16 kwietnia 1943 roku niedaleko wsi Skórnice, w przysiółku zwanym Kopalnią, Niemcy rozstrzelali rodzinę Olszewskich. Była to kara za ukrywanie Żydów.
Kopalnia, położona wśród lasów powiatu koneckiego, była niewielką osadą. Znajdowały się tam zaledwie dwa domy – oba należące do rodziny Olszewskich.
Mieszkali w nich potomkowie Leona Olszewskiego – nauczyciela, który przybył tu z Łodzi i osiedlił się ze swoją drugą żoną Marią. Po jego śmierci tuż przed wybuchem wojny Maria została w gospodarstwie z dziećmi – trzema synami oraz pasierbem. W drugim domu zamieszkał syn Leona z pierwszego małżeństwa – Henryk, z żoną Janiną i czwórką dzieci.
Czytaj też: Na poddaszu Ulmów przeżyli ponad rok
Rodzina Olszewskich, mimo trudnych warunków, postanowiła udzielić schronienia prześladowanym. W listopadzie 1942 roku do ich domu trafili członkowie rodziny Weintraubów z Sulejowa oraz Rosenthalów z Łodzi – razem dziesięć osób.
Przed wojną Weintraubowie byli właścicielami tartaku, natomiast Rosenthalowie byli ich powinowatymi. Dzięki „aryjskim papierom”, które zdobyli dzięki pomocy swojej sulejowskiej sąsiadki, Marii Rudnickiej, klan Weintraubów próbował ukryć się przed nazistowską machiną zagłady.
Olszewscy udostępnili Żydom izbę w swoim domu, a później – z obawy przed wykryciem – wybudowali pod stodołą specjalny schron. Kopali go przez dwa tygodnie bracia Henryk i Wojciech Olszewscy. Bunkier był wyszalowany drewnem i miał ukryte wejście. Był skomplikowaną konstrukcją: miał wymiary ok. 2,5 x 3,5 metra i wysokości około 2 metrów oraz korytarz. Wzdłuż całego bunkra znajdowały się prycze do spania. Wybudowano również przewód odprowadzający dym z piecyka, ustawionego wewnątrz schronu. Ukrywający się tam Weintraubowie i Rosenthalowie wychodzili głównie nocą.
Mimo ciągłego strachu przed donosem lub przypadkowym odkryciem, wspólne życie trwało przez wiele miesięcy. 16 kwietnia 1943 roku Niemcy – najprawdopodobniej na podstawie donosu – otoczyli gospodarstwo. Zrabowali domy Olszewskich, a następnie rozkazali odkryć bunkier.
Czytaj też: Nie załamałem się
Rozpoczęła się egzekucja. Każdą zamieszaną osobę – zarówno Żydów, jak i Polaków – prowadzono pojedynczo do krawędzi schronu, gdzie niemiecki oficer strzelał im w głowę, wrzucając ciała do dołu. Po zakończeniu masakry wrzucono do środka granat.
Na miejscu zginęli: Maria Olszewska i jej syn Marian, a także Janina Olszewska oraz jej dzieci: Krystyna, Jan, Bogdan i niespełna czteromiesięczna Zofia. Zamordowani zostali także prawie wszyscy członkowie rodziny Weintraubów.
Braci Henryka i Leona Olszewskich oraz Józefa Weintrauba Niemcy zabrali ze sobą. Józef został rozstrzelany niedługo później na kirkucie w Przedborzu. Bracia Olszewscy trafili do Auschwitz.
Napad niemieckich żołnierzy przeżyły zaledwie trzy osoby, dwie z rodziny Olszewskich i jedna z Weintraubów, ponieważ w chwili tragedii przebywali poza gospodarstwem, pasąc krowy albo zdobywając zaopatrzenie w sąsiedniej miejscowości. Gdy wrócili do domu, było już po wszystkim. Z obawy przed złapaniem nie zbliżali się do zabudowań i przez jakiś czas ukrywali się w lesie.
Za odwagę i ofiarność w ratowaniu Żydów, 6 sierpnia 1996 roku Instytut Yad Vashem w Jerozolimie przyznał zamordowanym w Skórnicach-Kopalni Marii, Janinie, Henrykowi i Leonowi Olszewskim tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Kresy.pl / Pamięć i tożsamość / Przystanek Historia
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!