Etniczna mina pod Związkiem Radzieckim – źródła wojny w Górskim Karabachu

Popularyzacja geopolityki przerodziła się już w swoisty geopolityzm wykrzywiający perspektywę wielu Polakom. Zamiast ułatwiać, podejście geopolityczne utrudnia im zrozumienie stosunków międzynarodowych. Jaskrawym przykładem są komentarze towarzyszące zbrojnej eskalacji w Arcachu, zwanym popularnie Górskim Karabachem. By zrozumieć jego charakter trzeba dokopać się do korzeni obecnej wojny tkwiących w czasach rozkładu Związku Radzieckiego.

Po pierwsze zauważyć należy, że szerokie rzesze polskiego komentariatu zaczęły pisać o tym konflikcie niemal w kategoriach odkrycia, choć konflikt w Arcachu nigdy się nie zakończył. Od podpisania porozumień rozejmowych konflikt ten nigdy nie został nawet realnie zamrożony. Strzały na linii faktycznego, karabaskiego frontu rozlegały się nieustannie od trzech dekad, co kilka lat doprowadzając do eskalacji, w której do walki angażowane były całe oddziały. Faktem jest, że walki z jakimi mamy do czynienia od 27 września są najpoważniejszą taką eskalacją od rozejmu z 1994 r. Tłumaczenie ich jednak jako proxy war, jako przejaw mocarstwowej rywalizacji Rosji i Turcji, rozgrywających Azerbejdżanami i Ormianami swoje imperialne gry, jest nieporozumieniem. Nie, Azerbejdżanie i Ormianie nie są w tym przypadku po prostu pionkami Ankary i Moskwy. To jest ich własny konflikt o to co najważniejsze dla każdego narodu: o ziemię, o ludzi, o tożsamość. Aby dobrze zrozumieć wewnętrzne źródła tego konfliktu warto szczegółowo prześledzić jego ponowny, dość nieoczkiwany dla świata zachodniego wybuch u schyłku istnienia Związku Radzieckiego. Ukazuje on, że było dokładnie odwrotnie niż chcą tego spiskolodzy. Konflikt miał źródła lokalne, została wywołany przez wydawałoby się małych i słabych, a wstrząsnął globalnym supermocarstwem przyczyniając się do jego upadku.

Od ormiańskich feudałów do turkijskiego chanatu

Historia obszaru który dla Azerbejdżan jest Górskim Karabachem (i która to nazwa upowszechniła się poprzez nomenklaturę radziecką), a który dla Ormian jest Arcachem, jest skomplikowana, tak jak historia całego regionu. Regionu przypominającego górski labirynt z wąskim pasażem ciągnącym się między łańcuchami Wielkiego i Małego Kaukazu, od Morza Czarnego do Kaspijskiego, ustanawiającym szeroki pas przejściowy między Europą i Azją. Tak ukształtowany teren tworzył korytarz, w którym spotykały się różne etnosy z przeciwnych i odmiennych stron świata, nie stając się prostym tyglem, w którym by się one mieszały. Wprost przeciwnie, jak wszystkie obszary górskie na świecie sprzyjał on raczej fragmentaryzacji i okopywaniu się wspólnot etnicznych w ich geograficznych bastionach, stąd też czym bardziej wysokogórski Kaukaz, tym większa mnogość coraz to mniejszych narodów czy grup etnicznych.

Poprzez transkaukaski wąwóz, region rozwija się w nadmorską, rozszerzającą się na południowy-wschód Równinę Kurańską, która przez swoje ukształtowanie stanowi wręcz zaproszenie dla przybyszów z tego kierunku. W średniowieczu stała się bramą również dla ludów tureckich, przodków współczesnych Azerbejdżan. Ormianie, jeden z najstarszych narodów świata, byli w Arcachu już w starożytności, w czasach świetności pierwszego ormiańskiego państwa. W międzyczasie istniało na obszarze obecnego Azerbejdżanu państwo odnotowywane w źródłach grecko-rzymskich jako Albania, które okresowo kontrolowało również obszar, jaki stał się późniejszym Górskim Karabachem. Choć starożytna Albania była zamieszkiwana przez ludy kaukaskie, nie tureckie, nie przeszkadza to Azerbejdżanom powoływać się na dziedziczenie po niej.

Podział królestwa Armenii zwanej Wielką, między imperium bizantyjskie i perskie był zwiastunem historii tego regionu, w którym zamieszkujące go ludy zmuszone były do lawirowania między spotykającymi się w nim wpływami wielkich mocarstw. Niemniej Ormianie okresami czynili to dość skutecznie budując całkiem podmiotowe, zapewniające rozwój kulturalny i materialny królestwa w X i XI wieku, zresztą nie tylko na Kaukazie ale i w Cylicji. Sam Górski Karabach był wówczas Księstwem Chaczenu w którym ormiańscy feudałowie utrzymywali władzę jeszcze po upadku scentralizowanego królestwa, do XVIII wieku. Niemniej w epoce nowożytnej, ludy kaukaskie stopniowo były podporządkowywane przez obce potęgi. Obszar Arcachu stał się częścią safawidzkiej Persji właśnie w wieku XVI. W ramach muzułmańskiej monarchii nasiliło się osadnictwo i awans społeczny ludności turkmeńskiej. W celu osłabienia związków Górskiego Karabachu z resztą historycznych ziem ormiańskich, perskie władze zasiedliły obszar Zangezuru (obecna południowa Armenia) Kurdami. Kres władzy ormiańskich feudałów położyło powstanie w 1748 r. silnego, wasalnego wobec Persów Chanatu Karabaskiego z centrum w Szuszy. Jego panowanie oznaczało nasilone zmiany struktury etnicznej.

Panowanie Moskwy

W trakcie wojny lat 1804-1813 obszar zajęła Rosja. Moskwa prowadziła z kolei politykę raczej przyjazną Ormianom, która powodowała napływ rodzin ormiańskich do Górskiego Karabachu i odbudowę potencjału demograficznego tego etnosu w tym regionie. Niemniej panowanie carów, które łączyło się przecież na południowym Kaukazie z peryferyjną modernizacją, uprzemysłowieniem i urbanizacją, prowadziło do mieszania się narodowości. Według spisu rosyjskiego z 1897 r. w guberni jelizawietpolskiej, której mniejszą częścią był Górski Karabach Azerowie stanowili 60,8 proc. mieszkańców natomiast Ormianie 33,3 proc. Jednak z innych źródeł epoki wiemy, że w samym Arcachu ludność ormiańska utrzymała przewagę.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Przełom XIX i XX wieku był także okresem konsolidacji narodowej i mobilizacji społeczno-politycznej narodowości Cesarstwa Rosyjskiego. Do pierwszych krwawych, masowych starć między Ormianami i Azerami doszło przy okazji rewolucji lat 1905-1906. W karabaskiej Szuszy zginęło w nich ponad 300 osób. Konflikt rozwinął się na pełną skalę po upadku caratu i pogrążeniu się dawnego Cesarstwa Rosyjskiego w wojnie domowej między bolszewikami i białymi. Proklamowanie niepodległej Demokratycznej Republiki Azerbejdżanu roszczącej sobie prawa i do Arcachu stało się detonatorem konfliktu. Starcia społeczne i wzajemne pogromy przetoczyły się przez cały obszar obecnego Azerbejdżanu, literacko zostały uchwycone przez Stefana Żeromskiego w “Przedwiośniu”. Miejscowi Ormianie powołali swoje organy władzy jednak skapitulowali wobec wtargnięcia wspierającej Azerbejdżan armii tureckiej. Roszczenia Azerbejdżanu poparli także okupujący w 1919 r. południowy Kaukaz Brytyjczycy, którzy zresztą chcieli mu oddać także Zangezur. Powstała w 1918 niepodległa Demokratyczna Republika Armenii natychmiast podjęła walkę o Arcach jednak nie wystarczyło jej sił. W wyniku militarnej porażki Erywań uznał przynależność regionu do Azerbejdżanu, jednak on sam zderzył się z kolei z decyzją Ligi Narodów, która tej przynależności nie zatwierdziła oznajmiając, że Górski Karabach jest obszarem spornym i problemem do dalszego rozwiązania. Baku zgodziło się z takim postawieniem sprawy. W 1919 r. miejscowi Ormianie wywołali powstanie, krwawo tłumione przez oddziały azerbejdzańskie, choć opór tlił się jeszcze w 1920 r.,  kiedy to i Armenię i Azerbejdżan włączyli w skład swojego państwa bolszewicy.

To właśnie decyzje podejmowane przez władze bolszewickie stworzyły ramy obecnej formy konfliktu azerbejdżańsko-ormiańskiego. W lipcu 1921 r. Biuro Kaukaskie Komitetu Centralnego Rosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) zadecydowało o włączeniu Górskiego Karabachu w skład Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Jednak już miesiąc później Plenum tego biura KC RKP(b) podjęło decyzję odmienną – z woli bolszewików region miał przypaść Azerskiej SRR z zastrzeżeniem przyznania mu autonomii w ramach republiki. Na taką decyzję mogły składać się względy ideologiczne. Dla bolszewików jako marksistów ważniejsze od względów etniczno-kulturowych był parametry ekonomiczne i uważali oni górski region za związany z gospodarką nizinnego Azerbejdżanu. Jednak wielu badaczy wskazuje, że decyzja o przekazaniu Górskiego Karabachu republice azerskiej została podjęta akurat w momencie gdy Moskwa zabiegała o przyjazne relacje w kemalistowską Turcja. Turcy zaś otwarcie taki postulat w sprawie Górskiego Karabachu wyrażali. W dodatku utworzenie tego rodzaju układu ułatwiało Moskwie kontrolowania obu republik.

Na prawach radzieckiej autonomii

W ten sposób karabascy Ormianie otrzymali swój podmiot administracyjny ale niemal najniższego możliwego rzędu, poniżej republiki związkowej i republiki autonomicznej, słabszą formą były już tylko okręgi narodowościowe. Funkcjonował on przez cały okres radziecki, początkowo jako Autonomiczny Obwód Górskiego Karabachu (1923-1937), a potem już jako Górsko-Karabaski Obwód Autonomiczny (NKAO). Choć w ramach obwodu Ormianie generalnie obsadzali struktury administracyjne i partyjne, w szkołach nauczany był język ormiański, a w kioskach można było kupować ormiańskojęzyczne gazety, to jednak władze republiki robiły co mogły aby podważyć pozycje Ormian w regionie. Wyłączyły z jego składu zamieszkany w większości przez Ormian rejon szaumianowsski. W okresie powojennym władze NKAO skarżyły się również na pomijanie w planach inwestycyjnych władz republiki, co pogłębiało zacofanie i biedę w regionie, przyczyniając się do wyjazdów młodzieży. W NKAO nie było nie tylko ani jednego przedsiębiorstwa budowlanego i fabryki materiałów budowlanych, ale nawet ani jednego przemysłowego młyna. W końcu według miejscowych Ormian władze Azerbejdżańskiej SRR miały też utrudniać utrzymywanie kontaktów kulturalnych z republiką armeńską, nie dopuszczając na przykład do wizyt artystów z Erywania, czy zakłócając odbiór erywańskiego radia i telewizji. Władze prowadziły też politykę stymulowania imigracji Azerbejdżan z innych regionów republiki poprzez zasiedlanie nimi świeżo budowanych osiedli. Pełzająca polityka defaworyzacji i kolonizacji regionu przyniosła pewne efekty. W 1926 r. Ormianie stanowili 89,1 proc. ludności NKAO, a w 1989 r. już tylko 76,9 proc.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Tak długo jak żelazna ręka partii komunistycznej trzymała pokrywę na tym kotle, interesy i emocje bulgotały bez zbyt wielu zewnętrznych oznak. Choć czasem i tych nie brakowało. Już 1945 r. szef partii bolszewickiej w Armeńskiej SRR Grigor Arutunjan wnioskował do jej Komitetu Centralnego o przeniesienie NKAO w skład jego republiki. Tego rodzaju wnioski do kierownictwa partyjnego lub państwowego ponawiane były przez Erywań w latach 1965, 1967 i 1977. Moskwa za każdym razem odmawiała. Konflikt wykipiał wraz z pieriestrojką Michaiła Gorbaczowa, któremu zamarzyła się jakaś forma demokratyzacji radzieckiego socjalizmu. Jej elementem miała być polityka głasnostii – jawności, czyli poluzowania cenzury w celu zapewnienia jego reformatorskiej ekipie informacji zwrotnej od społeczeństwa na temat rzeczywistego stanu mechanizmów politycznych i ekonomicznych oraz sympatii mas. Zamiast debaty publicznej o reformie socjalizmu strategia Gorbaczowa doprowadziła do wylania się narodowych żalów za historyczne krzywdy doznane od komunistycznego imperium bądź sąsiednich narodowości, a w końcu wysunięcia przez obywateli postulatów upodmiotowienia nie w roli członków “społeczeństwa radzieckiego” ale jako poszczególnych wspólnot narodowych. W dodatku działacze komunistyczni różnych szczebli obserwując postępującą degradację radzieckiej gospodarki, rwące się powiązania ekonomiczne oraz dekompozycję władz centralnych ZSRR, uruchomioną przez reformatorski zapał Michaiła Siergiejewicza, sami zaczęli wchodzić w buty przywódców narodowych, szukając nowej, lepszej legitymacji dla utrzymania się u władzy. Południowy Kaukaz był pierwszym obszarem Związku Radzieckiego gdzie doszło do narodowej mobilizacji mas i elit.

Petycja jak referendum

Już w drugiej połowie 1987 r. w Górskim Karabachu wśród ludności ormiańskiej trwała kampania zbierania podpisów i wysyłania petycji do moskiewskiego centrum z prośbą o włączenie regionu w skład Armeńskiej SRR. Te społeczne działania były wspierane przez miejscową administrację obwodową. W planie minimum mieszkańcy Górskiego Karabachu żądali przynajmniej uruchomienia w regionie retransmisji erywańskiej telewizji i włączenia historii Armenii do programu nauczania w szkołach NKAO. Pod jedną z takich petycji zebrano 1987 r. 80 tys. spośród 145 tys. mieszkańców regionu. Były to podpisy przytłaczającej większości pełnoletnich mieszkańców regionu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Miejscowi Ormianie potraktowali tak udaną zbiórkę podpisów pod petycją niczym quasi-referendum. W zagęszczającej się atmosferze nawet takie zdarzenie, jak nominacja przez władze rejonu szamkirskiego (leżącego zresztą poza Górskim Karabachem) dyrektora kołchozu we wsi Czerdachly, wbrew woli jej ormiańskich mieszkańców, doprowadziło do protestu ulicznego, a w konsekwencji pałowania protestujących przez milicję. To zdetonowało z kolei protest w samym Erywaniu, gdzie także w 1987 r. powstał komitet “Karabach” skupiający początkowo głównie inteligencję. O ile jednak w armeńskiej republice działacze ci rychło znajdą się w opozycji do jej komunistycznych władz, o tyle w Górskim Karabachu działacze partyjni włączą się w ruch na rzecz jego przeniesienia w skład radzieckiej Armenii, oddolnie odwołując, rzecz do tej pory niespotykana, pierwszego sekretarza komitetu obwodowego partii, Borysa Keworkowa, lojalnego wobec Azerbejdżańskiej SRR. Jego następca Giernich Pogosjan w pełni popierał kurs na separację. Nowe kierownictwo partyjne nie miało już oporów, a organ prasowy komitetu obwodowego “Sowiecki Karabach”, także stał się trybuną tej idei. I w tym przypadku nie obeszło się jednak bez oddolnego buntu przeciw dotychczasowemu kierownictwu. Miało miejsce między innymi zamknięcie na klucz redaktora naczelnego gazety, który początkowo próbował blokować druk uchwały z wnioskiem o włączenie Górskiego Karabachu w skład republik armeńskiej. Kilka dni po tym incydencie doszło zresztą do zmiany i na tej posadzie. Idea odłączenia się od Azerbejdżanu połączyła w Archachu ormiańskich antykomunistów i komunistów.

Już w 1987 r. narasta fala bójek, wywierania presji na sąsiadów, migracji Ormian do NKAO i wyjazdów Azerbejdżan z autonomicznego obwodu. Władze próbowały na to reagować starymi metodami. 12 lutego 1988 w stolicy regionu Stepanakercie odbyło się w nocy z 12 ma 13 lutego 1988 r. posiedzenie komitetu obwodowego partii w którym wzięli również udział wiceszef partii w całej azerbejdżańskiej republice Wasilij Konowałow, oraz wiceszefowie republikańskiego MSW, KGB, prokuratury i Sądu Najwyższego. Początkowo zebranie szło w zgodzie ze scenariuszem, w ramach którego partyjni hierarchowie z Baku, a także wspominany już wcześniej Keworkow, ostro krytykowali ormiański “ekstremizm” i “separatyzm”. Niespodziewanie, nawet wobec tak groźnych gości członkowie komitetu obwodowego partii zaczęli występować przeciwko kierownictwu republikańskiemu oskarżając je o “azerbejdżanizację” Górskiego Karabachu i głośno wyrażając wszystkie żale miejscowych Ormian. Zebranie wymknęło się spod kontroli, a przedstawiciele republikańskiego kierownictwa po prostu czmychnęli z sali przed jego oficjalnym zakończeniem. Już następnego dnia, za zgodą władz miejskich, odbyła się w Stepanakercie manifestacja uliczna, na której powtórzono żądanie włączenia w skład Armeńskiej SRR. W mieście manifestowano w tej sprawie praktycznie codziennie aż do 2 marca. Jak wspomina jeden z delegatów KC KPZR, przebywający wówczas w Stepanakercie, protesty były na tyle dobrze zorganizowane, że w mieście zrezygnowano nawet w tych dniach z dystrybucji napojów spirytusowych. W tym czasie do pierwszych antyormiańskich protestów doszło z kolei w Baku. Uczestniczyli w nich głównie studenci i inteligenci.

Górski Karabach przejmuje inicjatywę

20 lutego rada obwodowa Górsko-Karabaskiego Obwodu Autonomicznego oficjalnie przegłosowała złożenie wniosku do władz obu republik związkowych, by przenieść region ze składu republiki azerbejdżańskiej w skład armeńskiej. W ślad za nią podobną uchwałę przyjęła wkrótce potem również rada zamieszkanego przez Ormian rejonu szaumianowskiego. Władze obwodu podjęły taką decyzję po serii tego rodzaju wniosków od rad rejonów wchodzących w skład NKAO. Uchwała została przyjęta mimo tego, że na posiedzeniu rady obwodowej pojawił się sam pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Azerbejdżanu Kiamran Bagirow, próbując ją zablokować. Mimo jego przemówienia uchwała przeszła w głosowaniu zbojkotowanym przez pozostających w mniejszości deputowanych narodowości azerbejdżańskiej. W uchwale napisano, że została podjęta na wniosek “ormiańskiego narodu Górskiego Karabachu”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Po uchwale agresja eksplodowała. 27 lutego w położonym niedaleko Baku Sumgaicie doszło do pogromu Ormian – zginęły 32 osoby. Do kolejnych doszło w stolicy Azerbejdżańskiej SRR i innych miejscowościach. Pobicia, niszczenie mienia, rabunki, a nawet zabójstwa – to obrazy, jakie zaczęły się wówczas pojawiać w azerbejdżańskich miastach. W Gandży miejscowi Ormianie przeciwstawili się wyposażonej w metalowe rury azerbejdżańskiej młodzieży. Bierność miejscowych organów ścigania oraz sposób prowadzenia śledztwa w sprawie pogromu w Sumgaicie utwierdziły Ormian w przekonaniu, że azerbejdżańska republika nie jest ich republiką i nie mogą liczyć na obronę ze strony jej władz. Centralne władze ZSRR próbowały ukryć skalę i etniczny charakter zbrodni, usiłując ująć ją w kategoriach ordynarnego bandytyzmu. Pierwszy wyrok dla sprawcy – 15 lat więzienia, tylko rozjuszył Ormian uznających go za zbyt niski. Wraz z rozwojem konfliktu sądy w Baku stawały się zresztą coraz bardziej wyrozumiałe. W jednym z procesów, który zakończył się wyrokiem wobec grupy “pogromszczyków” w październiku 1988 r., skazano ich na 2,5 roku więzienia w zawieszeniu.

Moskiewskie stowarzyszenie Memoriał twierdzi jednak, że do pierwszej strzelaniny doszło jeszcze 22 lutego w zamieszkanej w większości przez Ormian miejscowości Askeran, gdzie milicja i miejscowi zatrzymali pochód Azerbajdżan z sąsiadującego z NKAO Agdamu. Ci ostatni maszerowali na Stepanakert by “zaprowadzić porządek” w Górskim Karabachu. W wymianie ognia z milicją zginęło wówczas dwóch Azerbejdżan. Zdarzenia te wzmogły wrogość, wywołały falę aktów przemocy i zastraszania, migracje wewnątrz azerbejdżańskiej republiki i ujednolicanie etniczne poszczególnych obszarów w ich wyniku. Na jednym z protestów azerbejdżańskich studentów w Baku skandowano wówczas hasła o Azerbejdżanie wolnym “od Ormian, Rosjan i Żydów”. Zdarzały się nadal wypadki zabójstw i pogromy ormiańskich kwartałów w miastach połączone z rabunkami. Migracje następowały nawet w ramach NKAO bowiem ludność azerbejdżańska utrzymała się w dużej liczbie w Szuszy, historycznym centrum Górskiego Karabachu i w maju 1988 r. doprowadziła nawet do masowych wyjazdów 4 tys. Ormian z tego miasta. W tym samym miesiącu w Stepanakercie, w czasie jednego ze strajków doszło do konfliktu między robotnikami narodowości azerbejdżańskiej i ormiańskiej czego efektem stały się groźby pod adresem tych pierwszych i “rady” by jak najszybciej opuścili oni region. Co też zaczęło następować. W lipcu 1988 r. liczba azerbejdżańskich migrantów z Armeńskiej SRR sięgnęła już 20 tys. Z kolei z Azerbejdżańskiej SRR uciekło ponad 7 tys. Ormian. Te oficjalne radzieckie dane mogły być jednak zaniżone. Władze w Baku postanowiły wykorzystać potok azerbejdżańskich uchodźców z Armenii niczym broń, bowiem część z nich kierowały właśnie do Górskiego Karabachu, pragnąc zwiększyć tam proporcję ludności azerbejdżańskiej, co tylko zaogniało spór w regionie (wywołało to na przykład ciągnący się cztery tygodnie strajk w Stepanakercie we wrześniu-październiku 1988 r.).

Konflikt obejmuje obie republiki

Szybkość rozszerzenia się konfliktu ilustruje wyjazd 200 azerskich mieszkańców rejonu kafanskiego w Armeńskiej SRR, którzy już 27 lutego 1988 r. udali się pociągiem do republiki azerbejdżańskiej pod wpływem informacji od mieszkających tam krewnych o zamieszkach na tle etnicznym. Według raportów radzieckich organów bezpieczeństwa w rejonie kafanskim nie występowały wówczas jeszcze jakiekolwiek objawy tego rodzaju konfliktów. Sytuacja ta powtarzała się w ormiańskiej republice w kolejnych miejscowościach, szczególnie gdy zaczęło już dochodzić do aktów sekowania między sąsiadami, napadów, a nawet podpaleń domów. W efekcie od 1988 r. konflikt rozlał się już na obydwie republiki, schodząc na poziom konfliktów sąsiedzkich mobilizujących całe narody. Już wówczas zaczęły w obu republikach wyrastać, na razie dzikie, obozowiska uchodźców.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W stolicy Armeńskiej SRR Erywaniu w lutym 1988 r. trwały już kilkusettysięczne manifestacje z żądaniami włączenia spornego regionu. Wyłonił się z nich opozycyjny wobec komunistów komitet “Karabach”, który zaczął nadawać ton polityce w regionie. Podobną rolę odgrywał w samym Górskim Karabachu komitet “Krunk” (“Żuraw”).  Jednym z jego liderów był Robert Koczarian, późniejszy przywódca Republiki Górskiego Karabachu, a potem premier i prezydent Armenii. Według badacza historii konfliktu karabaskiego, Thomasa de Waala, “Krunk” może być uznany za pierwszy wpływowy etniczny ruch polityczny używający w ZSRR strategii strajków politycznych. Działał on mimo szybkiej, formalnej delegalizacji przez władze Azerbejdżańskiej SRR pod szyldem “Rady Dyrektorów”, sformowanej przez zarządzających państwowymi przedsiębiorstwami w regionie. W marcu uchwałę o woli przyłączenia się do NKAO podjęła rada sąsiedniego, zamieszkanego przez Ormian rejonu szaumianowskiego. Także w tym miesiącu uchwałę taką podjął obwodowy komitet partii komunistycznej w NKAO, w której zawnioskował do KC PZPR o włączenie obwodu do Armeńskiej SRR. W uchwale zawarto nawet uwagę o “błędach” władz sowieckich z lat 20 XX wieku w czasie przeprowadzania podziału administracyjnego Kaukazu Południowego, co było retoryką niespotykaną dotychczas u organów partyjnych tak niskiego szczebla.

Ponieważ wydarzenia w regionie były pierwszym tak ostrym przejawem konfliktu etnicznego w powojennym ZSRR, 22 marca uchwały w sprawie przestrzegania Konstytucji wydały prezydia parlamentów wszystkich republik związkowych, a dzień później działania “wszelkich samozwańczych tworów” skrytykowało Prezydium Rady Najwyższej ZSRR – formalnie kolegialna głowa państwa sowieckiego. 24 marca decyzję o “niedopuszczalności” zmiany granic republik podjęła radziecka Rada Ministrów. Zarówno rząd jak i KC KPZR postanowiły przeznaczyć na inwestycje w infrastrukturę publiczną i mieszkalną 400 mln rubli wychodząc z marksistowskiego założenia, że wszelkie konflikty społeczne mają tło ekonomiczno-socjalne. Tego rodzaju ujmowanie sprawy będzie nadal dominować w wystąpieniach przedstawicieli radzieckich władz centralnych co tylko pogłębi rozdźwięk między ich konstatacjami i działaniami, a rzeczywistymi przesłankami konfliktu i dążeniami obu grup narodowych, mających podłoże nacjonalistyczne. Centralna prasa radziecka będzie próbowała zdezawuować ruch karabskich Ormian, ukazując go jako machinację skorumpowanych działaczy regionalnego aparatu partyjnego.

Moskwa wchodzi do gry

Na lutową uchwałę rady obwodowej Górskiego Karabachu Moskwa zareagował wysłaniem trzech wysoko postawionych (członków-kandydatów Biura Politycznego) przedstawicieli KC KPZR do Baku, Erywania i Stepanakertu. W tym ostatnim zdecydowanie skrytykowali oni treść uchwały z postulatem włączenia Górskiego Karabachu do republiki armeńskiej. 22 lutego 1988 r. pierwszy sekretarz partii w Armeńskiej SRR Karen Demirczian jeszcze pozostawał lojalny wobec Moskwy, odrzucając ideę włączenia do niej spornego regionu w wystąpieniu telewizyjnym. To samo Gorbaczow powiedział armeńskim intelektualistom, których gościł w Moskwie 26 lutego. Do Erywania władze radzieckie wprowadziły siły wojskowe mające trzymać w ryzach masowy ruch społeczny dominujący już na ulicach armeńskiej stolicy. W lipcu łączna liczba oddziałów radzieckich w i wokół stolicy Armenii mogła sięgać 200 tys. żołnierzy. Wprowadzono godzinę policyjną. W czasie gdy komitet “Karabach” w Armenii przekształcił się w otwarcie opozycyjny Ormiański Ruch Ogólnonarodowych, w Azerbejdżanie powstał w sierpniu Ludowy Front Azerbejdżanu, który też będzie naciskał władze komunistyczne oskarżając je o bezczynność bądź nieudolność w kwestii Górskiego Karabachu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jednak już wkrótce także komuniści Armenii przeszli na pozycję poparcia dla idei jedności narodowo-terytorialnej wszystkich Ormian. Jeszcze w maju 1988 r. doszło do zmian na stanowiskach szefów partii, a więc faktycznych szefów republik armeńskiej i azerbejdżańskiej. Nowi pierwsi sekretarze coraz mniej oglądali się na Moskwę, a armeński – Suren Arutunjan przeszedł na pozycje poparcia dla władz NKAO. W tym czasie trwały już wielotysięczne protesty o nacjonalistycznym wydźwięku także w Baku. 15 czerwca 1988 Rada Najwyższa Armeńskiej SRR przegłosowała oficjalną zgodę na wejście Górskiego Karabachu w jej skład i skierowała stosowny wniosek do władz Azerbejdżańskiej SRR. Z kolei 17 czerwca Rada Najwyższa Azerbejdżańskiej SRR przyjęła uchwałę, w której podkreślono jednak, że sprawy Górskiego Karabachu “nie wchodzą w kompetencje Armeńskiej SRR” i przekazanie jej regionu jest “niemożliwe”. Doszło więc już do mobilizacji komunistycznych elit obu radzieckich republik przeciw sobie na platformach interesów narodowych. Moskwa znów zareagowała stanowczym “niet”. W czasie XIX konferencji Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, jaka odbyła się na przełomie czerwca i lipca 1988 r., Gorbaczow ponownie podkreślił zasadę nienaruszalności granic republik. 18 lipca 1988 Prezydium Rady Najwyższej ZSRR wydało postanowienie o nienaruszalności granic Azerbejdżańskiej SRR. Jednak o przekształceniu konfliktu społecznego w polityczny zadecydowali sami karabascy Ormianie. Jeszcze 12 lipca Rada Górsko-karabaskiego Obwodu Autonomicznego przyjęła uchwałę w o jednostronnym wyjściu tej jednostki ze składu Azerbejdżańskiej SRR i przekształceniu jej w Arcaski Ormiański Obwód Autonomiczny. Była to już otwarta secesja, którą Moskwa próbowała odwrócić, przysyłając do Stepanakertu członka Prezydium Rady Najwyższej ZSRR i KC KPZR Arkadija Wolskiego.

Rola opozycji

Górski Karabach działał już właściwie w warunkach oddolnie wymuszonego przez masy protestujących i strajkujących stanu wyjątkowego. Sytuację w regionie charakteryzowały niemal ciągłe strajki miejscowych przedsiębiorstw i to mimo wprowadzonych przez władze republiki obostrzeń w zakresie przeprowadzania zgromadzeń publicznych i protestów. Tłumy protestujących atakowały od czasu do czasu instytucje podlegające organom republiki doprowadzając do ewakuacji ich urzędników. Sprzyjało to zresztą zrywaniu kooperacyjnych więzi miejscowych przedsiębiorstw z tymi z pozostałego obszaru azerbejdżańskiej republiki. Charakterystyczne, że w październiku 1988 r. władze NKAO zadecydowały o budowie zakładu aluminium podporządkowanego strukturom Armeńskiej SRR co było poważnym naruszeniem kompetencji władz w Baku.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W Armeńskiej SRR strajki objęły nawet erywańskie lotnisko co poskutkowało desantem radzieckich żołnierzy i brutalnym rozbiciem przez nich protestu. I o ile Prokuratora Generalna ZSRR wszczęła postępowanie przeciw organizatorom strajku, o tyle prokuratura republikańska próbowała szukać odpowiedzialnych za śmierć jednego z pobitych strajkujących. Jesień 1988 r. to już niemal ciągłe protesty uliczne w Erywaniu, gromadzące po kilkaset tysięcy osób, strajki, do których doszła i głodówka studentów, i to mimo formalnego rozwiązania przez władze republikańskie komitetu “Karabach”. W manifestacjach w sprawie Arcachu zaczęli brać udział nawet członkowie republikańskiego Komitetu Centralnego partii komunistycznej. Od 17 listopada podobna sytuacja wytworzyła się w Baku, jednak tam działacze partyjni pozostawali dużo bardziej zdystansowani, stąd ruch protestacyjny domagający się już całkowitej likwidacji autonomii Górskiego Karabachu i ukarania szefów jego administracji został przejęty przez środowiska opozycyjne, z których narodzi się Ludowy Front Azerbejdżanu. Władz republikańskie zareagowały na wystąpienia wprowadzeniem w Baku stanu wyjątkowego. Podobnie stało się w Erywaniu gdzie przybył wspominany już sekretarz KC KPZR Wolski i przerwał posiedzenie republikańskiego parlamentu

We wrześniu 1988 zaczęły się próby izolowania Górskiego Karabachu od Armeńskiej SRR. I co ważne początkowo nie były to instytucjonalne działania władz Azerbejdżańskiej SRR lecz oddolny ruch Azerbejdżan regularnie zatrzymujący ruch na prowadzących do Erywania drogach i bijących pasażerów, lub obrzucających przejeżdżające samochody kamieniami. Blokowano też dowóz towarów do Armenii, w tym pociągi towarowe. Poskutkowało to znacznym zwiększeniem ruchu samolotów między Stepanakertem a Erywaniem. Odpowiedzią były kolejne ataki na azerbejdżańskich mieszkańców regionu, które doprowadziły w końcu do ewakuacji pod osłoną armii największego ich skupiska w mieście Szuszy w dniach 19-21 września. W listopadzie wzajemne pogromy, starcia – także z użyciem broni palnej czy tylko ostracyzm sąsiadów doprowadziły do migracji lokalnych w granicach republik i między nimi na skalę obejmującą już setki tysięcy ludzi. W Erywaniu z ziemią zrównano miejscowy meczet. Milicja, podporządkowana władzom republikańskim, pozostawała przeważnie bierna. Gdzieniegdzie interweniowały pododdziały Armii Radzieckiej z inicjatywy oficerów niskiego szczebla. Wśród żołnierzy, nie używających jeszcze generalnie broni palnej, także pojawiły się ofiary śmiertelne, manifestanci niszczyli transportery opancerzone.

Zarząd komisaryczny w Górskim Karabachu

Moskwa podjęła zdecydowane działania na początku roku 1989 r. zawieszając 12 stycznia władze regionalne NKAO i miejscowe struktury partii komunistycznej. Kontrolę nad Górskim Karabachem formalnie przejął złożony z urzędników z Moskwy Komitet Zarządzania Wyjątkowego pod przewodnictwem sekretarza KC KPZR Wolskiego, który otrzymał rozległe kompetencje formalne na zasadach stanu wyjątkowego. W Armeńskiej SRR aresztowano w tym czasie działaczy opozycyjnych w tym przyszłego prezydenta Armenii Lewona Ter-Petrosjana. W Górskim Karabachu mieszkańcy starli się w ulicznych bijatykach z żołnierzami Wojsk MSW ZSRR. W maju na północy regionu Ormianie założyli pierwsze oddziały ochotników uzbrojonych w broń palną. 16 sierpnia, wbrew stanowi wyjątkowemu panującemu w regionie, Ormianie z Górskiego Karabachu zorganizowali zjazd delegatów ludności, który wyłonił Radę Narodową, jaka miała stać się jej reprezentantem wobec narzuconych przez Moskwę władz. Rada ta wystosowała list do ONZ z prośbą o ochronę praw Ormian w Azerbejdżańskiej SRR. W odpowiedzi na problem z dostępem do NKAO władze Armeńskiej SRR uchwaliły formalną blokadę azerbejdżańskiej eksklawy Nachiczewańskiej Autonomicznej SRR.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

28 listopada 1989 r. był dniem jaskrawej porażki polityki Moskwy. Wobec bezskuteczności zarządu komisarycznego, Rada Najwyższa ZSRR zniosła władzę Komitetu Wolskiego nad NKAO przywracając pełnomocnictwa jego radzie obwodowej. Radziecki parlament zalecił też władzom republiki azerbejdżańskiej stworzenie w regionie nowej władzy wykonawczej w postaci “komitetu organizacyjnego”, w którym zostałby zagwarantowany parytet członków obydwu narodowości. Jednak reanimowana rada obwodowa nie miała zamiaru uznawać “komitetu organizacyjnego”, na którego czele stanął drugi sekretarza KC Komunistycznej Partii Azerbejdżanu Wiktor Polianiczko. Był to zresztą człowiek Moskwy do politycznych zadań specjalnych. Polianiczko w latach 1985-1988 był doradcą proradzieckich prezydentów Afganistanu Babraka Karmala i Mohammada Nadżibullaha w czasie interwencji wojskowej ZSRR w tym państwie.

W tym czasie struktury miejscowych Ormian wyłoniły swoje organy wykonawcze, w efekcie czego w Górskim Karabachu doszło do sytuacji dwuwładzy, w której obwodowi urzędnicy cieszyli się poparciem społecznym, a radziecki Komitet Organizacyjny egzekwował swoje postanowienia głównie ze wsparciem milicji, republikańskiego OMONu i Wojsk MSW ZSRR. Komitetu Organizacyjnego utworzonego na polecenie Moskwy nie zamierzała zresztą uznawać i Armeńska SRR. 1 grudnia jej parlament na wspólnym posiedzeniu z Radą Narodową Górskiego Karabachu, działającą przecież poza radzieckim porządkiem prawnym, podjął uchwałę o “zjednoczeniu Armeńskiej SRR i Górskiego Karabachu”, w której zapisano, że podjęto ją “opierając się na ogólnoludzkich zasadach samostanowienia narodów i odpowiadając na legalne dążenie do zjednoczenia dwóch siłą rozdzielonych części narodu ormiańskiego”. 7 grudnia odpowiedziało na nią Prezydium Rady Najwyższej Azerbejdżańskiej SRR uznając uchwałę parlamentu sąsiedniej republiki za niedopuszczalne mieszanie się w sprawy “suwerennego Azerbejdżanu”. 10 grudnia postanowienie “o niezgodności z Konstytucją ZSRR” uchwał Rady Najwyższej Armeńskiej SRR wydało z kolei Prezydium Rady Najwyższej ZSRR czyli formalne ciało kolegialne pełniące funkcje głowy państwa radzieckiego. Jednak kompromitacja Komitetu Wolskiego w ciągu poprzednich miesięcy, niezdolnego do zapanowania nad sytuacją, sprawiła, że skonfliktowane narody nie liczyły się już z Moskwą.

Moskwa po stronie Azerbejdżan

Sformalizowany w lipcu tegoż 1989 r. w partię polityczną Ludowy Front Azerbejdżanu staje się wiodącą siłą na ulicach miast republiki, żądającą radykalnej rozprawy z NKAO, co wpływało na eskalację środków odpowiedzi władz Azerbejdżańskiej SRR na działania karabaskich Ormian. Władze republiki azerbejdżańskiej, inaczej niż w Armenii, próbowały dłużej opierać się ruchowi opozycyjnemu, a podpierać siebie moskiewskim “Centrum”. 20 stycznia 1990 roku oddziały Armii Radzieckiej interweniują w Baku rozbijając protesty Ludowego Frontu Azerbejdżanu. Skutkiem jest śmierć ponad 130 osób. Ukazuje to rolę azerbejdżańskich elit komunistycznych, które inaczej niż komuniści w Armenii ciągle tkwiły w starym paradygmacie, próbując utrzymać monopol władzy z pomocą Moskwy. Będzie to zresztą jedną z głównych przyczyn przegranej w wojnie o Górski Karabach, gdzie przeciw w wysokim stopniu skonsolidowanym wokół idei narodowej Ormianom staną Azerbejdżanie silniej spolaryzowani politycznie, klanowo, mniej zmobilizowani. Oczywiście pogrom opozycji w Baku nie miał nic wspólnego z rzekomym przejściem Moskwy na stronę Ormian, jak zasugerował w ostatnich dniach Przemysław Żurawski vel Grajewki. Wprost przeciwnie, był to przejaw zdecydowanego poparcia radzieckich władz centralnych dla władz republiki azerbejdżańskiej, tym razem w ich konflikcie z azerbejdżańską opozycją.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Rok 1990 rozpoczął się od wzajemnych ostrzałów na granicy republik armeńskiej i azerbejdżańskiej. Władze tej drugiej przeprowadziły pierwsze odgórnie koordynowane deportacje Ormian z rejonów szaumianowskiego i chanlarskiego. Azerbejdżanom w sukurs po raz kolejny przychodzi Moskwa, która wprowadza na obszarze NKAO stan wyjątkowy zawieszając miejscowe struktury polityczne i administracyjne. Zakazano przeprowadzania zgromadzeń, nawet przy okazji wydarzeń kulturalnych. Władze przejmuje radziecki komendant wojskowy, który wprowadza na obszarze regionu reżim policyjny, jaki ma być wykonywany przez żołnierzy Armii Radzieckiej i wojsko MSW ZSRR. Ponieważ żołnierze nie są przygotowani do pełnienia funkcji policyjnych rychło prowadzi to do nadużyć, nadmiernego stosowanie przemocy, pobić, grabieży, nawet mordów, jak raportuje stowarzyszenie Memoriał. Co ciekawe Moskwa zezwala na działanie struktur partyjnych w rejonie szuszyńskim, gdzie są one zdominowane przez Azerbejdżan. Radziecka komendantura zakwaterowała żołnierzy do mieszkań w Stepanakercie oraz zablokowała połączenia lotnicze z Armenią. W regionie dawał się odczuć brak żywności i medykamentów, bowiem znajdował się on już w blokadzie ze strony Azerbejdżanu. Zresztą władze Baku ustanowiły wówczas blokadę nie tylko zbuntowanego regionu, ale też Armeńskiej SRR co poważnie odbiło się i na jej mieszkańcach zależnych od dostaw gazu, ropy i paliw z sąsiedniej republiki.

W tym czasie ochotnicze oddziały ormiańskie rozpoczęły już pierwsze ataki na radzieckie struktury siłowe. Straty wśród jej żołnierzy skłoniły Gorbaczowa do wydania 25 czerwca 1990 r. dekretu “o zakazie zakładania bezprawnych formacji zbrojnych nie przewidzianych Konstytucją ZSRR i konfiskaty broni w sytuacji jej bezprawnego przechowywania”. Na jego podstawie oddziały radzieckie przeprowadziły do końca tegoż roku 160 operacji związanych z kontrolami paszportowymi w celu wyjawienia i deportowania przybyszów z Armenii, zajmowania broni bądź rozbijania grup zbrojnych z czego 156 operacji przeprowadzono we wsiach zamieszkanych przez Ormian, co pokazuje w którą stronę konfliktu była wymierzona polityka Moskwy. Było to o tyle naturalne, że 23 sierpnia Rada Najwyższa Armeńskiej SRR proklamowała niepodległość Armenii. Jeszcze w sierpniu doszło do incydentów zbrojnych na jej granicy z Azerbejdżańskiej SRR. Siły tej drugiej były wspierane przez oddziały MSW ZSRR. W starciach w Górskim Karabachu używano już nie tylko broni strzeleckiej ale i moździerzy oraz granatników. We wrześniu dwa azerbejdżańskie śmigłowce zbombardowały Stepankert. W październiku załoga kolejnego śmigłowca otworzyła ogień z karabinów pokładowych do Ormian we wsi Karaczynar.

Operacja “Pierścień”

Stanowisko władz radzieckich stało się jeszcze bardziej wrogie Ormianom w związku z deklaracją niepodległości Armeńskiej SRR, która przekształciła się w Republikę Armenii 23 sierpnia 1990 r. Gorbaczow rozpisał na 17 marca 1991 r. referendum w sprawie utrzymania federalnego państwa w nowej formie, co było wówczas główną koncepcją polityczną pierwszego i ostatniego prezydenta ZSRR. Władze Armenii, podobnie jak Gruzji, Mołdawii i państw bałtyckich nie dopuściły do jego przeprowadzenia. Inaczej niż władze Azerbejdżanu, gdzie wyniki pokazywały, że aż 93 proc. mieszkańców republiki przy frekwencji 75 proc. opowiada się za utrzymaniem państwa radzieckiego w nowej formie. Wyższe poparcie dla planu Gorbaczowa odnotowano tylko w radzieckich republikach Azji Środkowej. Co ważne referendum zostało zbojkotowane także przez Ormian w Górskim Karabachu, ostatni miejscowi Azerbejdżanie udali się natomiast do urn. Stąd nie dziwi zdecydowane poparcie radzieckich władz centralnych dla azerbejdżańskiej republiki, które w roku 1991 r. przybrało już formę brutalnych działań represyjnych wymierzonych w nie tylko w ormiańskie oddziały ochotnicze w Arcachu, ale także w ormiańską ludność cywilną.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

30 kwietnia 1991 r. siły radzieckie i republikańskie rozpoczęły operację “Pierścień” trwająca od kwietnia do sierpnia 1991 r. Objęła ona 26 zamieszkanych przez Ormian miejscowości na obszarze NKAO i w innych rejonach Azerbejdżańskiej SRR. Prowadził je podlegający Baku OMON, jednak nie byłby on w stanie przeprowadzić takiej operacji bez wsrpacia jednostek Wojsk MSW ZSRR oraz 23. Dywizji 4. Armii. Rola Moskwy w tym czasie jest więc oczywista. Teoretycznie operacja miała realizować dekret Gorbaczowa z 1990 r., dotyczący rozbrojenia ochotniczych oddziałów ormiańskich oraz przywrócenia “reżimu paszportowego” – to jest usunięcia z regionu Ormian przybyłych z Armenii. W praktyce operacja “Pierścień”, przybrała pacyfikacyjny, czy wręcz wojenny charakter, z ostrzałami artyleryjskimi zabudowy mieszkalnej, niszczeniem i grabieżami, wypędzaniem całych wsi i zasiedlaniem ich ludnością azerbejdżańską (po wypędzeniu rodzin ormiańskich funkcjonariusze OMON malowali na budynkach nazwiska rodzin azerbejdżańskich by ułatwić im zajęcie nieruchomości). Charakter tej operacji ukazuje unikalny, rosyjskojęzyczny dokument “Wzgórza nadziei” nakręcony w okresie lipca-września 1991 r. głównie w rejonie szaumianowskim.

Operacja “Pierścień” nie rozbiła ormiańskiego oporu. Ochotnicze oddziały Ormian coraz częściej atakowały siły ZSRR i azerbejdżańskie, ale też zamieszkane przez Azerbejdżan wsie, w tym wsie zajęte przez nich po wysiedleniu pierwotnie żyjących w nich Ormian.

Koniec ZSRR – początek wojny

Sierpniowy “pucz Janajewa”, fatalnie przygotowany i przeprowadzony przez zwolenników utrzymania ZSRR w dotychczasowej formie, doprowadził do funkcjonalnego rozkładu państwa radzieckiego. Choć formalnie istniało ono do 26 grudnia 1991 r., to delegalizacja przez Borysa Jelcyna partii komunistycznej w Rosyjskiej Federacyjnej SRR faktycznie zniszczyła ostatnią scentralizowaną strukturę utrzymującą jedność radzieckiego państwa. To po puczu następuje “parada niepodległości”, kiedy to ogłaszają ją nawet republiki, w których jeszcze niedawno, żadnej niepodległości prawie nikt nie chciał i prawie nikt sobie jej nie wyobrażał. 30 sierpnia deklarację “o przywróceniu niepodległości państwowej Republiki Azerbejdżańskiej” przyjmuje Rada Najwyższa w Baku. Azerbejdżanie podkreślili w niej przy tym, że starają się ocalić “integralność terytorialna kraju”. 2 września rada Górsko-Karabskiego Obwodu Autonomicznego oraz rada rejonu szaumianowskiego na wspólnej sesji uchwaliły powstanie Republiki Górskiego Karabachu. Fakt, że została ona proklamowana i efektywnie działała w okresie zanim państwa świata uznały niepodległość Azerbejdżanu jest dla Ormian argumentem na rzecz tego, że ich republika spełniła kryteria samostanowienia narodowego. Argumentacji tej nie podziela jednak jak na razie żadne państwo, ani Organizacja Narodów Zjednoczonych. W odpowiedzi na proklamację niepodległościową Ormian, potwierdzoną w grudniu przeprowadzonym wśród ludności Górskiego Karabachu referendum (99,89 proc. uczestniczących głosowało za niepodległością regionu), władze Azerbejdżanu formalnie zlikwidowały autonomiczny status regionu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Mediacji usiłowali podejmować się prezydenci Rosji i Kazachstanu, a potem także Iranu, ale upadek ZSRR przekształcił konflikt o Górski Karabach w regularną wojnę. 25 września Azerbejdżanie rozpoczynają ostrzał artyleryjski stolicy Arcachu Stepanakertu, który będzie ciągnął się latami, a konsolidujące się siły Ormian, zasilane rekrutami i sprzętem z Armenii oraz sprzętem przejmowanym od zdemoralizowanych jednostek MSW ZSRR, zaczynają ofensywy na stanowiska oddziałów azerbejdżańskich. Zaczęła się więc regularna wojna, która będzie trwała do 1994 r., a która do dziś nie zakończyła się pokojem, pod koniec września wybuchając z nową mocą. Wybory do parlamentu ormiańskiej nieuznawanej republiki, jakie odbyły się jednocześnie z grudniowym referendum, wyniosły do władzy nowe pokolenie polityków, którzy wyrośli z szeregów, także tych zbrojnych, ruchu separatystycznego.

Siła idei narodowej

Konflikt w Górskim Karabachu wybuchł jako typowy etniczny konflikt terytorialny. Wybuchł przy pierwszej okazji, w jakiej mógł się odnowić – w sytuacji korozji dotychczasowych mechanizmów władzy coraz mniej totalitarnego państwa radzieckiego. Ukazuje on siłę idei narodowej. Mimo kilkudziesięciu lat indoktrynacji w duchu internacjonalistycznego “braterstwa narodów” czy koncepcji “narodu radzieckiego”, w warunkach krachu ekonomicznego, wewnętrznej dekompozycji politycznej, stymulowanej przez samego Gorbaczowa, odbywającej się na tle bankructwa ideologii komunistycznej, to właśnie idea narodowej niepodległości i jedności zelektryzowała i zaktywizowała masy. W Górskim Karabachu, Azerbejdżanie i Armenii mieliśmy bowiem do czynienia z fenomenem oddolnej, narodowej mobilizacji. Mobilizacja ta od dołu obejmowała też kolejne, coraz wyższe szczeble komunistycznej nomenklatury. W Górskim Karabachu idea narodowa została podjęta przez miejscowych komunistów szczebla rejonowego i obwodowego niemal natychmiast. Było to oczywiste zachowanie ludzi, którzy widzieli coraz większą nieefektywność narzędzi kontroli odgórnej, a byli zanurzeni bezpośrednio w społeczeństwie, w większym stopniu dzielili jego egzystencję i interesy niż aparatczycy z Baku, nie wspominając o Moskwie. Niektórzy byli pewnie przejęci nurtującymi sąsiadów ideami, emocjami, inni chcieli po prostu ocalić pozycję, władzę, wchodzili więc tym chętniej w buty liderów narodowych – stary jak świat manewr szukania nowej legitymizacji ideowej wobec delegitymizacji dotychczasowej ideologii systemu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Proces ten ogarniał stopniowo coraz wyższe szczeble, stosunkowo szybko sięgając przywództwa Armeńskiej SRR i jej sekcji partyjnej. W Azerbejdżańskiej SRR proces mobilizacji i konsolidacji narodowej był wolniejszy i niekompletny, przywództwo partyjne dłużej oglądało się na władze radzieckie w Moskwie, walczyło z opozycją zamiast podjąć nacjonalistyczny sztandar z jej rąk, walczyło o łupy w ramach konfliktów klanowych (w latach 1990-1993 przywództwo republiki zmieniło się trzykrotnie), bo też struktury klanowe ciągle były wśród Azerbejdżan silne. I właśnie dlatego Azerbejdżanie, mimo przewagi pod względem populacyjnym, zasobów materialnych, uzbrojenia i początkowego poparcia Moskwy, wojnę o Górski Karabach przegrali.

Proces mobilizacji narodowej w Górskim Karabachu, a potem w całej Armenii i Azerbejdżanie generalnie nie był wyjątkiem. To samo będzie się dziać w republikach nadbałtyckich, w Gruzińskiej czy Mołdawskiej SRR. Przebudzenie narodowe, powstawanie opozycji, miejscowi komuniści przechodzący na pozycje nacjonalistyczne… i wewnętrzne separatyzmy drugiego rzędu, wobec samych republik. Abchazi i Osetyńcy nie chcieli żyć w Gruzji dla Gruzinów, a Gagauzowie i Rosjanie z Ukraińcami w Mołdawii dla Mołdawian. W końcu Polacy Wileńszczyzny nie chcieli żyć na Litwie dla Litwinów, choć ich ruch nigdy nie przybierze cech separatystycznych, ograniczając się jedynie do postulatu autonomii w ramach rodzącego się państwa litewskiego. Ormianie poszli na wojnę za rodaków w Górskim Karabachu i od trzech dekad w imię ormiańskiego Górskiego Karabachu klepią biedę w blokadzie ekonomicznej Azerbejdżanu i Turcji. Polacy zdradzili swoich rodaków z Wileńszczyzny, choć przecież nie musieli iść na wojnę – wobec ograniczoności celów polskich autonomistów wystarczyłaby twarda, narodowo zorientowana dyplomacja. Polska pozostawiła mieszkańców Wileńszczyzny na pastwę Litwy dla Litwinów, gdzie od trzech dekad Polacy są przedmiotem dyskryminacji i polityki asymilatorskiej powoli się wynarodawiając. Jak widzimy idea narodowa okazał się wśród Polaków słaba.

Podmiotowość małych

Proces narodowej mobilizacji prowadzącej do wybuchu konfliktu o Górski Karabach był procesem skomplikowanym, wielopoziomowym i wieloaspektowym. Jednak jego dokładne poznanie każe z rezerwą traktować poglądy przypisujące sprawstwo czy kontrolę nad tym konfliktem władzom schyłkowego ZSRR czy radzieckim służbom specjalnym. Było dokładnie odwrotnie – mobilizacja narodowa i konflikt wybuchł właśnie w warunkach gwałtownego kruszenia się filarów systemu politycznego komunistycznego supermocarstwa i słabnięcia jego kontroli. Oczywiście największą rolę odegrało murszenie ich w samej Moskwie – to Rosjanie z Borysem Jelcynem zadali Związkowi Radzieckiemu ostateczny cios w sierpniu 1991 r. Jednak jeśli szukać wyjątkowości konfliktu w Górskim Karabachu, to polega ona na tym, że był pierwszym z tego typu sporów etnicznych, które przyczyniły się do krachu ZSRR. To właśnie Ormianie z Górskiego Karabachu byli tymi, którzy jako pierwsi rzucili kamień w szybę gmachu władzy, czy może raczej kamień uruchamiający lawinę. Pierwsze wystąpienia społeczne w republikach bałtycki zaczęły się dopiero latem 1988 r.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Dlatego zresztą władze ZSRR od początku kryzysu w Górskim Karabachu stały po stronie władz Azerbejdżańskiej SRR,  wspierając je politycznie, a potem militarnie i było tak aż do zapadnięcia się radzieckich struktur po “puczu Janajewa”. Władze ZSRR reagowały zresztą w sposób zdradzający stopień rozkładu ich struktur w dekadzie lat 80, w sposób powolny, niekompetentny, między innymi z powodu ograniczenia ideologicznym dogmatyzmem. Czyni to jeszcze bardziej absurdalnymi tezy wielu polskich komentatorów, w tym tych uchodzących za ekspertów, ukazujących wszystkie konflikty etniczne wybuchłe w czasach rozpadu ZSRR i trwające do dziś w kategoriach genialnego spisku imperialistów z Moskwy. Takie poglądy, sprowadzające powstanie autonomicznego Karabachu czy separatystyczny ruch Ormian do manipulacji Moskwy w celu “skłócenia narodów” zaprezentował między innymi w wywiadzie dla Polskiego Radia 24 Mariusz Marszewski z Ośrodka Studiów Wschodnich. Równie niepoważnie brzmi szereg wypowiedzi Przemysława Żurowskiego vel Grajewskiego, przypisującego natężenie karabaskiego konfliktu wpływowi władz radzieckich, niezbyt udolnie starającego się zresztą szukać przykładów wspierania przez nie Ormian. Tymczasem konflikt ten był i w swoich przyczynach, i  w swoim przebiegu, przede wszystkim konfliktem dwóch małych narodów. To bardzo zastanawiające, że właśnie wśród Polaków, przez ponad wiek nie posiadających własnego państwa, przez kolejny wiek walczących o jakąkolwiek podmiotowość, tak łatwo o głosy odmawiające jakiejkolwiek podmiotowości narodom małym i słabym, sprowadzające wszystko do spisków i działań wielkich mocarstw.

Czytaj także: Krew i ziemia czyli nowa odsłona starego konfliktu

Karol Kaźmierczak

Bibliografia:

Svente Cornell, “The Nagorno Karabakh Conflict”, Uppsala 1999.

Rafał Czachor, “Abchazja, Osetia Południowa, Górski Karabach – geneza i funkcjonowania systemów politycznych”, Wrocław 2014.

Thomas de Wall, “Black Garden. Armenia and Azerbaijan Through Peace and War”, New York 2003.

armenianhouse.org

constitutions.ru

karabakhrecords.info

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Czeslaw
    Czeslaw :

    Autor pisze “Jak widzimy idea narodowa okazał się wśród Polaków słaba.” w kontekście poczucia wspólnoty narodowej Ormian. Rzeczywiście zadziwiająca jest obojętność Polaków nie tylko na los chrześcijańskich Ormian zagrożonych agresją muzułmańską ale nawet na los rodaków na Ukrainie, Litwie czy “na nieludzkiej ziemi”. Wyborcy nie żądają nie wymuszają na swoich kandydatach parlamentarzystach troski o rodaków za wschodnią granicą. Najbardziej dziwi mnie ta obojętność wśród potomków Kresowian i już nie tyle wyborców ale przecież tacy są wśród parlamentarzystów a być może i we władzach
    państwowych czy partyjnych. Czy aż tak staliśmy się tym “homosowietikus”?. Przypisuje się min.Beckowi powiedzenie ” Niemcy zabiorą nam ciało a Rosjanie duszę”. Jak publicznie mogą bez żadnych konsekwencji wypowiadać bzdury na temat Ukrainy czy Litwy np. niejaki vel Grajewski czy A.Macierewicz, jak może prezydent Duda witać się na Ukrainie pozdrowieniem rezunów banderowskich. O Krym to się do znudzenia upomina ale o Górskim Karabachu to się nawet nie zająknie.

  2. Kojoto
    Kojoto :

    “Wyborcy nie żądają nie wymuszają na swoich kandydatach parlamentarzystach troski o rodaków za wschodnią granicą.” – Nie tak do końca – jest to troska dużej części wyborców Konfederacji.