Grecja: Wyrok sądu dobija Złoty Świt

Kilka lat temu greccy narodowi radykałowie wręcz nie schodzili z pierwszych stron gazet. Od dłuższego czasu rosnące poparcie dla Złotego Świtu to już jedynie wspomnienie. Partia nie wchodząc w ubiegłym roku do parlamentu znalazła się na politycznym marginesie, a uznanie jej za organizację przestępczą było jedynie zwieńczeniem wielu procesów rozkładowych.

W środę pod Sądem Apelacyjnym w Atenach zgromadziły się tłumy zwolenników skrajnej lewicy. Wyczekiwali na decyzję sądu w sprawie prokuratorskich oskarżeń, które ciążyły na nacjonalistach od blisko siedmiu lat. W 2013 roku dziewiętnastu liderów Złotego Świtu, zasiadających już wówczas od roku w parlamencie, zostało aresztowanych w sprawie kierowania zorganizowaną grupą przestępczą.

Zarzuty były przede wszystkim następstwem śmierci lewicowego rapera i działacza związkowego, Pawlosa Fissasa. Miał on zostać zamordowany podczas akcji z udziałem narodowo-radykalnych aktywistów we wrześniu 2013 roku. Według śledczych pozostawali oni w stałym kontakcie z liderami partii, stąd można było postawić im wspomniane zarzuty. Dodatkowo politycy zostali oskarżeni o szereg innych przewin, związanych głównie z atakami na przebywających w Grecji imigrantów.

Pamiętne sukcesy

Siedem lat temu nacjonaliści znajdowali się u szczytu popularności. Nieco ponad rok wcześniej ugrupowaniu funkcjonującemu oficjalnie od 1993 roku udało się wejść do greckiego parlamentu. Na scenie politycznej zastąpili dużo bardziej umiarkowane Ludowe Zgromadzenie Prawosławne. Poparcie dla radykałów nie powinno szczególnie dziwić. Grecja do dziś znajduje się zresztą w tragicznej sytuacji ekonomicznej, co jest również paliwem dla radykalnej lewicy.

W porównaniu do innych ruchów nacjonalistycznych w Europie, zdobycie miejsc w parlamencie nie oznaczało przejścia na bardziej umiarkowane pozycje. Wręcz przeciwnie. Złoty Świt nie schodził ze wspomnianych już pierwszych stron gazet, bo poza siłą argumentów ochoczo używał też argumentu siły. Stąd liczne doniesienia o niszczeniu na bazarach straganów należących do imigrantów, czy też o starciach ze skrajną lewicą i anarchistami. Dodatkowo o związki z nacjonalistami oskarżana była grecka policja.

Rozwoju partii nie powstrzymało nawet wspomniane aresztowanie jego parlamentarzystów przed siedmioma laty. Co więcej, prowadząc kampanię z aresztu domowego udało im się w styczniu 2015 roku zostać trzecią siłą polityczną Grecji. W międzyczasie radykałowie mimo ciągłych ataków ze strony nieprzychylnych im mediów dostali się też do Parlamentu Europejskiego. Dobra passa skończyła się dopiero w ubiegłym roku.

Poza parlamentem

Lipiec 2019 roku położył kres obecności nacjonalistów w greckim parlamencie. Ugrupowanie zdobyło zaledwie 2,93 proc. głosów, choć należy wspomnieć, że do przekroczenia 3 proc. progu wyborczego zabrakło mu jedynie poparcia kilku tysięcy Greków. Wyborcza porażka dosyć szybko spowodowała dekompozycję partii. Już dwa miesiące po niej ugrupowanie musiało opuścić swoje biuro w centrum Aten. To był poważny cios dla szefa Złotego Świtu, Nikolaosa Michaloliakosa, bo wyborcze sukcesy ugrupowania zaczęły się od wybrania go przed dekadą do rady miasta.

Z pewnością jednym z elementów decydujących o ubiegłorocznej porażce Złotego Świtu było przejęcie jego haseł przez Nową Demokrację. Konserwatyści w ostatnich latach zaczęli przywiązywać dużą wagę do walki z imigracją, stąd w porównaniu do lewicowej Syrizy obiecywali powstrzymanie naporu przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki na greckie terytorium. Centroprawicowy premier Kiriakos Mitsotakis co prawda nie zrealizował jeszcze w pełni swoich obietnic, ale w porównaniu do swojego poprzednika Aleksisa Ciprasa nie pozwala imigrantom na swobodne przemieszczanie się po całym kraju.

Ponadto należy jednoznacznie podkreślić, że Złoty Świt nigdy nie był ruchem masowym. Poparcie na poziomie 7 proc. okazało się pułapem nie do przejścia dla nacjonalistów. Tak naprawdę korzystali oni na ogólnym rozczarowaniu Greków całą klasą polityczną. Ubiegłoroczna wygrana Nowej Demokracji pokazała jednak, że stronnictwa kwestionujące dotychczasowy system także tracą poparcie. Wszak podczas swoich rządów Syriza przemieniła się z komunizującej lewicy w umiarkowaną socjaldemokrację, natomiast wspólne rządy z partią Ciprasa pogrążyły narodowo-konserwatywnych eurosceptyków z ugrupowania Niezależnych Greków.

Nie można zresztą nie wspomnieć o powstaniu w ostatnich latach innych formacji, które odwoływały się do nieco bardziej umiarkowanych idei narodowych. Wpierw konkurencję dla Złotego Świtu stanowili właśnie Niezależni Grecy, natomiast w ubiegłym roku widoczny był przepływ elektoratu radykałów do Greckiego Rozwiązania. Ta ostatnia partia jest zresztą również zwalczana przez media jako „skrajnie prawicowa”.

W rozsypce

Wyborcza porażka wraz z procesem liderów Złotego Świtu przyczyniły się do powolnego rozkładu nacjonalistów. Pierwszym sygnałem, że nie jest najlepiej były zeznania części byłych działaczy partii. Zaczęli oni współpracować z wymiarem sprawiedliwości, dlatego dostarczali mediom wielu sensacji. Nie wnikając w prawdziwość ich zeznań należy podkreślić, że część doniesień mogła nie podobać się nawet radykalnie prawicowemu elektoratowi. Chodzi tutaj głównie o wewnętrzną organizację na wzór masonerii, czy też tajne obozy szkoleniowe dla członków ugrupowania.

Od wyborczej porażki Złoty Świt przeżył już kilka rozłamów. Najpierw pożegnali się z nim obaj wybrani w maju ubiegłego roku europosłowie: Athanasios Konstantinou i Janis Lagos. Krytykowali oni nie tyle kierownictwo nacjonalistów, co jego ostatnie posunięcia polityczne. Odejście Lagosa nie uchroniło go przed wyrokiem sądu. Został uznany za jedną z osób winnych kierowania grupą przestępczą, bo to on miał odpowiadać za organizację ulicznych akcji Złotego Świtu. Lagos wraz z kilkoma innymi politykami założył nowe ugrupowanie o nazwie Narodowa Świadomość Ludowa.

Największym ciosem dla narodowych radykałów było jednak odejście Iliasa Kasidiarisa. Rzecznik partii był jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Michaloliakosa, ale po ubiegłorocznych wyborach domagał się jego ustąpienia z funkcji przewodniczącego. Kasidiaris domagał się też potępienia „nazizmu, faszyzmu i innych nie-greckich ideologii” przez Michaloliakosa. Założyciel Złotego Świtu nie zamierzał jednak porzucić swojego stanowiska, stąd były rzecznik nacjonalistów założył własną formację Grecy dla Ojczyzny. Nowa partia odżegnuje się od radykalizmu, odwołując się do idei przyświecających umiarkowanym europejskim partiom narodowym.

Złoty Świt starał się utrzymywać mobilizację swoich członków, którzy nie zdecydowali się na dołączenie do nowych ugrupowań. Niedawno ponownie zorganizowano jedno z najważniejszych wydarzeń w swoim kalendarzu, gromadząc kilkaset osób na obchodach rocznicy bitwy pod Termpolilami. Delegalizacja narodowych radykałów, pomimo ich buńczucznych zapowiedzi, zapewne oznacza jednak zwinięcie charakterystycznych sztandarów ze znakiem meandra.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply