Coraz więcej Ukraińców wyjeżdża z Polski m.in. do Niemiec, a ich miejsce zajmują gastarbeiterzy z Azji i Ameryki Południowej. Część osób z branży jest zdania, że w najbliższych latach do naszego kraju mogą przyjechać miliony imigrantów z Azji Środkowej.
Jak podał w tym tygodniu serwis polskieradio24.pl, na polskim rynku pracy wśród cudzoziemców nadal dominują Ukraińcy. Jednak coraz więcej z nich wyjeżdża z Polski, głównie do Niemiec czy Czech, a na ich miejsce coraz częściej przyjmowane są osoby z innych krajów. Zaznaczono, że w ostatnich latach największy wzrost zatrudnienia zanotowano wśród Kolumbijczyków, Nepalczyków oraz Argentyńczyków. O coraz częstszym wyjeżdżaniu Ukraińców z Polski świadczą też dane ONZ.
„Pracownicy z Azji i Ameryki Południowej wypełniają luki w sektorach takich jak produkcja przemysłowa, rolnictwo czy budownictwo, które wcześniej były obsadzane głównie przez Ukraińców” – czytamy w artykule.
W 2023 roku wydano ponad 275 tys. zezwoleń na pracę dla obywateli krajów z Azji i Ameryki Łacińskiej. To mniej więcej pięć razy więcej niż w 2019 roku. Jak czytamy, wynika to m.in. z niestabilnej sytuacji gospodarczej w krajach Azji Środkowej, co skłania tamtejszych obywateli do emigracji zarobkowej. Niegdyś, przed rosyjską inwazją na Ukrainę, była to głównie Rosja.
Jak mówi cytowany przez polskieradio24.pl właściciel agencji pracy tymczasowej WS Corp Sebastian Wojcieszek, obywatele Uzbekistanu, Kirgistanu, Tadżykistanu czy Kazachstanu coraz częściej wybierają kraje europejskie jako kierunek emigracji zarobkowej. Dotyczy to również Polski. W naszym kraju minimalne wynagrodzenie wystarcza im na utrzymanie rodzin w swoich rodzinnych krajach przez kilka miesięcy. W jego ocenie, w ciągu kolejnych czterech-pięciu lat można spodziewać się napływu „milionów” pracowników z Azji Środkowej.
Według badania EWL Group z początku maja 2024 roku imigranci zarobkowi z Azji i Ameryki Łacińskiej są zadowoleni z pracy w Polsce i nie czują się rozczarowani. Ponad połowa respondentów twierdzi, że ich obecna praca w Polsce odpowiada ich kwalifikacjom. Wśród migrantów z wymienionych regionów przeważają młodzi mężczyźni, średnio w wieku około 35 lat. Dominują już w branżach takich jak produkcja przemysłowa, rolnictwo i budownictwo. Ponadto, blisko połowa ankietowanych deklaruje, że chce pozostać w Polsce dłużej niż dwa lata.
Jak wynika z danych Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex), przeanalizowanych przez RMF FM, obywatele krajów Afryki Wschodniej dominują wśród osób, które od początku roku nielegalnie próbują forsować naszą granicę z terytorium Białorusi. Najwięcej z nich pochodziło z Somalii – 330 osób. Podobne liczby dotyczą przybyszy z Etiopii i Erytrei. Ponadto, tzw. szlakiem wschodnim, prowadzącym przez Białoruś, do naszego kraju próbowało się przedostać ponad 300 osób pochodzących z Syrii.
W czwartek pisaliśmy, że premier Donald Tusk zaprezentował na forum unijnym sytuację Polski w kontekście nielegalnej migracji i główne założenia opublikowanej, rządowej strategii migracyjnej. RMF FM podało, że szefowa Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen popiera decyzję rządu Tuska w sprawie czasowego i terytorialnego zawieszenia prawa do azylu.
Przeczytaj: W Polsce powstaną Centra Integracji Cudzoziemców
Jak pisaliśmy, rząd przyjął we wtorek uchwałę dotyczącą przyjęcia dokumentu dotyczącego strategii migracyjnej Polski na lata 2025-2030. Według przedstawionych założeń, Polska „w bardzo krótkim czasie” zmieniła swój status „z państwa emigracyjnego w imigracyjne”. Zaznaczono, że „obecnie w Polsce z zamiarem długoterminowego pobytu przebywa ok. 2,5 mln cudzoziemców” oraz, że „priorytetem w kwestii migracji będzie bezpieczeństwo państwa”.
„Rząd dąży do zatrzymania nielegalnej imigracji na wschodniej granicy. W przypadku zagrożenia destabilizacji państwa przez napływ imigrantów, możliwe powinno być czasowe i terytorialne zawieszanie prawa do przyjmowania wniosków o azyl” – podkreślono.
Przeczytaj: “Liczą się nie zapowiedzi, a praktyka”. Bosak krytycznie o polityce migracyjnej rządu
W 2021 roku Tusk w swoich wypowiedziach krytykował koncepcję rządu PiS o budowie ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej. Zapowiedział też, że posłowie PO będą głosować przeciwko tej inwestycji i w zdecydowanej większości tak się stało. Zarzucał też ówczesnemu rządowi uprawianie „ponurej propagandy wymierzonej w imigrantów”. W środowisku PO/KO pojawiały się też propozycje, by rozważyć przynajmniej częściowe rozebranie ogrodzenia lub złagodzenie ograniczeń wobec napływających z Białorusi obcokrajowców
Z czasem Platforma Obywatelska zaczynała prezentować inne stanowisko. Latem 2022 roku Tusk twierdził, że nigdy nie był przeciwnikiem budowy zapory na granicy polsko-białoruskiej, a jedynie mocno wątpił w to, czy ogrodzenie rzeczywiście powstanie. Podczas jesiennej kampanii wyborczej oświadczył m.in., że „mur na granicy z Białorusią musimy zbudować, bo go nie ma”. Już po wyborach politycy PO mówili, że zapora nie zostanie zlikwidowana. Na początku 2024 roku rząd Tuska ogłosił „szybką modernizację” zapory na granicy. Później zarzucał rządowi PiS, że celowo zorganizował „problemy na granicy”, by zbić na tym kapitał polityczny.
polskieradio24.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!