Ukraińcy płacą pośrednikom, żeby wysłać swoje dziecko do polskiej szkoły, często przekazując opiekę nad dzieckiem na podstawie pełnomocnictwa. Wykorzystuje się w ten sposób lukę w polskim prawie. Z kolei polskie szkoły, szczególnie o słabej renomie, przymykają oko na nieprawidłowości przy zapisywaniu dziecka, bo przyjmowanie uczniów z Ukrainy jest im na rękę. “To cały przemysł” – mówią eksperci.

Portal prawo.pl opisuje praktyki, gdy na Ukrainie rodzice opłacają pośredników za wysłanie swojego dziecka do polskiej szkoły, często przekazując nad nim opiekę na podstawie pełnomocnictwa. Zaznaczono, że legalność tego rodzaju praktyk wzbudza poważne wątpliwości z punktu widzenia prawa rodzinnego. Ponadto, takie zjawisko może być problematyczne również dla dyrektorów szkół.

Rafał Grabowski, prezes Fundacji Polsko Ukraińskiej Współpracy “U-WORK” w rozmowie z prawo.pl wyjaśnia, że dochodzi do takich sytuacji, gdy rodzicie jeszcze na Ukrainie przekazują opiekę prawną nad dzieckiem„opiekunowi” – osobie przebywającej w Polsce. Nie odbywa się to jednak przez sąd, ale za pośrednictwem notariusza. Taki „opiekun” zwykle ma w Polsce wszystko załatwić, ale odpłatnie. – (…) nie dość, że za każdy miesiąc liczy sobie konkretną kwotę, to jeszcze za każdą dodatkową czynność życzy sobie 100 albo 200 zł – mówi Grabowski.

 

W opinii prawników przytaczanych przez portal, takie pełnomocnictwo do sprawowania opieki nie ma oparcia w polskich przepisach. Co więcej, w polskim prawie de facto nie przewidziano takiej ewentualności, gdy niepełnoletni uczeń przebywa na terenie Polski bez opieki. Zaznaczono też, że rodzic nie może upoważnić do tego osoby trzeciej, nie będącej nauczycielem.

Według Grabowskiego mają miejsce sytuacje, gdy obywatele Ukrainy zapisują dzieci do szkoły w Polsce, po czym wracają na Ukrainę, względnie rodzic jedzie pracować do odległej części Polski. Zaznacza, że internat nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej opieki nad takim dzieckiem. Podkreśla też, że rodzice płacą, żeby tylko wysłać do polskiej szkoły swoje dziecko.

– To cały przemysł. Sprawa dotyczy nie tylko szkół, techników, ale także studiów. Rekrutacja zaczyna się na Ukrainie. Za wszystko się płaci. Niby przyjeżdża się na gotowe, jednak często to nie działa – cytuje eksperta prawo.pl. Dodaje, że takie sytuacje często wynikają z braku znajomości zasad zapisu dziecka do polskiej szkoły lub na studia w Polsce. Co więcej, „wybór szkoły czy studiów przez pośrednika często kończy się nieukończeniem nawet pierwszego roku i w najlepszym przypadku zmianą kierunku”. Takim studentom stara się pomóc jego fundacja. Zaznacza też, że ponieważ na Ukrainie uczniowie kończą szkołę wcześniej niż w Polsce, to po przyjeździe np. na studia podejmują je jako osoby niepełnoletnie.

Grabowski uważa, że przyjmowanie uczniów z Ukrainy jest szkołom na rękę. Tym bardziej, że jeśli formalności są w porządku, to szkoła nie może odmówić kształcenia osobie poniżej 18 roku życia. Ekspert powiedział, że dotyczy to głównie szkół-techników o słabej renomie, w których są problemy z utworzeniem klas z powodu małej liczby chętnych. Z kolei „jeśli jest komplet uczniów”, to „wszyscy są zadowoleni” i „nikt nie zadaje pytań”. Zdaniem Grabowskiego, „szkoły przymykają oko na nieprawidłowości przy zapisywaniu dziecka”. Do tego dochodzą kłopoty z ubezpieczeniem, gdy rodzice nie mają w Polsce umowy o pracę z ubezpieczeniem lub gdy w ogóle nie ma ich w kraju.

Przeczytaj: Radom: W jednej ze szkół co piąty uczeń jest Ukraińcem

Czytaj również: Liceum kształci Ukraińców na przyszłych polskich policjantów

Czytaj także: Legnica: Ukraińcy domagaja się utworzenia szkoły podstawowej

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Prawnicy, na których powołuje się portal podkreślają też, że dyrektor placówki przyjmując, że osoba posługuje się pełnomocnictwem jest opiekunem dziecka, bierze na siebie ryzyko służbowe, karne i cywilne. Ich zdaniem, z uwagi na stan przepisów prawa, dyrekcja powinna w takiej sytuacji odmówić rozpoznania wniosku o przyjęcie do szkoły.

W ofertach skierowanych do ukraińskich studentów specjalizują się szkoły wyższe z Rzeszowa, Krakowa, Lublina i Warszawy. Według prawo.pl, uczelnie te wypracowały własne praktyki sprawowania opieki nad niepełnoletnimi studentami.

We wrześniu 2017 roku informowaliśmy, że w Zespole Szkół im. Józefa Warszewicza w Prószkowie w powiecie opolskim rozpoczęło naukę 39 młodych Ukraińców. Zostali oni sprowadzeni do Polski z rejonu dolińskiego na Ukrainie przez władze powiatu. Dzięki ukraińskim uczniom samorząd otrzyma większą subwencję oświatową z MEN. Władze powiatu opolskiego nie ukrywały, że sprowadzenie Ukraińców daje „możliwość przeczekania sytuacji demograficznej i otrzymania pieniędzy z budżetu państwa”.

Jedynym kryterium, jakie opolscy urzędnicy brali pod uwagę przyjmując ukraińskich uczniów było ukończenie przez nich 8 klasy i zameldowanie na terenie rejonu dolińskiego. Ukraińscy uczniowie nie musieli nawet znać języka polskiego, by trafić do polskiej szkoły. Starosta powiatu bagatelizował to, mimo iż przyznał, że większość przybyszów nie posługuje się językiem polskim.

Czytaj także: Nowy problem szkół w Polsce: nauczyciele nie potrafią porozumieć się z uczniami z zagranicy

Prawo.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply