Stosunki między Żydami a partyzantką sowiecką na Białorusi, delikatnie mówiąc były skomplikowane i nie tak jednoznaczne, jak przedstawiają to polscy historycy. Zwrócił na to uwagę amerykański prof. Kenneth Slepyan w monografii „Partyzanci Stalina”.

Autor ten przypomina, że do 1942 r. sowieccy partyzanci mordowali Żydów, szukających schronienia w lesie. Szybciej przyjmowali w swe szeregi białoruskich policjantów, mordujących Żydów i podobnie jak ukraińscy pozostających na usługach Niemców. Kenneth opisuje sprawę niejakiego A. Astriejki, który zanim został partyzantem, był szefem oddziału policji i uczestniczył w rozstrzelaniu ponad 300 Żydów. Dowódca 2. Białoruskiej Brygady Partyzanckiej M.I. Diaczkow , gdy się o tym dowiedział, kazał go natychmiast aresztować. W jego obronie stanęli funkcjonariusze partyjni i kazali zwolnić Diaczkowowi Astriejkę, by mógł „rozwijać ruch partyzancki”. Dopiero rozkaz 189 pomógł zdobyć Żydom akceptację radzieckich dowódców. Dzięki niemu partyzanci dawali broń nieuzbrojonym Żydom, których grupki ukrywały się w lasach. Niektóre oddziały żydowskie działały jako samodzielne, a inne zostały wcielone jako żydowskie kompanie. Stricte żydowskimi były tylko dwa: Tewje Bielskiego i 106 oddział Szolema Zorina. Nie wszyscy sowieccy dowódcy byli zachwyceni istnieniem samodzielnych oddziałów złożonych z samych Żydów. Jak pisze przywoływany wcześniej amerykański historyk, jeden z nich powiedział Bielskiemu wprost, że jego żydowscy partyzanci to zwykli rabusie i należałoby ich razem z nim rozstrzelać…

Sowieccy partyzanci uważali, że żydowskie oddziały nie robią nic poza zabieraniem żywności miejscowej ludności. Dowódcy sowieccy obawiali się też, że istnienie czysto żydowskich oddziałów będzie pożywką dla nazistowskiej propagandy, która przedstawiała sowiecki ruch partyzancki jako kontrolowany przez Żydów. To zaś znacząco pogarszało stosunki między partyzantami a ludnością cywilną. Ta bowiem dobrze pamiętała, co przynieśli na Białoruś sowieccy komisarze, a także, że większość z nich była narodowości żydowskiej. Bielski też bynajmniej nie spieszył się ginąć za komunistyczne ideały. Traktował je jako wygodną przykrywkę. Najważniejszym zadaniem dla swojej formacji uważał ratowanie Żydów, a nie walkę z Niemcami.

Nie spieszcie się walczyć i ginąć

Swoim podwładnym Tewje Bielski powtarzał: „Nie spieszcie się walczyć i ginąć. Tak niewielu nas zostało, musimy ratować życie. Uratowanie Żyda jest ważniejsze niż zabijanie Niemców”. Jak pisze Kenneth Slepyan, w jego oddziale było wielu Żydów, którzy chcieli się mścić. Tewje jednak wylewał im na głowy kubeł zimnej wody twierdząc, że ich życie jest ważniejsze.

Bielski oczywiście ukrywał swoją taktykę przed sowieckimi dowódcami i oficjalnie deklarował pełną lojalność. Pretensje pod jego adresem ucinał krótko: „Jestem dowódcą kompanii radzieckich partyzantów, noszącej imię marszałka Żukowa”. Jak podkreśla cytowany amerykański historyk, Tewjemu udawało się dość skutecznie maskować się przed sowieckimi politrukami, którzy uważali go za „dobrego bolszewika”. Oddział Bielskiego nazywali też „Oddziałem Żukowowskim”. Bielski, zachowując sowieckie dekoracje, miał też oficera politycznego w swoim oddziale, ale nie mianowanego przez zwierzchników, tylko przez siebie.

Starając się  dogadzać zwierzchnikom i pozyskać ich sympatię, Bielski stworzył przy swoim oddziale swoiste zaplecze produkcyjne dostarczające dla innych oddziałów wszystko, co tylko w leśnych warunkach potrafili wytworzyć żydowscy rzemieślnicy. W zamian za to ich dowódcy patrzyli przez palce na rabunek żywności ludności cywilnej i zapewniali mu ochronę. Oddział Bielskiego uzyskał status niebojowego, tylko jego część posiadała broń. Pozostali żyli w obozie i zajmowali się produkcją.

Juda Machabeusz

Tewje stworzył tak, jak wielu partyzanckich dowódców, dwór wokół swojej osoby. Nie brakowało w nim także kobiet, które były wprost zauroczone. Niektórzy historycy sugerują, że Tewje wykorzystywał kobiety, czy nawet je gwałcił. Czytając jednak przytaczane przez amerykańskiego historyka wspomnienia Raji Kaplińskiej można odnieść wrażenie, że Tewje nikogo nie musiał gwałcić. Pisze ona m.in.: „Zanim spotkałam (Bielskiego) myślałam, że dowódca partyzancki będzie wielkim, surowym facetem, zapewne z sumiastymi wąsami.(…) Tymczasem szedł ku nam wysoki, elegancki człowiek, z uśmiechem, który uwiódł nas wszystkich. Ciepło i sposób, w jaki nas przyjął, były ujmujące. (…) Bielski był niczym magnes, który nas przyciągał. Miałam wrażenie, że przy nim jestem całkowicie bezpieczna, że niebezpieczeństwo mnie nie dosięgnie i że przy nim nikomu nic się nie stanie. (…) Człowiek ten miał w sobie coś, co przyciągało i zdobywało ludzi. Gdy wsiadał na konia w swym skórzanym płaszczu i z automatem, nazywaliśmy go Judą Machabeuszem”. Takich dziewcząt zafascynowanych jego osobą  było z pewnością więcej i Tewje korzystał z ich wdzięków na całego…

Głównymi ofiarami Tewjego byli chłopi zwłaszcza ci, którzy  nie posiadali możliwości obrony. Partyzanci Tewjego rabowali ich ze wszystkiego. Jest bardzo prawdopodobne, że przy okazji rekwizycji, czy raczej rabunku żywności, partyzanci Bielskiego dokonywali też morderstw cywili, głównie zaś Polaków, bo to oni posiadali gospodarstwa nie włączone jeszcze do kołchozu.

Zbrodnia w Nalibokach

Polacy permanentnie obrabowywani ze wszystkiego w końcu uznali, że trzeba się bronić, co sowieckim partyzantom, a także rzecz jasna Bielskiemu nie przypadło do gustu. Traktowali oni polskie Kresy zagrabione w 1939 r. jako sowieckie terytoria, których ludność ma przestrzegać sowieckiego prawa. Gdy w Nalibokach powstał oddział samoobrony dowodzony przez Eugeniusza Klimowicza, Sowieci postanowili zapewne dla przykładu i zastraszenia Polaków zlikwidować wieś. Akcją dowodził Paweł Gulewicz z Brygady im. Stalina. Wzięło w nim udział kilka oddziałów, w tym grupa Tewje Bielskiego. Niektórzy historycy twierdzą, że Sowieci celowo go ściągnęli, żeby w razie czego zwalić akcję na Żydów. Napad miał miejsce 8 maja 1943 r. Udział Żydów w mordowaniu Polaków, w tym także kobiet i dzieci, został przez świadków zauważony i odnotowany. Ogółem napastnicy zamordowali 128 osób. Taką liczbę podają ostatnie zweryfikowane badania. IPN w sprawie tej zbrodni prowadzi od wielu lat śledztwo.

Koniuchy były następne

29 stycznia 1944 r. sowieccy partyzanci dokonali podobnej zbrodni w Koniuchach. W niej także uczestniczyli żydowscy partyzanci, ale już nie z oddziału Bielskiego. Działali tu bardziej okrutnie i bezwzględnie. Mordując wieś Koniuchy, sowieccy oprawcy działając podobnie jak niemieckie oddziały pacyfikacyjne, zabijali wszystkich, kto nawinął im się pod rękę. Starców, kobiety i dzieci. Najmłodsza zidentyfikowana ofiara miała zaledwie dwa lata. Można przypuszczać, że gdyby Polacy w Koniuchach nie byli dobrze zorganizowani, zostaliby wymordowani w całości. Znaczna ich część zdążyła się wycofać. Zginęli ci, co nie zdołali tego uczynić, po prostu najsłabsi. Koniuchy leżące na skraju Puszczy Rudnickiej, administracyjnie znajdowały się wówczas na terenie gminy Bieniakonie i w województwie nowogródzkim. Okolica ta zamieszkana była w przeważającej większości przez Polaków, nie identyfikujących się z sowiecką partyzantką, która pod względem metod działania przypominała zdemoralizowane bandy. Traktowała ich jako pozostałość pierwszych okupantów, którzy tutejszej ludności dali się mocno we znaki. W sowieckich  oddziałach dominowali funkcjonariusze z rozbitych formacji NKWD, dezerterzy z Armii Czerwonej, komuniści, którzy nie zdążyli wyjechać na Wschód po ataku Niemców na ZSRR, a także Żydzi szukający schronienia w Puszczy Rudnickiej przed hitlerowską eksterminacją. Aprowizacji szukali w polskich wsiach rozmieszczonych wokół puszczy, rabując ich mieszkańcom co się da. Szczególnie upodobali sobie wieś Koniuchy. Ta licząca 60 gospodarstw miejscowości znana z gospodarności byłą bowiem stosunkowo zamożna. Sowieccy partyzanci rabowali w niej wszystko: żywność, ubranie, medykamenty, konie i bydło. Mieszkańcy, by nie zginąć z głodu, a także, by nie być ofiarą represji niemieckich za pomoc partyzantom, utworzyli oddział samoobrony, dowodzony przez Władysława Woronisa.

Kilkakrotnie przepędzali

Był on na tyle skuteczny, że kilkakrotnie przepędzał napastników, szykujących się do kolejnego rabunku. Oddziały sowieckie przypuściły wtedy koncentryczny atak na wieś. Miała to być lekcja poglądowa dla innych miejscowości, które także nie chciały oddawać swojego dobytku sowieckim partyzantom, którzy w owym czasie zajmowali się nie tyle walką z Niemcami, co zwalczaniem na Kresach Polskiego Państwa Podziemnego.

W ataku na Koniuchy brały udział takie oddziały jak: „Śmierć okupantowi”, „Śmierć faszyzmowi”, „Piorun”, „Margirio” i oddział Adama Mickiewicza. Pierwszy z wymienionych oddziałów należał do Brygady Kowieńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, pozostałe do Brygady Wileńskiej. Oddziały te, choć formalnie wielonarodowe zdominowane były przez Żydów, głównie uciekinierów z gett w Kownie i Wilnie. Według jednego z napastników Chaima Lazara celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu ludności reszty wiosek. W realizacji tego zadania wyróżnili się m.in. tacy dowódcy jak Jakub Penner i Samuel Kapliński. Z meldunku autorstwa Genrikasa Zimanasa (prawdziwe nazwisko Henoch Ziman) wynika, że operacja była zatwierdzona na wysokim szczeblu. Osobnik ten będący I sekretarzem  Południowego Obwodowego Komitetu KP Litwy, a jednocześnie dowódcą Południowej Brygady Partyzanckiej pisał w raporcie do naczelnika Litewskiego Sztabu Partyzanckiego w Moskwie Antanasa Sneczkusa, że: „29 stycznia połączona grupa oddziałów wileńskich, oddziału „Śmierć okupantowi, „Margirio” i grupy specjalnej Sztabu Generalnego, całkowicie spaliły najbardziej zagorzałą w samoobronie wieś Koniuchy”. Z ustaleń IPN-u, który w tej sprawie wszczął śledztwo wynika, że we wsi zginęły 34 osoby.

Ilu zginęło?

Czy ustalenia te oddają całą prawdę, nie wiadomo. Biorący udział w rzezi Izaak Chaim i Chaim Lazar twierdzą np., że wymordowano w Koniuchach około trzystu osób. Niewątpliwie jednak część mieszkańców Koniuch ocalała z masakry, która zaczęła się o piątej rano i trwała 1,5 godziny. Część mieszkańców zdołała uciec do lasu. Niektórzy schronili się w pobliskich Kiemliszkach. Jest prawdopodobne, że oprawców wystraszył oddział policji litewskiej lub wojska niemieckiego, który ruszył Koniuchom z odsieczą. Żydowscy uczestnicy napadu Izaak Chaim i Chaim Lazar twierdzą, że na końcu operacji musieli stoczyć z nimi walkę. To tłumaczyłoby fakt, że kilka domostw w Koniuchach nie zostało spalonych. Najprawdopodobniej w Koniuchach zginęło znacznie więcej osób. Trzydzieści kilka nazwisk udało się IPN-owi po prostu bezsprzecznie ustalić. Ofiary nie zostały pochowane w jednym miejscu, ale na kilku cmentarzach. Można domniemywać, że niektóre ofiary spalone doszczętnie nie mają grobu.

Śledztwo IPN-u „w sprawie”, a nie przeciw komuś trwa już wiele lat i przyniosło jak dotąd niewielkie efekty. Zebrany materiał dowodowy nie pozwala, jak na razie postawić komukolwiek zarzutów. W miejscu zbrodni ustawiono tylko pomnik przypominający o tragedii mieszkańców Koniuch. Wciąż nie ma jednak solidnego opracowania historycznego, które pokazałoby ją w pełnym wymiarze.

Marek A. Koprowski

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. donald
    donald :

    Korzystam z uprzejmosci kresy.pl i wklejam co madrzejsze odpowiedzi na jpost.com od polskich internautow. W razie dyskusji to co ponizej moge lekko modyfikowac i wklejac na jpost.com
    A tymczasem jerusalem Post przyczepil sie do polskiej etyki dzisiaj…..

    Fist two sentences and two lies, right then. What “Polish involvment”? Did Poland organize or did help the Germans in mass murder of her own people and dozen of milions of other people? How so?

    Mind, Jewish casualties are less than 2 per cent of total number.

    If you’re so focused on who helped the Germans, than maybe you should turn your eyes towards
    Judenrats, Judische Polizei, The 13 (Jewish Gestapo), band of Gancwajch’s and dozen of other collaborative and organized groups of Jews..?

    “How does Poland, a nation that was the site of the massacre of the largest Jewish community in Europe and that seeks to block free debate about the Polish people’s role in that massacre”

    The obove is simply laughable.

    Stop acting like spoiled brat, will you?
    Wanted talk history, didn’t you, let’s talk history. Your own history included.
    Shall we?

  2. donald
    donald :

    My mother told me about something she witnessed in Lviv (Lwow / Lemberg) in 1940. A Jewish woman in public view shooting from a close range straight into heads of Poles arrested by the NKVD. Russians who have lent her the handgun we’re laughing and enjoying the spectacle while bodies of handcuffed men were falling on the sidewalk. The arrested were Polish army and police officers denounced most often by Jewish communist sympathizers. I am sure you have never heard these stories in Israel.

    • Gaetano
      Gaetano :

      @donald W zasadzie dobre posty, ale trzeba by bardziej popracować nad “modyfikacją”, cokolwiek to oznacza…Co to: “NKVD”, niekoniecznie to Rosjanie musieli jej pożyczyć pistolet, chyba że rzeczywiście tak było, bardziej Sowieci, mogący być również żydami, których w NKWD było sporo. Poza tym “Piłsudzki” poniżej, piszemy przez “ds”…

  3. donald
    donald :

    During the Soviet Union – Polish War in 1920 General Szeptycki wrote a report to the head commander Piłsudzki saying:” Jews near Radzymin avoid fighting. We had an act of treason yesterday. The whole battalion with weapons went to the Bolsheviks. They urge Poles not to shoot at the Red Army soldiers, and General Sosnkowski wrote a long report that in the first days of the fighting at Radzymin until 12 August 1920, 202 Jewish soldiers fled to Ruthenian. And in the following days, 411 more Jews fled. ”
    Both generals wrote about it in reports, and the author of “Polish History” Wacław Sobieski summed up that 1,585 Jewish soldiers escaped together. Here’s how they defended the country that embraced them when other countries threw them away. At present, they are wailing and shouting in the world, but also in Poland, that Poles are anti-Semites and hate Jews.
    Professor Richard C. Lukas writes that the cooperation of the Jews with the Soviet security forces, during the occupation of Polish lands in the East, caused that the Poles were afraid of Jews. Professor Lukas emphasizes that the Jews themselves are guilty because they organized anti-Polish diversion in September 1939. They attacked the Polish army in many places – in Grodno, Brzostowica, Indora, Jeziora, Izbica, Uściłąg, Kołomyja, Bożyszcze, Zborów Wołkowyjsk, Dzięcioł, Ostryna and many others. Not only soldiers were shot, but also civilians.
    Reply
    Historician Norman Davies also describes the war of 1920 between Poland and Soviet Union. He writes that the officer who supervised the setting up of barbed wire by a branch of Jews noticed that they had drowned a few tons of the wire in the pond. He made an official report that Jews are sabotaging the work that they are ordered to do. They do not want to fight on the first line. They are doing everything for the Bolsheviks to conquer Warsaw – he finished his report. Another officer reported to General Szeptycki that at night the Jews damaged several plots and a few wagons from the supply stock. Those caught red-handed were to be taken to Warsaw to court. But other Jews opened the detention center and let them go, and then all escaped to the Bolsheviks.
    Reply
    Share
    5 Likes

  4. RAFALXJXJXJ
    RAFALXJXJXJ :

    Według durnego Katza to Polacy mordowali zydów i to z przyjemnoscią wyssana z mlekiem swoich matek. I biedni , bezbronni poddawali sie losowi . Jakże bohatersko wyglada na tym tle Tewe Bielski – mężny, bohaterski , niezalezny żyd w morzu polskiej nienawiści i faszystowskich chłopów jawi się jak oczeekiwany przez nich mesjasz , dobroczyńca . Prawda jest jak zwykle prozaiczna i podła – okazała się zwyklym bandytą rabujacym i mordujacym polskich chlopów . Takich mają bohatyrów obecne pokolenia synów Izraela.