Amerykański senator Jacka Reeda, zwolennik wysyłania broni na Ukrainę nie wyklucza, żołnierze USA wkrótce rozpoczną szkolenia dla ukraińskich sił zbrojnych. Nie wyklucza, że przy tej okazji bądź przez pośredników na Ukrainę mogłaby trafić również tzw. broń śmiercionośna.

Senator Reed, który jest członkiem senackiej komisji ds. sił zbrojnych i niedawno odwiedził Ukrainę, powiedział, że już niebawem żołnierze 173. Brygady Powietrznodesantowej USA rozpoczną szkolenia dla regularnych oddziałów ukraińskiej armii. Obecnie szkolą oni oddziały Gwardii Narodowej. Ma to nastąpić już za parę tygodni.

Reed powiedział również, że popiera postulat wysyłania broni ukraińskim siłom zbrojnym. Przedstawił również trzy kroki, które powinny to umożliwić.

Pierwszy, który wg niego powinien zostać zbadany, to wyprowadzenie oddziałów ukraińskich poza terytorium kraju. Następnie powinni oni otrzymać przeszkolenie na przekazanych im systemach uzbrojenia, tak, by byli oni przygotowani do ich używania.

Druga krok zakłada możliwość przesłania części tych systemów na Ukrainę z innych krajów, mających pełnić rolę pośredników.

Jako trzecią możliwość wskazał „branie części naszych [amerykańskich] systemów uzbrojenia i rozpoczęcie (…) ich dyslokacji, przede wszystkim na poligonach, dzięki czemu oni [żołnierze ukraińscy] będą mogli na nich ćwiczyć. Jednocześnie, byłyby one przygotowane to wysłania do strefy konfliktu”.

censor.net / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jerzyjj
    jerzyjj :

    Wszyscy dobrze wiedzą, że jedynym, akceptowalnym, powszechnie obowiązującym systemem politycznym świata, jest system kapitalistyczny, a w nim, niestety, demokracja. Nikomu, w naszym nieszczęśliwym kraju, nie trzeba, o tym, przypominać – a, gdyby, jakiś ekstremalny oszołom zapomniał i z tego powodu bolała go głowa, to polskojęzyczne media, z całą pewnością, na poprawienie pamięci i ból głowy, zalecą mu Bilomag lub wizytę u pani Goździkowej. Gdyby zaś, jakimś cudem, te medyczne przypadłości objęły np. całe narody, nie tylko europejskie, to wiadomo, że chemiczne preparaty Goździkowej już nie pomogą i wtedy pomocy może udzielić tylko NATO, gotowe w każdej chwili interweniować w obronie jałtańskiego systemu nadzorowania świata przez Judejczyków i w pokojowej, czyli wojskowej misji, przy pomocy najnowszej broni, przywrócić, chorym narodom, pamięć. Radykalnie też usuną bóle głowy. I zupełnie, przy okazji, przejmą kontrolę nad wszystkimi bogactwami naturalnymi, w tym, np. nad złożami ropy naftowej.
    Celem strategii Waszyngtonu i NATO nie jest „odniesienie zwycięstwa” w wojnie czy w innym konflikcie, lecz wywołanie utrzymującego się w nieskończoność chaosu.
    — Po pierwsze, żeby kontrolować ludzi, kraje i ich zasoby.
    — Po drugie, by zagwarantować ciągłe zapotrzebowanie na sprzęt wojskowy i żołnierzy z Zachodu – pamiętajcie,że ponad 50% Produktu Krajowego Brutto Stanów Zjednoczonych stanowią przychody z kompleksu militarno-przemysłowego oraz powiązanych z nim korporacji branżowych i firm usługowych.
    Waszyngton i unijne stolice opanowane są przez szaleńców i osobników o ograniczonej zdolności rozeznawania skutków swego postępowania.
    ,,Sprostytuowane europejskie media, zwłaszcza te w krajach bałtyckich, Polsce i Ukrainie pracują zawzięcie nad zaszczepieniem w ludzkich głowach strachu przed rosyjską inwazją. Wywołany strach stanowi podstawę dla marionetkowych rządów domagania się od Waszyngtonu wojska, czołgów i rakiet, które amerykański przemysł wojskowy z chęcią zaspakaja.
    ”Stany Zjednoczone są ,,zaangażowane” na rzecz bezpieczeństwa ,,NOWYCH CZLONKOW” i wspólnej ich obrony w ramach NATO.
    Oczekuje się, iż program modernizacji sił zbrojnych PANSTW EUROPY SRODKOWEJ I UKRAINY ” zwiększy rozmiar amerykańskiego eksportu co oznacza wsparcie dla amerykańskich miejsc pracy i zwiększenie bazy wytwórczej”.
    — I po trzecie, by kraj, w którym dochodzi do zamieszek lub który pogrąża się w chaosie, bo jest na skraju bankructwa, był zmuszony skorzystać z pomocy finansowej w postaci kredytów na wyśrubowanych warunkach – tzw. pieniędzy „na trudne czasy” – udzielanych przez cieszące się złą sławą Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy oraz innych pożyczkodawców, a także przez powiązane z nimi rozliczne nikczemne „instytucje wspierające rozwój”. Przyjęcie tych pieniędzy oznacza dla kraju niewolnictwo, zwłaszcza kiedy rządzą nim skorumpowani przywódcy, niedbający o obywateli.