczającymi się jasnoniebieskim trójkątem z czerwoną gwiazdą i skandowali za niezależnością. Biuro Griffitha nie odpowiedziało na pytania MEE o komentarz.

Farid, który był współtwórcą kampanii Ruchu Południowego na rzecz secesji w 2007 r. wśród skarg na eksploatację ze strony centralnego rządu Jemenu w Sanie, powiedział, że siły południowców kontrolują teraz większość Jemenu Południowego, a tamtejsza ludność popiera postulat niepodległości. „Teraz jest na południu tysiące żołnierzy. Musimy słuchać głosu ludu” – Farid powiedział MEE w wywiadzie telefonicznym, po przedstawieniu swojego stanowiska przedstawicielom Unii Europejskiej w Belgii.

Trzy priorytety w Jemenie

W czwartek Huthi i rząd jemeński uzgodniły by przerwać walki w Hudajdzie, co jest pierwszym przełomem pokojowych działań ONZ w czasie pięciu lat konfliktu. Agenda przyszłych negocjacji politycznych ma zostać uzgodniona pod koniec stycznia. Państwa zachodnie, z których część dostarcza broń i wspiera wywiadowczo koalicję, której przewodzą Saudyjczycy, która rozpoczęła interwencję militarną w Jemenie w 2015 r., pchnęły strony do rozejmu w wojnie, która kosztowała życie dziesiątek tysięcy ofiar i doprowadziła miliony do głodu. Rezolucje ONZ w sprawie Jemenu wielokrotnie podkreślały “jedność, suwerenność, niepodległość i integralność terytorialną” doprowadzonego zubożałego 28-milionowego narodu.

Poczucie krzywdy południowców jest uzasadnione, ale Griffiths dokonał właściwego wyboru koncentrując się na konflikcie Huthi-rząd, twierdzi Jerry Feierstein, ambasador Waszyngtonu w Jemenie w latach 2010-2013. „Kwestia Południa musi doczekać się odpowiedzi, ale jeśli zrobi się to za wcześnie, zanim kraj będzie gotowy, obawiamy się, że cała sprawa upadnie” – Feierstein, obecnie badacz w think-tanku Middle East Institute powiedział MEE. ONZ am trzy priorytety w Jemenie: szersze zawieszenie broni, poradzenie sobie z głodem i wzmocnienie gospodarki tak aby rodziny mogły zaopatrzyć się w żywność i paliwo, powiedział Feierstein. Tylko wtedy, kiedy rząd w Sanie zapewni podstawowe usługi, ludzie powinni oczekiwać przejściowego porozumienia w sprawie w sprawie wyważenia aspiracji południowców, Huthich, grup mniejszościowych i innych, stwierdził.

Abdy Yeganeh, z grupy non-profit Independent Diplomat, która doradza STC, nie zgadza się z tym. Żądanie niepodległości dla Południa staje się w ostatnich latach coraz głośniejsze i brak odpowiedzi na nie może wykoleić proces pokojowy, jak powiedział. „Światowe mocarstwa, co zrozumiałe, są zdesperowane by zakończyć wojnę i dwustronne porozumienie między Houthi i władzami Hadiego wygląda na najprostszą drogę do tego” – Yeganeh, były analityk brytyjskiej dyplomacji powiedział MEE -„Mając STC przy stole to dalsze podważanie legitymacji Hadiego. Ale to myślenie na krótką metę, które nie odpowiada na problem Południa, który nie może być zignorowany jeśli chcemy na poważnie zakończyć konflikt”.

Jemen Południowy [Ludowo-Demokratyczna Republika Jemenu – przyp. tłum.] był wspieranym przez Związek Radziecki niepodległym państwem socjalistycznym. Po upadku Związku Radzieckiego Południe zgodziło się na zjednoczenie pod przywództwem lidera Północy [Jemeńskiej Republiki Arabskiej – przyp. tłum.] Ali Abdullaha Saliha w 1990 r. Południowcy rozczarowali się alokacją bogactw, ropy i ziemi, pod władzą Saliha. W 1994 r. siły rządu centralnego stłumiły separatystyczną rebelię, która ogłosiła niepodległość Południa.  Farid i inni niezadowoleni południowcy założyli w 2007 Ruch Południowy – Al Hirak, a ich gniew utrzymywał się za obecnego prezydenta Hadiego, który sam jest południowcem.

Członkowie Al-Hirak i inni utworzyli dekadę później STC. Organizacji składa się z 24-osobowej rady przywódców i trzystuosobowego zgromadzenia ośmiu prowincji południowego i wschodniego Jemenu, [terenu] aż do granicy z Omanem. Ma także reprezentantów  w Waszyngtonie, Berlinie i Brukseli. Według przedstawicieli STC, od 80 do 90 procent ludności Południa chce niepodległości. Taki poziom poparcia może być wyolbrzymiony, ale wielu analityków uważa, że większość południowców prawdopodobnie zagłosuje za oddzieleniem się od reszty kraju. STC przewodzi z kwatery głównej w Adenie i luksusowego biura w Abu Dabi, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Aidarus al-Zubaidi. Al-Zudaidi przewodzi także ruchowi Al-Hirak, 20 tys. członków którego stanowi trzon sił wspierających ZEA w Hudajdzie.

Separatystyczne siły al-Zubaidiego, zbudowane przy poparciu ZEA, liczą generalnie ponad 50 tys. ludzi. Pomogli oni wyprzeć Huthich z Adenu i bojowników Al-Kaidy z południowego portu Mukalla w 2015 r., często działając w niestabilnym sojuszu z oddziałami Hadiego. Sam Hadi został wyparty ze stolicy w 2014 r. i teraz przewodzi władzom w Adenie, choć działa głównie z Rijadu [stolicy Arabii Saudyjskiej – przyp. tłum.]. Kiedyś sprzymierzeni, Hadi i al-Zubaidi podzielili się, ale obaj pozostają kluczowymi członkami organizowanej przez Saudyjczyków koalicji przeciw Huthim.

Zaangażować ich

Sawsan al-Refaei, działaczka na rzecz praw kobiet z północnego Jemenu chwali wysiłki pokojowe w Szwecji z tego tygodnia [grudnia], ale mówi, że reakcja powinna być wstrzemięźliwa „ponieważ jedni Jemeńczycy triumfują, a inni czują się pozostawieni w tyle”. „Uścisk dłoni w Szwecji nic nie znaczy jeśli potężne grupy w terenie słusznie destabilizują porozumienie twierdząc, że nie są jego częścią i nie są za nie odpowiedzialne” – al-Refaei powiedziała MEE z Ottawy w Kanadzie – „Griffiths nie jest teraz pod tak dużą presją, może zwrócić się do południowców, grup kobiecych, społeczeństwa obywatelskiego, plemion, ugrupowań zbrojnych i poprosić ich o wsparcie w kwestii politycznej. Zaangażować ich i uczynić odpowiedzialnymi”

Feierstein, były ambasador USA  pozostaje ostrożny. Powiedział MEE, że poprzednie rundy rozmów o podziale Jemenu pokazały bardzo rozbieżne poglądy ludzi w całym kraju – „Nie ma powodu by wierzyć, że jeśli Jemen znów będzie podzielony, rozpadnie się tylko na dwie części. Między południowcami są różne poglądy na temat dalszej drogi. Może się rozpaść na trzy, cztery albo pięć [części] a to nie będzie dobre dla nikogo”.

middleeasteye.net/kresy.pl

Tłumaczenie: Karol Kaźmierczak

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply