Dzięki Wielkiej Damie (Elizie Orzeszkowej) osada ta stała się dla Polaków miejscem kultu pisarki i jej bohaterów.Okolica

Rejon ten jest dość gęsto zabudowany – w większości wioskami białoruskimi, ale i one same są pomieszane wyznaniowo i narodowościowo. Tolerancja religijna i narodowościowa istnieje tutaj od niepamiętnych lat. W okresie międzywojennym, jeśli wierzyć spisowi ludności z 1921 roku, Bohatyrowicze zamieszkiwało 496 osób, a wśród nich tylko 8 Polaków. Leżące nieopodal Kowalicze Wielkie i Male – odpowiednio 173 Białorusinów i 14 Polaków. Także w Dekałowiczach, Świsłoczy, Likówce, Rudowicy i Kuncewszczyznie dominowała narodowość białoruska. Były tam jednak i osady, gdzie Polacy przeważali – Pohorany i Kwasówka, Bojary, miejscowy majątek i leśniczówka.

Powstawały tutaj również osady na tzw. surowym korzeniu, na przykład Nowa Kwasówka. W tej samej gminie swoje majątki mieli pan Leon Mozolewski – mowa o posiadłości Kruglany, złożonej na kilka lat przed II wojną z 200 morgów ziemi ornej, 70 morgów łąk i 20 morgów lasu. Majątek Rudowice należał z kolei do Tadeusza Tomaszewskiego – uprawiano tam niemal 200 hektarów gruntów ornych, a dodatkowo przynależało doń 21 morgów łąki z niewielkimi nieużytkami, na których pasło się 20 krów.

Także dzisiaj, jadąc autobusem, można zobaczyć ładnie utrzymane pola, obory i stawy, które należą obecnie do kołchozu ,,Czerwony Wriesie?. Wcześniej ziemie te należały do chłopów i dziedziców Krasi?kich – Sarosieków.

Dzięki Wielkiej Damie (Elizie Orzeszkowej) osada ta stała się dla Polaków miejscem kultu pisarki i jej bohaterów. Pożegnawszy dwór Hrabiny Krasińskiej jedziemy bardzo uważnie, aby nie przeoczyć Antka – drewnianego, ale solidnego znaku-bałwana, wskazującego kierunek na Bohatyrowicze. Potem Jaśko i Mojszyk – inne drewniane posągi – doprowadzają nas do mogiły Jana i Cecylii. To ta legendarna para kmiecia i szlachetnie urodzonej pani miała dać początek rodowi Bohatyrowiczów. Niezależnie od tego, jak było naprawdę i co by mówią naukowcy, każdy turysta jest przekonany, że Jan i Cecylia prawdziwi protoplaści Bohatyrowiczów. Józef Jodkowski, nie raz wspominany w naszej pracy, twierdzi: ,,O “siole” Bohatyrowiczów nie mogliśmy odnaleźć wiadomości nawet w aktach Metryki Litewskiej. Nie znajdujemy jej również na mapach Sztabu Generalnego. Jednak jakieś wieści docierają do nas z herbarzy szlacheckich. W 1509, za czasów Zygmunda I Starego, jeden z Bohatyrowiczów, był tłumaczem królewskim. Onże posłował do Ordy w 1522 roku. Odnajdujemy imiona Jana, Iwana, Heronima Bohatyrowiczów, ziemian powiatu Grodzieńskiego, w połowie wieku XVI. Mikołaj Bohatyrewicz, poseł województwa trockiego, podpisal akt elekcji Jana Kazimerza w roku 1648″.

Tatarskie korzenie Bohatyrowiczów

Samo nazwisko Bohatyrowicz pochodzi od ruskiego “Bohatyr”. Do Rosji dotarło na pewno z Tatarami, bo tam to słowo miało brzmienie “bohadur” i dotyczyło śmiałego, walecznego wojownika. Chyba nie skrzywdziłoby to współczesnych Bohatyrowiczów. Tatarzy sprzed wieków, którzy tutaj się osiedlili, byli szanowani przez Polaków, Litwinów, Białorusinów, a także samych władców.

Za czasów polskich, w II RP, turyści z całej Polski przybywali tutaj gromadnie. Przyjeżdżali na rowerach, przypływali kajakami, a nawet przychodzili na piechotę. Ci, co przyjeżdżali bryczkami, obładowani walizkami, pozostawali na dłużej, płacąc po 4 złote za dobę. Każdy dom w Bohatyrowiczach przyjmował gości – a było tych domów wtedy prawie dwadzieścia, bardzo zadbanych.

Za władzy ludowej ludzi pozbawiono ziemi. W całej okolicy były wówczas dwie krowy i zaledwie 13 osób.

Komuniści z Hlebowicz zabrali Klemensa i Kazimierza. Kazimerza Strzałkowskiego, wnuka Jana Kamieńskiego, powstańca styczniowego (pierwowzoru Benedykta Korczyńskiego z powieści Orzeszkowej “Nad Niemnem”) zamordowano przy drodze w lesie. Pani Hanna, małżonka Kazimierza, odnalazla go i przewiozła na cmentarz w ?unie. Tam spoczął obok swoich przodków.

Klemens Strzałkowski, drobny szlachcic, ale niezwykle szlachetny i dowcipny, pojął za żonę w 1901 roku Stasię Kamieńską – i w ten sposób stał się gospodarzem majątku Miniewicze. Wpływy powieści “Nad Niemnem” gołym okiem. Jak musiała cieszyć się pani Eliza, gdy doczekała się realizacji idei zawartych w swojej książce!

Nie już folwarku, do którego onegdaj przyjeżdżała Eliza Orzeszkowa. Spłonął podczas I wojny światowej. Pozostały tylko fundamenty i ławeczka między dwoma klonami, gdzie tak lubiła przesiadywać pisarka, przypatrując się nurtowi rzeki i rybakom nad stromym brzegiem Niemna. Nie ma także tutaj już ani Strzałkowskich, ani Kamieńskich. Wspomniana już pani Hanna, za pomoc siostrze Dzierżyńskiego, Aldonie, wyjechała do Polski w 1953 roku. Pozostali wciąż ostatni Bohatyrowicze i dworek Strzałkowskich, kupiony przez sowieckiego generala i porzucony. Stoi z pękniętym sercem, zaniedbany – sierota po czasach wznioslych i tragicznych.

Dzisiaj, pod koniec roku 2005, w Bohatyrowiczach mieszka 5 osób. Zostali, bo cóż mogliby zrobić bez swojej rodzinnej ziemi? Autobus i auto-ławka (sklep na samochodzie) przybywają tutaj raz na tydzień. Po Strzałkowskich został niewielki dom murowany z pęknięciem pszez całą ścianę. Wiatr hula w pustych, zdemolowanych pokojach. Były dwór Kamieńskich-Korczyńskich to dzisiaj tylko fundamenty i oficyna o ładnych sklepieniach, kamienna, dawana wyczeczkowiczom na okres letniskowy. Ściany ciągle stoją, bo mają nad sobą dobry dach.

Mogiła Jana i Cecylii

W powieści Elizy Orzeszkowej “Nad Niemnem” czytamy: “Był to grobowiec bardzo prosty i ubogi, ale takiego kształtu i w taki sposób przyozdobiony, że aby móc podobny zobaczyć trzeba cofnąć się o kilka wieków. Składał się z sześciokątnego, grubego u podstaw, a zwężonego ku szczytowi krzyża, na którego czerwonym tle bielała postać Chrystusa, a którego boki okryte były różnobarwnymi godłami i figurami. Były tam białą farbą powleczone i ściśle do krzyża przylegające trupie czaszki, różne narzędzia męki Chrystusowej, płaskie popiersie Bogurodzicy, z tkwiącymi w nim siedmiu pozłacanymi niegdyś i w kształt miecza wyrzeźbionymi strzałami, wsparte na rękach i na podstawach z drzew lub gliny siedzące, wypukłe figury świętych. Z chudości tych figur, z okaleczeń, którymi czas zatarł ich twarze, poznać było smak i robotę odległych czasów. Osłaniał je i od całkowitego zniszczenia chronił zawieszony u szczytu gontowy daszek”.

Jak już stwierdziliśmy powyżej, trudno byłoby udokumentować historie leżącej na uboczu mogiły. I wtedy pani Eliza oparła się na przekazywanej z pokolenia na pokolenie wśród Bohatyrowiczów opowieści o pochodzeniu rodu i jego protoplastach. Opowiadanie, czyli legenda, opisana przez pisarkę w stylu romantycznym, stała się dla wielu ludzi prawdą.

Stanisław Poczobut

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply