Swoisty flirt Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego ze skrajnym, integralnym nacjonalizmem ukraińskim poszedł tak daleko, że wydaje się, iż utracił on więź z istotą wiary chrześcijańskiej i postawił na swoich ołtarzach świeckich bohaterów z grzeszną przeszłością. Do tego podejmując działania wrogie względem katolików łacińskich – mówi Kresom.pl prof. Andrzej Zięba.

W rozmowie z Kresami.pl profesor Andrzej Zięba (UJ) stwierdził, że nie dostrzega wzrostu krytycznego nastawiania Stolicy Apostolskiej względem Kościoła grekokatolickiego. Jego zdaniem nastawienie kurii watykańskiej nie odbiega od tego, które istniało za pontyfikatu Benedykta XVI:

– Odkąd Kościół Grekokatolicki (dziś: Ukraiński Kościół Greckokatolicki – UKG) na obecnej zachodniej Ukrainie trafił pod władzę sowiecką, a nawet wcześniej, za czasów II RP czy nawet zaboru austriackiego, cieszył się on dużymi względami w Kongregacji Kościołów Wschodnich. Jak również u kolejnych papieży. I ta tendencja trwa. Wydaje mi się, że pozycja UKG nawet wzrosła, biorąc pod uwagę południowoamerykańskie doświadczenia jego obecnego zwierzchnika, arcybpa większego Światosława, który w latach 2009-2011 był biskupem greckokatolickim w Buenos Aires. Te elementy geograficzno-kulturowe w pewnym sensie łączą go z obecnym papieżem, wtedy arcybiskupem łacińskim Buenos Aires.

Z tego względu, zdaniem prof. Zięby, pozycja biskupów tego obrządku wręcz wzrosła za pontyfikatu papieża Franciszka.

– Nie łączyłbym jakiś drobnych epizodów ze zmianą postawy. Była ona wywołana przekonaniem, że Kościół Grekokatolicki był i jest w sytuacji trudnej politycznie, potrzebując wsparcia i obrony. Że awansuje, wydobywając się ze statusu pewnego upośledzenia. Dziś kolejnym argumentem na rzecz szczególnej sytuacji tego obrządku jest wojna na wschodzie Ukrainy. Ona nie tylko wywołuje współczucie, ale również przekonanie, że trzeba wesprzeć ten kraj, w którym są katolicy i gdzie odgrywają oni istotną rolę. A który jest zagrożony politycznie. W pewnym sensie dotyczy to również innych obrządków na Ukrainie, ale przede wszystkim grekokatolików, ponieważ są najliczniejsi.

– Różne gesty ze strony papieża pod adresem, jak to ujmowano, „Kościoła w potrzebie” dowodzą, iż obrządek ten ma w Stolicy Apostolskiej raczej wsparcie niż krytykę. Jego ewentualne potknięcia czy błędy są tam przyjmowane raczej z wyrozumiałością – uważa prof. Zięba. – Co moim zdaniem jest niepokojące – podkreśla.

UKG i flirt z integralnym nacjonalizmem ukraińskim

– Kościół, oprócz tego, że istnieje i działa w kontekście politycznym, historycznym czy kulturowym, to jednak reprezentuje w tej części świata katolicyzm. I to, jak go reprezentuje, wpływa na poziom katolicyzmu na Ukrainie. A  moim zdaniem, swoisty flirt UKG ze skrajnym, integralnym nacjonalizmem ukraińskim poszedł tak daleko, że momentami wydaje się, że kościół ten utracił więź z istotą wiary chrześcijańskiej i postawił na swoich ołtarzach świeckich bohaterów. Mało tego, że świeckich, to jeszcze z grzeszną przeszłością tłumaczy prof. Zięba.

– Z perspektywy obserwatora należałoby się spodziewać  jakiejś daleko idącej ingerencji i pouczenia ze strony Rzymu pod adresem UKG na Ukrainie. Analogicznego do tego, jakie udzielał np. Jan Paweł II kościołowi w Holandii czy innych miejscach świata, w których ortodoksja wiary katolickiej była zagrożona przez pewne lokalne powiązania i konteksty,  w które zbytnio „zamotali się” hierarchowie kościelni, księża, a także świeccy. Tracąc wyczucie, misję reprezentowania chrześcijaństwa w danym kraju – zauważa historyk.

Beatyfikacja hitlerowskiego kolaboranta?

W tym kontekście historyk zwraca również uwagę na proces beatyfikacyjny metropolity Andrzeja Szeptyckiego. Zdaniem prof. Zięby, może tu dojść do decyzji papieża, która przesądzi sprawę zgodnie z postulatami ukraińskimi, co byłoby dla Kościoła fatalne.

PRZECZYTAJ: Hitlerowski kolaborant zostanie błogosławionym? Kontrowersje wokół beatyfikacji metropolity Szeptyckiego

– Logicznie patrząc na to, co dzieje się w toku tego procesu, na jego obecnym etapie widać przede wszystkim wyczerpanie się argumentacji wspierającej ten proces. W zasadzie już nic nowego się nie dzieje. Dalej powtarzane są te same, czasami nadużywane, argumenty – wyjaśnia.

Natomiast w ostatnich miesiącach miały miejsce fakty przeciwne temu probeatyfikacyjnemu nurtowi. Mam na myśli zwłaszcza wspomnieniowy tekst autorstwa bł. bpa Grzegorza Chomyszyna, krytyczny wobec metropolity Szeptyckiego, ogłoszony niedawno w języku ukraińskim. Jego autentyczność nie wzbudza we mnie żadnych podejrzeń, bez względu na czas i kontekst powstania. Jest on spójny z tym, co bp Chomyszyn mówił za życia. To są bardzo silne argumenty przeciwko beatyfikacji. Logicznie rzecz biorąc, powinny one teraz stać się obiektem starannej analizy w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Pytanie, czy się staną?

– Argumenty te mówią, że metropolita Szeptycki zbyt daleko zaszedł w „flircie” z integralnym nacjonalizmem ukraińskim, czyli z ideologią analogiczną do faszyzmu i nazizmu. W związku z tym zawiódł Kościół, nie spełnił swojej misji duszpasterskiej. Zawiódł, jeśli chodzi o Ewangelię, choć może nie zawiódł, jeśli chodzi o Ukrainę. Ale Kościół patrzy z punktu widzenia Ewangelii. Zatem wspomnienia bpa Chomyszyna powinny natychmiast zamrozić proces beatyfikacyjny po to, żeby eksperci, zwolennicy obydwu opcji, mogli poddać ten tekst uważnej analizie – mówi prof. Zięba. – Tekst, który jest wypowiedzią świątobliwego biskupa, już przez Kościół beatyfikowanego, a który świadczy przeciwko metropolicie Szeptyckiemu jako błogosławionemu – podkreśla.

Watykan a UKG

Czy Kuria Watykańska może zmienić swoje nastawienie do KGK? – Trudno, powiedzieć. Różne kwestie mogą być istotne dla stanowiska papieża i kongregacji watykańskich – uważa prof. Zięba. Nie ma jednak wątpliwości, że Stolica Apostolska jest dobrze poinformowana:

– Posiada nuncjaturę na samej Ukrainie, którą kieruje arcybp. Claudio Gugerotti, wysoce kompetentny w sprawach krajów byłego Związku Sowieckiego, a także nuncjatury w krajach sąsiednich, które obserwują postawy tamtejszych wspólnot katolickich wobec sytuacji w UKG. Stolica Apostolska dysponuje też opiniami biskupów innych obrządków, którzy działają na Ukrainie.

– Widzimy znaczące pogorszenie stosunków międzyobrządkowych w tym kraju – zaznacza historyk. – Widzimy rysujący się konflikt wewnątrzkatolicki. A to już jest sygnał czegoś niezwykle niebezpiecznego.

– Tu już nie chodzi tylko o flirt z integralnym nacjonalizmem ukraińskim, ale o to, że opanował on umysły hierarchów, a także części duchowieństwa grekokatolickiego do tego stopnia, że przesłania im obraz braterskich obrządków w obrębie jednego Kościoła katolickiego – wyjaśnia prof. Zięba. – To już nie tylko kwestia zrujnowanych relacji z prawosławiem, gdzie pewne konsekwencje ma wielka, międzynarodowa polityka. KGK stoi lojalnie i gorliwe po stronie Ukrainy w jej sporze z prawosławną Rosją. Ale ten kłopot, który w związku z KGK na Ukrainie Watykan miał z Patriarchatem Moskiewskim, jest już znany. Moim zdaniem, obowiązkiem Watykanu była tu obrona ukraińskich katolików, w tym obrządku unickiego. To nie ich wina, że Moskwa tradycyjnie uważa ich za coś, co nie powinno istnieć.

Profesor zwraca jednak uwagę na inny, bardziej aktualny problem:

– Od dawna w sposób zakulisowy, a w ostatnich miesiącach już jawnie na Ukrainie Zachodniej podejmowane są działania nieprzychylne, czy wręcz wrogie, wobec obrządku łacińskiego i obrządku bizantyjsko-rusińskiego na Zakarpaciu (diecezja mukaczewska). Tym działaniom UKG nigdy nie przeciwdziałał, w wypadku obrządku bizantyjsko-rusińskiego popierał, a obecnie wydaje się, że nie tylko popiera, ale wręcz inspiruje działania przeciw obrządkowi łacińskiemu.

– Problemy prawosławny i rusiński istniały od dawna i moim zdaniem zostały przez Watykan rozstrzygnięte w sposób właściwy i na ile to było możliwe – uważa profesor. Niewątpliwie w Watykanie rozumiano i wspierano hierarchów obrządku wschodniego, którzy nie uważali się za Ukraińców, duszpasterzując wśród Rusinów. Natomiast tlący się od dłuższego czasu, a od mniej więcej roku coraz bardziej widoczny i zaogniony konflikt UKG z katolikami obrządku łacińskiego ma źródło w stałej i nieprzemijającej niechęci i wrogości hierarchów tego Kościoła wobec nich. Zwłaszcza wobec ich potrzeb religijnych, gdy chodzi o świątynie, na przykład we Lwowie. Ta wrogość przypomina postawę prawosławnej Moskwy wobec ukraińskich grekokatolików, czyli sprowadza się do tezy, że katolicyzm obrządku łacińskiego na Ukrainie nie powinien istnieć.

Interwencja Watykanu – konieczna

– To raczej władza sowiecka czy inna, laicka, były zazwyczaj identyfikowane z przemocą względem wierzących, z odbieraniem im miejsc kultu, wiary, modlitwy. Na niepodległej Ukrainie widzimy, że na władze lokalne, samorządowe, czynione są ze strony UKG naciski, podejmowane są działania świadczące o tym, że ten Kościół sprzeciwia się oddaniu tej czy innej świątyni, niegdyś zresztą zbudowanej przez łacinników, na potrzeby obrządku łacińskiego. To już jest w pewnym sensie działanie wrogie wobec katolicyzmu na Ukrainie zaznacza prof. Zięba.

– Ten problem wymaga interwencji Stolicy Apostolskiej, i to bardzo szybkiej – uważa historyk. – Być może synodu biskupów wszystkich obrządków katolickich Ukrainy, prowadzonego osobiście przez papieża w Watykanie, który poruszyłby te kwestie, i w którym braliby udział także obserwatorzy z episkopatów w krajach sąsiednich (Polska, Słowacja, Węgry, Białoruś, Rosja). Synodu, który by sprawy międzyobrządkowe wyprostował i doprowadził do nowej Concordii (jak niegdyś w Galicji) i przede wszystkim do pasterskiego pouczenia ze strony najwyższego autorytetu Kościoła katolickiego o niewłaściwości stosowania praktyk niechęci, żeby nie powiedzieć wrogości, wobec współbraci w katolicyzmie.

Czy Kuria watykańska generalnie nie traktuje priorytetowo uniatyzmu jako takiego, lecz kładzie nacisk raczej na rozwój katolicyzmu łacińskiego? Czy w kontekście Ukrainy można powiedzieć, że Watykanowi bardziej zależy na znalezieniu porozumienia z Patriarchatem Moskiewskim niż na promowaniu i rozwoju Kościoła grekokatolickiego?

– Dziś nie są podejmowane nowe inicjatywy unijne, bo Kościoły wybrały ekumenię, czyli model jedności na innych niż uniatyzm zasadach – tłumaczy prof. Zięba. – Zapewne ten czynnik waży na postawie Kurii względem Kościołów unickich. Jednak żadna lokalna wspólnota katolicka, w tym unicka, nie może być sekowana z powodu zmiany strategii w relacjach między Kościołami. Nie sądzę, aby Kuria miała intencje likwidatorskie w tym względzie.

Profesor zaznacza, że w kwestii rozwoju, nie osiąga się go poprzez odgórne działania. – Kościoły unickie będą się rozwijać, o ile znajdą w sobie wewnętrzną siłę. UKG nie jest zagrożony ze strony Watykanu, ale w skutek pokusy zmiany doktryny z katolickiej na nacjonalistyczną. Bo wierni szukający w Kościele sacrum, a nie narodowego profanum, odejdą od niego do innych obrządków, w których ważny jest nie przymiotnik narodowy, taki, czy inny, ale katolicyzm. Już to robią, a to, że mają możliwość takiego wyboru zwiększa niechęć UKG do istnienia tych innych obrządków na Ukrainie.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Kontynuują tylko politykę Metropolity Szeptyckiego, w końcu zakazał mszy w języku polskim w kościołach unickich co pogłębiło podziały między ludźmi wielu polsko języcznych unitów zaczęło chodzić do kościołów łacińskich.