Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy udzielił wywiadu „Dziennikowi Gazecie Prawnej” w których mówił m. in. o możliwych konsekwencjach przegłosowania w UE art. 7 wobec Polski.
Szczerski na pytanie o możliwe perspektywy rozwiązania sporu z Komisją Europejską w związku m. in. z art. 7 powiedział, że ma nadzieję, że polska oferta kompromisu zamknie ten proces. Wszystkim zależy na tym, by nie doszło do głosowania. Niektórzy partnerzy sugerowali, by rząd zaproponował KE cokolwiek, aby było uzasadnienie dla odstąpienia od procedury. Mam wrażenie, że rząd przedstawił coś znacznie poważniejszego niż „cokolwiek”. Przedstawił ofertę gorzką, ale realną.
Szef gabinetu Dudy dodał, że propozycja nie wyczerpuje wszystkich 15 punktów, jednak na tym będzie polegał kompromis. Decyzja KE będzie wynikała z przesłanek politycznych, a nie czysto prawnych, ale ufam stronie rządowej, że rozwiązanie tego sporu jest możliwe – powiedział Szczerski.
ZOBACZ TAKŻE: Siedem państw przeciw sankcjom wobec Polski
Zdaniem prezydenckiego ministra KE nie ma gwarancji wygrania głosowania w Radzie UE, a także ma świadomość niechęci państw do przeprowadzania tego typu głosowań i ogólne zmęczenie tematem. Myślę też, że KE zbudowałaby dla siebie większy prestiż, gdyby była w stanie zakończyć tę sprawę kompromisowo. Pamiętajmy jednak, że procedura art. 7 jest tak polityczna, że musiała się zrodzić z konglomeratu wielu interesów. Na pewno nie chodziło wyłącznie o reformę wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Naciski na KE, by kontynuować procedurę, też będą silne. Ale konsekwencje przegłosowania art. 7 w Radzie mogą być nieprzewidywalne. Brexit przy tym to kaszka z mlekiem.
Szczerski przyznał, że nikt nie może być pewny wyniku głosowania. Na tym polega delikatność sytuacji. Nikt nie jest pewny wyniku, lepiej więc nie dążyć do głosowania. Taka sytuacja sprzyja kompromisowi. Jeśli jednak do głosowania dojdzie, konsekwencje mogą być nieprzewidywalne.
Szef Gabinetu Dudy podkreślił, że w mówiąc o konsekwencjach nie ma na myśli polexitu. Polska jest od tego jak najdalej. Chodzi o wzrost niekontrolowanego napięcia wewnątrz UE. Nie da się przejść do porządku dziennego nad sytuacją, w której siedzimy przy jednym stole w gronie 28 państw i głosujemy przeciwko sobie. Czegoś takiego nigdy nie było w UE – tłumaczył Szczerski.
Kresy.pl / dziennik.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!