Netanjahu pod naciskiem ortodoksów

Wielu komentatorów spekuluje, czy nagonka na Polskę ze strony Izraela ma związek z bardzo prawdopodobnymi wyborami parlamentarnymi w tym kraju. Pewne poszlaki z pewnością mogą na to wskazywać, tym niemniej niezaprzeczalnym jest fakt, że izraelski premier Benjamin Netanjahu ma problem z utrzymaniem swojego rządu w ryzach z powodu coraz większego nacisku żydowskich ortodoksów.

Burzę na temat polskiej nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej wywołał w Izraelu były minister Jair Lapid, lider opozycyjnego ugrupowania „Jest Przyszłość”, które w ostatnich sondażach prześciga dominujący od kilkunastu lat prawicowy Likud. Tak duży wzrost popularności partii, która trzy lata temu po gwałtownym spadku poparcia nie zdecydowała się wejść do kolejnego rządu Netanjahu, jest spowodowany niestabilnością koalicji rządowej. Ale nie byłby możliwy także bez radykalizacji przekazu ugrupowania.

Lider „Jest Przyszłość” od paru miesięcy oskarża więc izraelskiego premiera o nienależytą ochronę bezpieczeństwa izraelskich obywateli. Między innymi z powodu niezablokowania przez niego umowy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Arabią Saudyjską, która przewiduje sprzedaż nowoczesnej broni Saudyjczykom, uważanym przez Lapida za ogromne zagrożenie dla państwa Izrael. Tym samym „Jest Przyszłość” stała się radykalniejsza od Likudu w podejściu do świata islamskiego, bo dąży również do konfrontacji z Turcją poprzez wsparcie dla Kurdów i uznanie ludobójstwa Ormian. Podczas gdy partia Netanjahu nawet podczas dyplomatycznych kryzysów nie zamyka drzwi dla ocieplenia stosunków z Ankarą.

Zobacz także: Ambasador Izraela o swojej wypowiedzi: to była decyzja Netanjahu

Wizerunek ugrupowania dbającego o bezpieczeństwo Izraela wzmocnił w ostatnim czasie transfer byłego wiceszefa Mossadu, Ram Ben Baraka, który zapisał się do partii Lapida oficjalnie właśnie z powodu chęci wykorzystania swojego doświadczenia do lepszej ochrony Izraela przed ewentualnymi zagrożeniami. Jednocześnie dawny funkcjonariusz służb ceni „Jest Przyszłość” za bycie jednocześnie ruchem syjonistycznym, jak i wyznającym zasady świeckości i równości wszystkich ludzi.

Handlowa sobota

Partia głównego krytyka nowelizacji polskiej ustawy o IPN jest bowiem oficjalnie ruchem centrowym, sprzeciwiającym się religijnej ingerencji w izraelskie prawo, co niesie ze sobą zarówno korzystne, jak i negatywne skutki dla rządzącej partii. Netanjahu mimo mocno syjonistycznej retoryki Lapida nie musi obawiać się bowiem odpływu religijnego elektoratu, ale jednocześnie może mieć problem z utrzymaniem przy sobie bardziej centrowych wyborców, niezadowolonych z ulegania przez rząd naciskom ortodoksyjnych partii religijnych.

„Jest Przyszłość” znajduje się pod stałym ostrzałem ortodoksyjnych Żydów, którzy niedawno proponowali nawet odpowiednie zmiany w prawie, wymierzone właśnie w samego Lapida. Ugrupowanie Zjednoczony Judaizm Tory chciało bowiem, żeby szefem izraelskiego rządu mogła być tylko osoba z wyższym wykształceniem i odbytą służbą wojskową. Chociaż jeszcze niedawno radykałowie akceptowali głównie studiowanie w jesziwach, czyli talmudycznych szkołach wyższych, a część z nich krytycznie odnosi się do samego przystępowania do armii. Lider „Jest Przyszłość” spełnia przy tym tylko wojskowe kryterium, ponieważ pracował jako redaktor w wojskowej gazecie, ale nie może pochwalić się żadnym stopniem naukowym.

Lapid z powodu ideowego charakteru swojej partii nie zabiega zresztą o poklask ortodoksów, dlatego w ostatnim czasie poparł choćby ideę zmian w prawie zezwalających na handel w szabas. Parlamentarzysta Knesetu uczestniczył w demonstracji w tej sprawie, która kilkanaście dni temu odbyła się w mieście Aszod i z pozycji sekularystycznych potępił władze miasta wykorzystujące możliwości zakazania handlu w sobotę. Takie prawo daje samorządowcom uchwalona na początku stycznia ustawa, którą przeforsowali właśnie przedstawiciele partii religijnych.

Poza Lapidem zawziętym krytykiem nowego prawa jest minister obrony narodowej Awigdor Lieberman, pełniący jednocześnie funkcję przewodniczącego prawicowej, lecz nie religijnej, partii Izrael Nasz Dom, grupującej w swoich szeregach przede wszystkim Żydów pochodzących ze Związku Radzieckiego. Lieberman w ubiegłą sobotę udał się więc do Aszod, gdzie odwiedził otwarte niezgodnie z lokalnym prawem stoiska izraelskich handlowców, co ortodoksyjnie ugrupowania uznały za ordynarną manifestację pogardy dla ustawy o zakazie handlu.

Zobacz także: Putin spotkał się z Netanjahu w Moskwie

W tej kwestii niejednoznaczne jest stanowisko samego Likudu. Część jego parlamentarzystów zagłosowała za zakazem handlu w szabat z przekonania, natomiast sam Netanjahu nie ukrywał, że jest to cena jaką musi ponieść dla uratowania koalicji rządowej. Może ona się jednak i tak rozpaść, ponieważ weekendowe zachowanie Awigdora Liebermana spowodowało, że koalicyjne ugrupowania Zjednoczony Judaizm Tory i partia Szas domagają się od premiera „zdecydowanej interwencji” w jego sprawie. Jeśli więc Netanjahu ukarze szefa resortu obrony zamknie sobie drogę do utrzymania i tak topniejącego elektoratu centrowego, a jeśli tego nie zrobi może zrazić do siebie religijnych wyborców.

Ortodoksi kontra wojsko

Wiadomo jedynie, że na Likud i jego koalicjantów głosu nie oddadzą najbardziej ortodoksyjnie grupy żydowskie, uważające nawet wspomniane już dwie partie religijne za zbyt spolegliwe wobec świeckiego systemu. Od wielu miesięcy co jakiś czas na ulicach Jerozolimy dochodzi do starć między ortodoksami oraz izraelskimi żołnierzami i policjantami. Powodem protestów najbardziej religijnych Żydów jest ich sprzeciw nie tylko wobec służby wojskowej, z której są w większości przypadków zwolnieni, ale nawet wobec samej rejestracji młodych obywateli Izraela przez komisje wojskowe.

Do kolejnego zaognienia sytuacji doprowadził Lieberman, który zakazał uczestniczenia w uroczystościach Izraelskich Sił Obronnych (IDF) rabinom reprezentującym sefardyjskich Żydów, ponieważ mają oni wypowiadać się krytycznie o izraelskim wojsku. Wszystko z powodu kilku komentarzy ze strony czołowych rabinów tego nurtu, którzy sprzeciwiali się coraz większej roli kobiet w armii, a także wezwali Netanjahu do dymisji szefa sztabu generalnego IDF mającego ulegać „szalonej feministycznej ideologii”. Izraelski premier skrytykował jednak słowa ortodoksów i wyraził dumę z powodu nominowania pierwszej w historii kobiety na dowódcę eskadry sił powietrznych.

Debata polityczna w Izraelu przed bardzo prawdopodobnymi wyborami parlamentarnymi się zaostrza, stąd nietrudno przewidzieć, iż obecne polsko-izraelskie napięcia mogą być nie tylko wykorzystane do bieżącej walki politycznej, ale wręcz w tym celu rozbudzane. W Izraelu ze świecą jednak szukać przychylnych Polsce środowisk politycznych…

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply