Ponad trzystuletniej synagodze w Żółkwi , na budowę której sporo środków wyasygnował Jan III Sobieski, grozi zagłada.
Synagoga trwała przez wieki, aż do II wojny światowej, gdy hitlerowcy wymordowali żółkiewskich Żydów, których wspólnota liczyła około 4 tys. osób. Oprawcy spalili synagogę, ale jej mury szczęśliwie przetrwały. Po wojnie świątynia przez wiele lat była opuszczona i bezwzględnie niszczona przez ząb czasu.
Dzięki energii Mychajły Kubaja, zastępcy dyrektora Państwowego Rezerwatu Historycznego w Żółkwi Fundacja Zabytków Światowych w Nowym Jorku przyznała środki na zabezpieczenie obiektu. Obecnie trzeba go jednak wyremontować, co jak wiadomo, wiąże się z dużymi kosztami. Organizacje żydowskie nie zamierzają ich ponosić. Do 2012 r. państwo ukraińskie także nie przeznaczy na to ani hrywny. Dla niego priorytetem jest bowiem EURO-2012.
Mychajło Kubaj ma na razie tylko koncepcję utworzenia w bożnicy Muzeum Kultu Żydowskiej Galicji, ale to trochę za mało, żeby uratować zabytkową synagogę.
Polacy z Żółkwi obawiają się, że los żydowskiej bożnicy jest już przesądzony.
(mak)/(“Kurier Galicyjski”)/Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!