Amerykańska publicystka rosyjskiego pochodzenia Nadieżda Kizenko twierdzi, że w Rosji ma miejsce przebudzenie religijne. Prawosławni naukowcy, dziennikarze i politolodzy stają się coraz bardziej niezależni. Nowa prawosławna inteligencja rzuca wyzwanie hierarchii kościelnej bardzo blisko współpracującej z reżimem Władimira Putina.

Należą do niej m. in. Konstantin Eggert, dziennikarz rozgłośni Kommiersant FM i Aleksiej Uljanow, zastępca dyrektora Moskiewskiego Departamentu ds. Nauki, Biznesu i Przedsiębiorczości, niegdyś członek partii Jabłoko. Do grupy zbuntowanej prawosławnej opozycji zalicza się także Andrieja Zołotowa, założyciela strony „Russia Profile”, który ostro krytykuje sojusz hierarchii prawosławnej z władzą.

Wpływy zyskują kobiety, które zdominowały religijne media. Wśród najbardziej znanych wymienia się Annę Daniłową, redaktor naczelną strony „Orthodox Web”, Marinę Żurinskają, redaktor naczelną czasopisma teologicznego „Alfa i Omega”, dziennikarki Ksenię Ludczenko i Marię Sweżnikową, Pelagię Tiurenkową oraz dokumentalistkę Natalię Rodomanową. Do tej grupy dołączają także akademicy. Socjolog Nikołaj Mitrokin wydaje się najsilniej krytykować upolitycznienie Cerkwi i określa sojusz władzy z hierarchią mianem „gejowskiej mafii”.

Od grona oddanych sojuszników rządu próbują się odciąć niektórzy duchowni, krytykujący np. politykę historyczną władz. Duchowny Gieorgij Mitrofanov, profesor, historyk Kościoła i krytyk filmowy, wywołał kontrowersje sugerując, że Rosjanie nie powinni „sakralizować” zwycięstwa odniesionego w II wojnie światowej. Mitrofanov został publicznie oskarżony o „herezję”. Podkreślał wielokrotnie, że w społeczeństwie rosyjskim nadal obecna jest mentalność sowiecka, a zmiany, które zaszły w Rosji, były powierzchowne i nie spowodowały głębokiej przemiany w sposobie myślenia współczesnych Rosjan.

Ubolewał także nad tym, że mieszkańcy Rosji nie podjęli nawet walki o zmianę nazw ulic i miejscowości, która mogła się stać bodźcem do odrzucenia komunistycznej przeszłości i do mentalnej przemiany. Co ciekawe, na przeszkodzie nie stanął żaden czynnik zewnętrzny, ale brak potrzeby zmian u samych Rosjan. Dlatego –zdaniem Mitrofanova – można śmiało powiedzieć, że komunizm wtopił się w dzisiejszą rzeczywistość i do niej się przystosował. Totalitaryzm ukształtował ludzi, którym zbędna jest jakakolwiek idea. Stąd można mówić nie o Rosji postsowieckiej, ale raczej postrosyjskiej.

– Obecnie rodzi się nowy kraj, wyalienowany ze swojej przeszłości historycznej, ponieważ 70 lat totalitaryzmu było o wiele dłuższe poprzez głębokie konsekwencje odciśnięte w świadomości ludzkiej, niż zwykły okres o tej samej długości – stwierdził w jednej ze swoich wypowiedzi o. Mitrofanov. W tym czasie wyeliminowano ze społeczeństwa najlepszych obywateli, zwykle najbardziej skłonnych zachowywać pamięć historyczną. – Wytrzebiono wtedy warstwy elity społecznej pochodzącej ze szlachty, chłopstwa, inteligencji i robotników, i to nie rękami jakichś osobników z innej planety, ale własnych, najgorszych przedstawicieli społeczeństwa. A ci właśnie przekazali następnemu pokoleniu mentalność odartą z tradycyjnych wartości – podkreślał.

Siergiej Czapnin, redaktor naczelny czasopisma Patriarchatu Moskiewskiego, zakwestionował symbiozę Cerkwi i państwa w sposób najbardziej bezpośredni. Jego najnowsza książka „Kościół w post – sowieckiej Rosji: Dialog ze społeczeństwem, subiektywne myśli o teraźniejszości i przyszłości” sugeruje, że rola Cerkwi w społeczeństwie została „niebezpiecznie zniekształcona”. Jego zdaniem dwa lata po obaleniu komunizmu Cerkiew mogła uważać się za wiodącą instytucję społeczną w Rosji. Ale nie teraz, kiedy unika dialogu z resztą społeczeństwa na rzecz utrzymywania bliskich relacji z władzą. Czapnin zaapelował o stworzenie nowych struktur kościelnych, w których duże znaczenie zyskają świeccy.

pch24.pl/KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply