Homs przed wojną było trzecim co do wielkości miastem w Syrii. Obecnie jest kompletnie zniszczone.
Kresy.pl
Sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Aleksandr Wolfowicz w białoruskiej telewizji stwierdził, że sytuacja wokół Białorusi jest niespokojna. W kontekście kryzysu na granicy zasugerował, że migrantów nie jest więcej niż kiedykolwiek wcześniej. „Eskalacja sytuacji ze strony Polski i krajów bałtyckich świadczy oczywiście o ich krótkowzrocznej polityce" - powiedział.
Aleksandr Wolfowicz sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa na antenie "Białoruś 1" stwierdził, że sytuacja wokół Białorusi jest niespokojna. Jego zdaniem kroki podejmowane przez państwa Zachodnie, z uwzględnieniem USA, podtrzymują napięcie. Dlatego Mińsk zwiększa zestaw środków odstraszających, które mają zapewnić bezpieczeństwo kraju.
Wolfowicz stwierdził, że sytuacja nie jest spokojna, ale za to nie ma "momentów krytycznych, nie ma podejść bezpośrednio do czerwonej granicy czy linii”.
Patrol Straży Granicznej z placówki w Krościenku zatrzymał trzech Ukraińców, którzy weszli do Polski w miejscu niedozwolonym. Ujawniono też Ukrainkę, która miała przewieźć cudzoziemców do Czech.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (23 czerwca) na odcinku polsko-ukraińskiej granicy ochranianym przez funkcjonariuszy Straży Granicznej z placówki w Krościenku. "W rejonie przygranicznym mundurowi wylegitymowali trzech mężczyzn, obywateli Ukrainy w wieku od 25 do 30 lat. Cudzoziemcy twierdzili, że przebywają w Bieszczadach w celach turystycznych i są zakwaterowani w pobliskim hotelu" - podkreśla SG w komunikacie.
Dodatkowo twierdzili, że razem z nimi jest też ich znajoma. "Mundurowi szybko zlokalizowali 27-letnią kobietę. W międzyczasie strażnicy graniczni znaleźli także miejsce nielegalnego wejścia do Polski. Ostatecznie mężczyźni przyznali się do przekroczenia granicy wbrew przepisom, chcieli dotrzeć do Czech. Rolą zatrzymanej kobiety była pomoc w podróży na zachód" - czytamy.
Gliwicka straż miejska przeprowadziła interwencję wobec dzieci, które sprzedawały lemoniadę. Oburzenia zdarzeniem nie kryją okoliczni mieszkańcy.
O sprawie poinformował we wtorek serwis dzisiajwgliwicach.pl. "Kolejny sukces straży miejskiej! Rozgonili dziewczynki sprzedające lemoniadę. Na jednej z gliwickich grup pojawił się wpis opisujący wczorajszą sytuację z ul. Architektów na Ostropie: 'Dziewczynki zostały pouczone, że nie wolno sprzedawać na ulicy lemoniady i musiały rozejść się do domu. Na szczęście skończyło się bez mandatu. Szkoda dzieciaczków'" - czytamy.
W poniedziałek na terenie zakładów azotowych w Puławach doszło do eksplozji. "Na instalacji przygotowania gazu w zakładzie amoniaku doszło do wypadku, w wyniku którego poparzeniu uległo dwóch pracowników spółki" - Grupa Azoty przekazała portalowi Business Insider.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek. W wyniku wybuchu w puławskich zakładach azotowych dwie osoby zostały ranne. Polsat News podał, że do wybuchu doszło ok. godz. 19:15 w zakładzie amoniaku. Sytuacja była już opanowana po godzinie 20:30.
Jeden pracownik w ciężkim stanie został przetransportowany helikopterem LPR do szpitala. Druga osoba, która doznała lżejszych obrażeń, została opatrzona ambulatoryjnie i przewieziona do szpitala w Dęblinie.
Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedziałem w poniedziałek, że zwycięstwo prawicowej lub lewicowej opozycji wobec jego liberalnego obozu w rychłych wyborach może wywołać „wojnę domową”.
Macron odniósł się w swoim przemówieniu do Zgromadzenia Narodowego (RN) Marine Le Pen i radykalnie lewicowej koalicji grupującej się wokół partii Niepokorna Francja. Sondaże wskazują, że dwie strony politycznego spektrum Francji dystansują liberalny obóz Macrona na ostatniej prostej przed niedzielnymi, przedterminowymi wyborami parlamentarnymi.
Odpowiedź skrajnej prawicy na brak bezpieczeństwa „redukuje ludzi do ich religii lub pochodzenia” i w związku z tym „popycha ludzi w stronę wojny domowej” – powiedział w poniedziałkowym wywiadzie dla podcastu „Generation Do It Yourself” Macron, któego słowa przytoczył we wtorek portal Politico.
Premier Donald Tusk odwołał przed końcem kadencji dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sławomira Dębskiego.
Na portalu X dyrektor PISM Sławomir Dębski poinformował, że został oficjalnie odwołany ze sprawowanej funkcji przed upływem kadencji. Napisał, że pod jego kierownictwem instytut przeszedł duże zmiany.
Zaznaczył, że udało mu się zwiększyć budżet PISM dwu i pół krotnie, pracownicy byli zatrudniani w oparciu o kryteria kompetencji oraz wiedzy, które były weryfikowane w otwartym postępowaniu konkursowym. Ponadto za kadencji Dębskiego powstały trzy biura zagraniczne instytutu w Waszyngtonie, w Brukseli i w Berlinie.
żydowski majstersztyk.Plemię żmijowe,syny węża odpowiedzą za każda kroplę krwi i każdą cegłę…
Mam taką wielką nadzieję,że Ci ( USA,IZRAEL ,Saudowie ,Turcja, UE,ONZ i pozostali) którzy za to odpowiadają poniosą zasłużoną “nagrodę”.Oby to stało się jak najszybciej.
Wklejałem już poniższy:
http://www.voltairenet.org/article190134.html
Warszawa, Berlin 1945 r. Dżobar 2015 r.
https://www.youtube.com/watch?v=mJtrBg8TQaM