Mobilizacja uliczna przeciwników rządzącego Białorusią Aleksandra Łukaszenki osiąga rozmiary najbardziej masowe od lat 90 XX wieku. Obejmuje ona także miejscowych Polaków. Zapytaliśmy wychowanego w Lidzie działacza kresowego Mirosława Kapcewicza, dlaczego tak się dzieje.

Kresy.pl: Dlaczego pana zdaniem na wiecu Swietłany Tichanowskiej w Lidzie, na wiecu politycznym pojawiły się biało-czerwone flagi?

Mirosław Kapcewicz: Jest to związane z tym, że od lat 90 na Białorusi nie było tak dużego zainteresowania polityką ze strony społeczeństwa. Tysiące ludzi zbierają się we wszystkich miastach, żeby spotkać się i posłuchać Swietłanę Tichanowską, która stała się symbolem walki z opresyjnym reżimem. Można powiedzieć, że jest to swojego rodzaju pozytywny trend ostatnich tygodni, kiedy Białorusini łamią wszelkie stereotypy o sobie, jako o narodzie obojętnym i niedojrzałym politycznie. Polacy z Białorusi jako mniejszość narodowa, która jest dyskryminowana we własnym państwie już od 26 lat, też pragną pozytywnych zmian i nie mogą być obojętni wobec zaistniałej sytuacji. Z drugiej strony jest to wymowny gest do przedstawicieli opozycji – “jesteśmy Polakami, jesteśmy u siebie i mamy swoje prawa”.

Pamięta pan inne takie przypadki aktywności typowo politycznej pod biało-czerwoną flagą na Białorusi?

Nie przypominam sobie czegoś takiego. Ostatnia uliczna aktywność białoruskich Polaków była związana z ingerencją państwa białoruskiego w wewnętrzne sprawy Związku Polaków na Białorusi w 2005 roku, kiedy władze delegalizowały niezależny ZPB. Wówczas były uliczne protesty z udziałem miejscowych Polaków, które przyciągnęły uwagę mediów i społeczeństwa na Białorusi i w Polsce.

Czy Swietłana Cichanowska daje szanse na poszanowanie praw i zaspokojenie potrzeb mniejszości polskiej na Białorusi? Jak do tej pory nic nie mówiła o tych sprawach.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Rzeczywiście opozycyjni kandydaci nie poruszają tego wątku, ale nie można od razu zakładać, iż mają negatywne intencje. W mojej opinii przyczyn obecnej sytuacji jest kilka. Przede wszystkim brak wiedzy na temat sytuacji Polaków na Białorusi ze strony kandydatów. O naszych problemach i potrzebach nie piszą rzecz jasna media państwowe, rzadko też o nas wspominają media niezależne. Nie mamy, w odróżnieniu od Polaków na Litwie, własnych wpływowych i rozwiniętych mediów, które mogłyby donieść do szerokich mas te sprawy, które nas interesują. Nie mamy aż tylu swoich aktywistów społecznych i politycznych ilu ma białoruska opozycja, która głośno mówi o swoich potrzebach i potrafi zainteresować i zwrócić uwagę społeczeństwa na siebie. Powinniśmy częściej wychodzić z różnego rodzaju inicjatywami, żeby politycy i mieszkańcy Białorusi uświadomili sobie, że Polacy mieszkają wśród nich.

Czy jednak nie obawia się pan, że także wśród kandydatów opozycyjnych jest mało zrozumienia dla tych praw i tych potrzeb? Piszę o tym nawiązując do stanowiska Walerija Cepkały w sprawie polskich szkół na Białorusi.

Dopóki nie poznamy oficjalnego stanowiska kandydatów, dopóty możemy tylko domniemywać. Pytanie grodzieńskiego dziennikarza do Cepkały i jego klarowna odpowiedź dała do zrozumienia Polakom, że nie każdy opozycyjny kandydat będzie naszym sojusznikiem. Dlatego jako działacze Fundacji Młode Kresy nagraliśmy apel do kandydatów na prezydenta Białorusi, gdzie zadaliśmy kilka pytań, które naszym zdaniem najbardziej interesują Polaków na Białorusi. Na Instagramie i Youtubie apel obejrzało około czterech tysięcy osób. Odpowiedzi od sztabów kandydatów niestety jeszcze nie uzyskaliśmy.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Rozmawiał: Karol Kaźmierczak

Czytaj także: Polskie flagi na wiecu opozycyjnej kandydatki w Lidzie [+VIDEO/+FOTO]

Jak białoruskie służby osaczają polskiego działacza kresowego

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jazmig
    jazmig :

    Ja pamiętam jak traktowali Polaków, gdy prezydentem był Szuszkiewicz i zapewniam, że traktował polską mniejszość o wiele gorzej niż Łukaszenka, a władze Polski tolerowały to tak samo, jak tolerują prześladowania Polaków na Litwie i Ukrainie.

    Łukaszenka początkowo dobrze traktował Polaków, nawet wyremontował obiekty związane z Piłsudskim, ale Polska nasłała tam agenturę z niejaką Borys na czele, doszło w efekcie do rozpadu związku Polaków na Białorusi. Mniejszość Łukaszenka zdelegalizował, a większość funkcjonowała. Wywiad zapewne prowadzono z nielegalną mniejszością, która nie ma mandatu Polaków w tym kraju.